Znicz Pruszków - Hutnik Kraków 0:1 (0:0)
Bramka: 0:1 Kieliś 58.
Znicz: Misztal - Bogusławski (62 Skórecki), Juchymowycz (71 Wójcicki), Grudziński - Proczek (87 Tabara), Nowak, Pomorski, Cegiełka (62 Możdżeń), Moskwik (87 Wingralek) - Czarnowski, Firlej.
Hutnik: Królczyk - Zięba, Andrzejewski (46 Iwanicki), Jurkowski, Urban, Kieliś (80 Zarzycki) - Świątek, Drąg, Zawadzki, Serafin (71 Marcinkowski) - Lelek.
Sędziował: Piotr Idzik (Poznań). Żółte kartki: Jurkowski, Iwanicki, Lelek.
Dominik Zawadzki posłał piłkę w lewy sektor boiska, a Patryk Kieliś kierunkowym przyjęciem minął Tymona Proczka, wpadł w pole karne, po czym strzelił w dalszy róg. I tym golem dał Hutnikowi zwycięstwo. Łamiące serię wyjazdowych porażek, która trwała od początku sezonu.
Nowohucki zespół w czwartym meczu pod wodzą trenera Bartłomieja Bobli po raz trzeci nie stracił gola. - Dośrodkowania przeciwnika wyczyściliśmy z pola karnego. W końcówce dwa razy piłka odbijała się od naszego słupka, więc szczęście nam dopisało. Ale mogę też powiedzieć, że los oddał nam to, co zabrał nam dwa tygodnie wcześniej w Olsztynie. Poza tym szczęściu trzeba pomóc – dobrym przygotowaniem do meczu, realizacją założeń, a tak było – podkreślił szkoleniowiec.
Gospodarze byli częściej przy piłce (przez 63 proc. czasu gry), ale naprawdę zdecydowani w ataku stali się dopiero wtedy, gdy już przegrywali. Pierwszy raz słupek bramki gości piłka obiła w 78 min, drugi – w doliczonym czasie gry, po „główce” Patryka Czarnowskiego.
Wcześniej było kilka nieudanych prób Marcina Firleja, w 57 min – a więc jeszcze przy 0:0 – uderzenie Czarnowskiego obronił Patryk Królczyk. Hutnicy strzelali z dystansu; w II połowie najpierw Dominik Zawadzki, potem Patryk Serafin (oba strzały bramkarz obronił). A za chwilę swoją skuteczną szarżę wykonał Kieliś.
Nowohucki zespół podniósł się z ostatniego miejsca w tabeli, w czterech meczach pod wodzą Bobli wzbogacił się o 7 punktów. W tym roku zagra jeszcze dwa mecze rundy rewanżowej – z Lechem II Poznań i Wisłą Puławy.
A meczu w Pruszkowie nie będzie dobrze wspominał Kacper Andrzejewski. W wyniku zderzenia z Królczykiem ma rozcięty łuk brwiowy, z boiska zabrano go do szpitala.
