W szybkim ataku Jania podał piłkę Kielisiowi, ten zagrał do Rakelsa, który strzelił po ziemi i dał Hutnikowi prowadzenie. Akcja z 44 minuty była jednym z nielicznych fajnych akcentów pierwszej połowy, naznaczonej grą rwaną, chaotyczną. Mocno wiejący wiatr trudno uznać za jedyną przyczynę takiego stanu rzeczy.
Mocniej mecz zaczęła zdołowana wynikami i miejscem w tabeli Sandecja, wyprowdziła dwa-trzy dość obiecujące ataki, ale bez konkretnego finału. Taki układ sił nie utrzymał się długo, w 12 min ciepło zrobiło się pod bramką gości - strzał Rakelsa zablokował obrońca (hutnicy domagali się rzutu karnego za zagranie piłki ręką). Krakowianie zaczęli przejmować inicjatywę, do niezłej okazji doprowadzili po rzucie wolnym w 25 min: Kubowicz zdołał zagłówkować, zza dalszego słupka, ale udany blok wykonał Nawotka, który wyskoczył we właściwym momencie.
Na początku trzeciego kwadransa gra została przerwana, bo kibice Hutnika odpalili race i zadymili stadion. Po wznowieniu gry nadal rewelacji na boisku nie było, trochę do przodu ruszyli goście, ale jak się okazało wpędziło ich to w kłopoty.
Po przerwie goście usiłowali odrobić stratę, ale to krakowianie powinni byli w 51 min zdobyć bramkę. Konkretnie Zawadzki, który po niezłej akcji Hutnika dostał w polu karnym podanie od Kielisia. Miał przed sobą tylko bramkarza Sandecji, no i strzelił tak, że Sokół obronił.
A dwie minuty później nastąpiła kontra gości, która przyniosła istotne wydarzenia. Szarżującego z piłką Kwietniewskiego przed polem karnym bardzo ostrym faulem zatrzymał K. Głogowski - a sędzia wycenił tę interwencję na czerwoną kartkę. Gdy obrońca Hutnika zszedł z boiska, Kwietniewski wykonał rzut wolny. Strzelił po ziemi, na 1:1.
Wystarczył więc moment, by Hutnikowi sytuacja wymknęła się spod kontroli. Sandecję napędził gol i liczebna przewaga. W 65 min pięknie z 16 m z wolej huknął Potoma, ale znakomitą interwencję wykonał Kaczorowski, zbijając na róg piłkę zmierzającą w "okienko". Sądeczanie budowali kolejne ataki, w 79 min po kontrze świetną okazję miał Potoma, ale nie trafił czysto w piłkę, nie trafił w bramkę.
Przebłyskiem ofensywnym gospodarzy była akcja Michała Głogowskiego w 84 min, efektowna, zakończona jednak tylko rzutem rożnym. Skutek natomiast przyniósł atak Sandecji, w którym ostatnie podanie wykonał J. Wróbel, a bramkę zdobył Potoma.
Hutnik Kraków - Sandecja Nowy Sącz 1:2 (1:0)
Bramki: 1:0 Rakels 44, 1:1 Kwietniewski 56, 1:2 Potoma 89.
Hutnik: Kaczorowski – K. Głogowski, Kubowicz, Wenger, Marcinkowski – Drąg, Zawadzki (73 Budziński) – Rakels (73 Lelek), Kieliś, Jania (64 M. Głogowski) – M. Wróbel (90+3 Ikwuka).
Sandecja: Sokół – Kowalik (46 Talar), Słaby, Rutkowski – Nawotka, Bartków (46 Galara), Kołbon, Sobczak (88 Orzeł) – Potoma (90+1 Vaclavik), Kwietniewski - J. Wróbel (90+3 Marcinho).
Sędziował: Sebastian Tarnowski (Wrocław). Żółte kartki: Kieliś, Kubowicz, Drąg, M. Głogowski - Kwietniewski. Czerwona kartka: K. Głogowski (54, faul). Widzów: 900.
