Olkuszanki wróciły na zwycięski szlak, przerwany na chwilę przed tygodniem, gdy niespodziewanie uległy Żorom. W Krapkowicach sensacji nie było. Tylko na początku meczu miały nikła przewagę. W 5 min było tylko 2:3, w 9 min 5:6. Po kwadransie już jednak 7:12, a w 24 min 11:16. Po czterech golach z rzędu w wykonaniu przyjezdnych w 28 min było 11:20. Druga połowa zaczęła się od trafień miejscowych (15:20 w 32 min), w 38 min było 18:23, a 4 min później już 18:26. Olkuszanki rzucały seriami, jak np. od stanu 23:30 w 51 min do 23:38 w 60.
- Cały mecz rozegraliśmy bez większych problemów – mówi szkoleniowiec olkuszanek Marcin Księżyk. - Powiększaliśmy przewagę, do przerwy wygrywaliśmy już siedmioma bramkami. Po przerwie zagrała młodzież, wszystkie juniorki. To było podobne spotkanie do tego z Wesołą Warszawa, gdy też wygraliśmy wysoko. Zapomnieliśmy już o porażce z Żorami, wystąpił wtedy chyba błąd w mikrocyklu tygodniowym.
Otmęt Krapkowice - SPR Olkusz 25:39 (13:20)
Bramki: Staszkiewicz 8, Górka 6, Gołąbek 3, Kuźmik 2, Dankowska 2, Pałać 2, Medwid 1, Ptasznik 1 – Kolonko 11, Masiuda 7, Nawara 7, Zub 3, Bocheńska 3, Wcześniak 3, Sioła 2, Mrozowska 2, Łozińska 1.