https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

I ty poliż w kolano dyrektora swojego

Przemek Franczak
Popularna w Lubinie rozrywka, polegająca na lizaniu przez uczniów kolan dyrektora gimnazjum, dzięki medialnej promocji ma szansę wyjść z cienia murów salezjańskiej szkoły. Te niewinne, krotochwilne zabawy przywracają nadzieję w polską edukację i nauczycieli, potrafiących - a jednak - w wesoły i przewrotny sposób nawiązać kontakt z uczniem.

Od teraz w rozmaitych rankingach szkół jednym z najważniejszych punktów powinna być informacja, czy dana placówka prowadzi program otrzęsinowy i w jakim zakresie go realizuje. Z lizaniem kolan dyrektora czy bez i ewentualnie czy w grę wchodzi podmiana na woźnego lub woźną. To bez wątpienia ułatwi nam, rodzicom, podjęcie odpowiedniej decyzji w sprawie dalszej edukacyjnej drogi naszych dzieci.

To prawda, że sprawa ta budzi w kraju ogromne emocje, ale patrząc na liczbę osób, które biorą w obronę dyrektora lubińskiego gimnazjum, przez przypadek księdza, śmiało można postawić tezę, że wielu z nas w lizaniu przez 13-letnie dzieci kolan obcego człowieka widzi głębszy wychowawczy sens. No i co z tego, że trzeba to robić na klęczkach? W tym, że klęczy się przed księdzem nie ma przecież nic zdrożnego. Poza tym trudno polizać cudze kolano w pozycji stojącej.

Bezprecedensowa nagonka na księdza dyrektora, który uległ nastrojowi chwili i namowom rozbawionej młodzieży, by pasowanie na ucznia odbyło się poprzez pocałowanie go w rzepkę omaszczoną pianką do golenia, dziwi i bulwersuje. Ksiądz dyrektor nie ma sobie nic do zarzucenia i ma rację. W jego obronie stanęli uczniowie, nauczyciele, rodzice i osoby, które media określają mianem salezjańskich animatorów (nie lękajcie się ich, to tylko tak źle brzmi).

Wszyscy napisali listy, w których protestują przeciwko szkalowaniu dyrektora i nazywają rzecz po imieniu: to było tylko tradycyjne "kocenie, czyli zabawy towarzyszące początkowi nauki uczniów w wielu szkołach". Animatorzy wyjaśniają: "Jedną z czynności, jaką mieli wykonać uczniowie (nie tylko dziewczynki), było dotknięcie ustami pianki do golenia, której gruba warstwa znajdowała się na kolanach Księdza Dyrektora, a nie, jak podała telewizja, zlizanie z kolana księdza bitej śmietany".

No właśnie, użyto pianki, nie śmietany, co drastycznie zmienia moralną ocenę tych zabaw. Bo - zgodzicie się chyba wszyscy - pianka robi wielką różnicę, wszak nie można się w tym wysmarowanym nią kolanie nijak rozsmakować. Dzieci klęczące przed siedzącym w szortach księdzem dyrektorem jedynie dotykały piankę ustami i tylko jakieś pomylone zboki mogą doszukiwać się w tej scenie obscenicznych treści i domagać prokuratorskiej interwencji.

Nawet rodzicom tych uczniów taka forma integracji z nową kadrą nauczycielską i środowiskiem bardzo przypadła do gustu. Nie było protestów, same głosy poparcia. Przecież to tylko otrzęsiny, jak na weselach, gdy pijany pan młody z równie pijanymi kolegami obmacuje kolana pań, szukając świeżo poślubionej żony. Zabawa! Niech się 13-latki przystosowują. Ba, z odsieczą ruszyły nawet autorytety miary prof. Aleksandra Nalaskowskiego, pedagoga, który stwierdził, że on w ramach tzw. chrztu w kółku jeździeckim musiał pocałować konia w zadek. I traumy nie ma.

Oczywiście macie prawo do wątpliwości w sprawie księdza dyrektora, pewnie nawet zaczniecie się zastanawiać jak w takim razie wygląda kocenie w salezjańskim zakonie. To zrozumiałe. Wielu z was nigdy nie lizało kolan dyrektorów szkół, do których uczęszczaliście, ani tym bardziej księży, z którymi mieliście, hm, kontakt. Jednak nic straconego. Cały czas możecie przeżyć taką fantastyczną otrzęsinową przygodę. Idźcie pocałować księdza dyrektora w kolano, a konia w zadek. Albo na odwrót.

A tak serio? Tak serio to księżulę trzeba pozbawić prawa pracy w szkole, animatorów obserwować, rodziców wysłać na terapię, a dzieci do psychologa. Państwo musi czasem chronić obywateli przed ich własną głupotą.

Komentarze 5

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

l
les
i tu jak na dloni widac głupote systemu pianino. ten tekst jest satyra, bardzo zabawną (czytalam w papierze, zaplacilam 2,40 zeta, ale dostepu do strony nie mam - czemu mam placic dwa razy?), ale po dwoch zdaniach trudno sie zorientowac czy to przez przypadek nie jest na serio. sami sobie krzywde robicie, szanowna redakcjo, tym pianinem
m
mojastaramaglobuspolski
hm ciekawym jak to się ma do Krakowa i Małopolski? Myślałem, że taki jest profil gazety...
G
Gabriel
Chcesz wmówić, że ohyda to rzecz normalna ?
p
petrus
Nie zaplace ani grosza za bzdety i maniulacje!
A
Artur
I fetyszyści
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska