https://gazetakrakowska.pl
reklama
Pasek artykułowy - wybory

Igor Sapała: Mam wobec kibiców Wisły kredyt do spłacenia

Bartosz Karcz
Andrzej Banaś
W nowym sezonie pierwszego gola dla Wisły Kraków strzelił Igor Sapała. Pomocnik „Białej Gwiazdy” trafił do siatki już w 2 min czwartkowego meczu z KF Llapi, a po końcowym gwizdku pozytywnie ocenił pierwszy występ wiślaków.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

- Można powiedzieć, że dla pana nowy sezon zaczął się z przytupem. Strzelił pan gola już w 2 min meczu z KF Llapi. Takie coś dodaje wiary w siebie?
- Dodaje, na pewno dodaje. Wiemy jak moja przygoda w Wiśle dotychczas wyglądała. Chciałbym, żeby ten sezon był po prostu lepszy, w końcu dobry. Ja wiem, na co mnie stać. Pewnie ludzie w klubie też wiedza, ale jakoś nie mogłem tego przełożyć na mecze i pokazać tego wszystkiego kibicom. Dlatego czuję się tak, jakbym miał do spłacenia kredyt wobec nich. Mam nadzieję, że tym meczem z Llapi zacząłem go spłacać.

- Zna pan odpowiedź na pytanie dlaczego poprzedni sezon tak wyglądał w pana wykonaniu?
- Analizowałem to. Często były urazy, nie mogłem złapać rytmu meczowego, byłem poza grą. To wszystko się nakładało i sam czułem, że jestem pod formą, że nie gram na tyle, na ile mnie stać. Wiem, jaki był mój odbiór przez kibiców, ale wiem też, że to nie byłem ja w swoim najlepszym wydaniu. Dlatego teraz wierzę, że ten dobry początek doda mi skrzydeł i będę pokazywał na co mnie naprawdę stać.

- Przed meczem z Llapi trenowaliście wspólnie raptem 25 dni. Jak czuł się pan fizycznie w trakcie tego spotkania? Czy to już jest optymalna forma czy jeszcze potrzeba na to trochę czasu?
- Na pewno nie jesteśmy jeszcze na sto procent gotowi. Jesteśmy w procesie budowy drużyny, ale też w procesie budowy formy. Fajnie jednak jeśli można to robić z takim skutkiem jak w czwartkowym meczu. Gdyby był zły wynik, pewnie można by to zwalać na okres przygotowawczy, budowanie formy. Ale skoro przy tym wszystkim wygraliśmy, to odnieśliśmy podwójną korzyść. A mnie sporo taki mecz da pod względem przygotowania. Mam nadzieję, że z każdym kolejnym spotkaniem będę czuł się jeszcze lepiej.

- Rywale czymś was zaskoczyli? Trener Kazimierz Moskal mówił przed meczem, że grają agresywnie, a holenderski sędzia dość wysoko zawiesił poprzeczkę tolerancji jeśli chodzi o twardą grę…
- Wiedzieliśmy, że będą agresywni, byliśmy na to gotowi. Lubimy jednak również taką grę. Czy nas czymś zaskoczyli? Dobrze grali, nieźle operowali piłką, ale nie można powiedzieć, żeby czymś specjalnie nas zaskoczyli.

- Dwa gole po stałych fragmentach gry. Pierwszy po aucie, drugi po rzucie rożnym. W poprzednim sezonie wiele tego nie było.
- To prawda, a teraz mieliśmy jeszcze więcej takich momentów, gdy była szansa, żeby lepiej je wykorzystać. Dobrze zatem, że strzeliliśmy dwa gole po stałych fragmentach, ale myślę, że jeszcze sporo jest do poprawy w tym elemencie.

- Jeśli popatrzeć na pierwszy skład, który zagrał, to można powiedzieć, że wyglądaliście w porządku, ale czy nie potrzebujecie w perspektywie sezonu wzmocnień? Czy ta kadra nie jest po prostu za wąska?
- Na pewno wzmocnienia by się przydały, ale też nie chcę tak mówić, że ławka jest za krótka. Było nas na ten mecz dwudziestu, każdy prezentuje wystarczający poziom, żeby móc grać w takim meczu. A co do wzmocnień i na jakie pozycje, to bardziej jest pytanie do trenera niż do mnie. Oczywiście, jak nas będzie więcej, to będzie większa rywalizacja. Ale jak zostaniemy w takim składzie, też sobie poradzimy.

- To krótki czas na oceny, ale zapytam czy widzi pan już jakieś taktyczne niuanse, nawet detale, które mogą odróżniać waszą grę od tego, co proponował wam Albert Rude?
- Na pewno trener ma swój styl. Lubi agresywny pressing, intensywną grę. My się w tym dobrze czujemy. Widzimy, że to przynosi efekty, więc ufamy trenerowi. Niech wykonuje swoją pracę, my jego polecenia, a myślę, że będzie dobrze.

- Dodatkowym plusem meczu z Llapi jest to, że nie straciliście gola. W końcówce poprzedniego sezonu z grą obronną mieliście ogromny problem, a teraz już na wstępie jest poprawa, a rywale nawet nie stworzyli jakiejś stuprocentowej sytuacji.
- Nie mieli żadnej stuprocentowej sytuacji! Rozmawialiśmy już o tym zaraz po meczu w szatni. To na pewno cieszy. Gdybyśmy taką grę w obronie utrzymali przez cały sezon, to byłbym spokojny.

- Strzelił pan gola z dystansu. Będzie tego więcej w waszym wykonaniu?
- Tak, jest na to nacisk. Wiadomo, że najładniej jest wjechać z piłką do bramki, ale jeśli przeciwnik się broni w skomasowany sposób, to trzeba też uderzać z dystansu, żeby nieco urozmaicić swoje akcje. Na pewno będziemy ich oddawać jak najwięcej.

- Czy w takiej formie jak z Llapi Wisła będzie miała szanse z Rapidem Wiedeń? Oczywiście jeśli w rewanżu w Podujevie przypieczętujecie awans.
- Oczywiście, że mamy szansę. Tak jak mówiłem, jesteśmy w fazie budowania formy i z każdym dniem, meczem będzie wyglądać coraz lepiej. A na tym etapie, na którym jesteśmy, spotkanie z Llapi trzeba ocenić pozytywnie. Jesteśmy cały czas w okresie przygotowawczym. Ja sam czułem po sobie, że ciężko było mi wybiegać cały mecz na dużej intensywności, a wiem, że jeśli będę już optymalnie przygotowany, to nie będzie z tym problemu. Jeszcze trochę potrzebujemy, żeby być w piku formy, ale dojdziemy do tego szybko kolejnymi meczami.

- Został pan zmieniony w drugiej połowie. Poprosił pan o to czy to była decyzja trenera?
- Myślę, że trener widział, że sił już trochę brakuje i chciał też podnieść intensywność gry w środku pola, gdzie jest serce drużyny. Myślę, że to spowodowało zmianę.

- Z Markiem Carbo jak się współpracowało?
- Dobrze. Marc to świetny piłkarz. Dobrze się przy nim gra, bo można sobie pozwolić na trochę więcej w ofensywie. Wiem, że jak jest Marc obok, to jest zabezpieczenie, asekuracja.

Tutaj znajdziesz więcej informacji o Wiśle Kraków

od 7 lat
Wideo

Magazyn GOL 24 Ekstra - Zaskakujący finisz Ekstraklasy

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska