Oświęcimianie nie mogli sobie wymarzyć lepszego początku. W 6 min po skrzydle urwał się Krzysztof Hałgas, a zagraną piłkę tuż przed pole bramkowe, do siatki wepchnął Paweł Cygnar.
Goście przed przerwą mieli kilka okazji do podwyższenia prowadzenia, lecz Krzysztofowi Hałgasowi i Przemysławowi Knapikowi zabrakło szczęścia i odrobiny precyzji. W końcu Sebastian Janik bezpośrednim strzałem z wolnego trafił do siatki. Sędziowie jednak dopatrzyli się spalonego, uznając, że jeden z oświęcimian niepotrzebnie dotknął piłki. Gdyby tego nie zrobił, gol zostałby zaliczony. - Z tego, co mówią chłopcy, nikt piłki nie dotknął – uważa Pękala. - Gdybyśmy zdobyli drugą bramkę, nasze szanse zdobycia pełnej puli zrosłyby znacząco.
Tymczasem po przerwie za drugą żółtą kartkę boisko musiał opuścić Konrad Kasolik. Miejscowi osiągnęli przewagę, którą udokumentowali golem; z rzutu rożnego zagrywał Kamil Blicharski, a w zamieszaniu przed bramką najwięcej zimnej krwi zachował Hubert Laskowski.
Za tydzień Soła na własnym boisku zmierzy się z Garbarnią Kraków.
Spartakus Daleszyce – Soła Oświęcim 1:1 (0:1)
Bramki: 0:1 Cygnar 6, 1:1 Laskowski 70.
Spartakus: Kołomański -Kaleta (55 Buchciński), Gębura, Stefański, Papka – Paprocki, Jeziorski, Skrzypek (75 Szmalec), Blicharski – Horna (60 Sot), Laskowski (80 Ostrowski).
Soła: Gargasz – Kasolik, Wadas (72 Szewczyk), Drzymont, Jamróz – Gleń, Janik (75 Wawoczny), Dynarek, Hałgas (69Snadny) – Cygnar, Knapik.
Sędziował: Tomasz Mroczek (Mielec).
Żółte kartki: Kaleta, Skrzypek – Kasolik (dwie).
Czerwona kartka: Kasolik (63 min).
Widzów: 500.
Follow https://twitter.com/sportmalopolska