Trzebinianie w ciągu tygodnia wzmocnili siłę ognia. Po napastniku Mateuszu Stanku, wychowanku Hutnika, który ostatnio grał w czwartoligowej Proszowiance, a w barwach MKS zdobył już bramkę w meczu przeciwko Orlętom, szeregi trzebinian zasilił Kamil Włodyka. To 21-letni wychowanek Szczakowianki Jaworzno, mający jednak za sobą 37 występów w ekstraklasie w barwach Ruchu Chorzów. Został potwierdzony do gry na mecz przeciwko Resovii.
Dobre humory w związku z wygraną nad Orlętami popsuło trzebinianom wycofanie się rezerw krakowskiej Wisły, z którą wygrali 4:1, Wyniki spotkań z udziałem krakowskiej młodzieży zostały anulowane, więc stracili trzy punkty.
Jednak nie to jest największym zmartwieniem trzebinian. Nie jest tajemnicą, że słabiej prezentują się na wyjazdach. Do tej pory z obcych boisk przywieźli tylko punkt. Udało im się bezbramkowo zremisować w Krośnie. Jednak już w Tarnowie skończyło się porażką 0:3. Oba te spotkania miały wspólny mianownik. Trzebinianie w każdym z nich rozegrali dobrze tylko jedną połowę.
- To pokazuje, że nie możemy zejść poniżej pewnego poziomu – zwraca uwagę Robert Moskal, trener trzebinian. - Przy słabszym przeciwniku proste wpadki mogą jeszcze ujść płazem, ale już bardziej wymagający rywal może nas skarcić, a rzeszowianie do słabeuszy raczej się nie zaliczają. Mają od nas o dwa punkty więcej, ale też i o jedno spotkanie rozegrane mniej.
Nie wiadomo, czy gotów do gry będzie Marcin Kalinowski, który w sobotę nabawił się urazu. Być może jego nieobecność zrekompensuje powrót Macieja Domurata, którego ostatnio trener zdecydował się oszczędzić. - Uznałem, że lepiej się dobrze wykurować niż przedwcześnie wrócić do gry, narażając gracza na pogłębienie urazu – uważa trzebiński szkoleniowiec. - Mamy złe wspomnienia z poprzedniego sezonu z Michałem Kowalikiem. Teraz wolę dmuchać na zimne.
Trener może tak robić, bo kadrę ma znacznie szerszą niż w poprzednim sezonie. - Wydaje mi się, że właśnie „ławka” jest naszym największym atutem – cieszy się Moskal. - Wchodzący z niej zawodnicy zazwyczaj dają drużynie tzw. drugi oddech.