- Gratuluję Rakowowi zwycięstwa, zwycięstwa jak najbardziej zasłużonego – stwierdził po meczu. - Dobrze sobie ułożyliśmy mecz, poszukaliśmy swojej szansy, prowadziliśmy 1:0, ale później, im dalej w las, tym było gorzej. Do przerwy to nie wyglądało źle, choć byliśmy rzeczywiście cofnięci, ale też taki mieliśmy plan, żeby przy każdej nadarzającej się sytuacji szukać swojej szansy w kontrze. Jedna wyszła, ale to było mało. A w drugiej połowie niestety trudno powiedzieć, co się stało. Daliśmy Rakowowi zagrać taką grę, którą Raków lubi, a my niekoniecznie. Wyszliśmy za wysoko do przodu. Prawda jest też taka, że te wszystkie bramki w II połowie strzeliliśmy sobie sami, po koszmarnych błędach. To się nie może zdarzyć. W takim razie nie ma co myśleć, by z Częstochowy wywieźć jakiekolwiek punkty. Rakowowi jeszcze raz gratuluje dobrego meczu i otwartej autostrady do mistrzostwa Polski.
Szkoleniowiec mógł być w miarę zadowolony z tego, co działo się przed przerwą, ale to, co było w drugiej połowie już nie.
- Po pierwszej połowie nie myślałem, że takim wynikiem skończy się ten mecz – mówi trener. - Raków ma dużą jakość, to zespół budowany od lat, dobrze ułożony i mający indywidualności. Jak nie idzie drużynie to Ivi Lopez weźmie grę na swoje barki i zrobi różnicę. Jak go nie ma Cebula robi sytuację na rzut karny i czerwoną kartkę dla Atanasova. Myślę, że będzie ciężko Raków zatrzymać, bo przewaga punktowa jest duża. Wiadomo, to jest piłka, nie takie rzeczy się zdarzały. Raków pomny doświadczeń z zeszłego roku tej szansy już nie wypuści.
