Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jadwiga Kracik: Stasiu szybki jest, w gorącej wodzie kąpany

Anna Górska, Katarzyna Kachel
Baranina z porami to ulubione danie wojewody Kracika. Pani Jadwiga trzy dni wcześniej wkłada mięso do marynaty. Jest świetne
Baranina z porami to ulubione danie wojewody Kracika. Pani Jadwiga trzy dni wcześniej wkłada mięso do marynaty. Jest świetne Wojciech Matusik
Nieśmiała. Nie lubi bywać na salonach, u cieka przed fotoreporterami. Nie przyszło jej do głowy, by zrobić prawo jazdy. Nie ma też auta. Na zakupy do Krakowa jedzie busem. A za gotowaniem nie przepada. Anna Górska i Katarzyna Kachel zajrzały do kuchni Jadwigi Kracik, żony wojewody

A co mam ugotować? To co mąż lubi najbardziej? Wystarczy jedno danie? Stresuję się, ale niech będzie. Ilu was przyjdzie? No to czekam.

Śniadanie. Mąż to skowronek, a ja sowa

Jadwiga Kracik przygotowuje dla całej rodziny zupę poranną. Robi to wieczorem. - Jecie rano zupę!? - Tak! - Codziennie ją pani gotuje? - Tak, na dwa garnki. Jeden dla siebie i męża, drugi dla rodziny starszego syna Macieja. To niezwykła zupa, bo zdrowa. Przepis znalazłam w książce "Filozofia zdrowia" Anny Ciesielskiej. Są w niej płatki kukurydziane, żytnie, kaszka jaglana, tarte jabłuszko, rodzynki, miód. - Na mleku? - Broń Boże! Na wodzie. - Kawa do niej czy herbata? - Woda z miodem.

- I wszyscy to jedzą? Pan wojewoda też?

Jak jeden mąż. Trochę się z tej mojej filozofii podśmiewają, ale zjadają bez mrugnięcia okiem.
Zdrową zupę Kracikowie jedzą w niewielkiej kuchni za dużym stołem. Jest z drewna, jak cały ich dom. Bo Jadwiga, czy jak na nią mówi wojewoda - Jagusia, właśnie o takim marzyła. Na parapecie w kuchni mini-wieża i dużo płyt. Lubią Grechutę i Bacha. W kącie mnóstwo gazet. "Krakowska" od czasu kampanii też wśród nich. Ze sprzętu żadnych luksusów. Zwykły elektryczny czajnik, krajalnica do chleba, toster. Ale zmywarka do naczyń jest. Przy kuchence mnóstwo przypraw. Wszystkie z ekologicznego sklepu, bez konserwantów.

Kracik w kuchni ma swoje stałe miejsce. Siedzi naprzeciwko żony. Przy stole raczej nie rozmawiają o polityce. Temat numer jeden to wnukowie, a zwłaszcza najmłodszy Antoś, który wkrótce skończy dwa latka. Pierwszy z łóżka wstaje on.- Bo ja jestem sową, a mąż skowronkiem - porównuje Jadwiga. - On szybki, w gorącej wodzie kąpany, ja cierpliwa, wolna i spokojna. On zdąży wybrać dla siebie w sklepie garnitur, koszulę, krawaty, zapłacić, a ja w tym czasie dopiero patrzę na wieszaki. Wtedy zaczynam się spieszyć i oczywiście kupuję źle. I w rezultacie narzekam, jak każda kobieta, że nie mam się w co ubrać. Do pracy wojewoda jedzie z kanapkami. Robi mu je synowa. Z szynką, pomidorem, serkiem. Wszystkie produkty w domu Kracików pochodzą z ekologicznego gospodarstwa w Woli Batorskiej.

- Macie na sumieniu jakieś niezdrowe grzeszki? - Na pizzę chodzimy. Mąż zawsze zamawia z frutti di mare, a ja tę, którą polecą kelnerzy. Jak się poznali? Młody Kracik chodził codziennie na mszę do kościoła św. Anny. Podczas jednej z nich usłyszał, że potrzebni są chłopcy do noszenia chorych. Za grafik dyżurów odpowiadała Jadwiga Konarzewska, studentka historii. Kracik wracał po mszy do akademika myśląc: zapisać się czy nie? Jadwiga: - Był nieśmiały, stąd te wątpliwości. Zawrócił w końcu, a ksiądz Boniecki przekazał mu mój numer telefonu. Umówiliśmy się. Miałam jasny trencz i związane włosy. Często spotykaliśmy się, ale służbowo. Podobał mi się.
Obiad. A raczej brak obiadu
Po ślubie zamieszkali na Kozłówku w dwupokojowym mieszkaniu ze ślepą kuchnią. Tam urodził się ich starszy syn. Żeby młoda mama mogła spacerować z maluchem trzy razy dziennie, obiady gotowała Kracikom ciocia. Dziś wojewoda nie ma czasu na obiad. Gdy był burmistrzem Niepołomic, też nie miał, choć z magistratu do domu miał zaledwie trzy kroki. Co robi zatem, gdy mu kiszki zaczynają grać marsza? Idzie na żeberka do "Stasi" na Mikołajską. Zwyczaj ten został mu jeszcze po studiach na AGH. Jadwiga Kracik: - Powiem szczerze, ja nie przepadam za gotowaniem. Z pierogami był dramat. Pierwsze ruskie robiłam sześć godzin. Bo każdy musiał być równiutki. Lubię za to robić sałatki. I te jarzynowe, i te z mięskiem czy winogronami. Nie eksperymentuję w kuchni, zawsze ściśle trzymam się przepisu - opowiada.

Odważniejszy przy przy garach jest za to Stanisław Kracik. Właściwie był, bo teraz już nie ma czasu. Ale kiedyś rodzina zajadała się tradycyjnymi gołąbkami. Robił też zupy. Z kminkiem, serkiem topionym. Bardzo nietypowe w smaku. Mówiliśmy mu, że nam smakują. Jedzą w kuchni, bo w salonie, na skórzanych niskich brązowych fotelach i kanapie lubią sobie posiedzieć. Stoi tam kominek, a na ścianach wiszą rodzinne portrety. Mają dużo stylowych ceramicznych kinkietów i lamp.

Deser. Zamieszanie w domu. Jagusia piecze

W domu zmywa Kracik. Jak tylko zobaczy brudy w zlewie, od razu chwyta za gąbkę. - Ja chętnie bym z obowiązków pani domu zrezygnowała. Wolę chór albo karate z wnukiem - wymienia.
Z deserami bowiem też nie najlepiej pani Jadwidze idzie. Nie potrafi spontanicznie traktować przepisu. Kurczowo trzyma się receptury, waży, patrzy podejrzliwie na każdy etap pracy. - Kiedyś dostałam przepis na ciasto od znajomych. Miało być banalne, z grysikiem - wspomina. - Wylądowało w koszu. Nie poddała się. Kilkakrotnie ponowiła próby z pieczeniem. Raz, gdy zmagała się z ciastem w kuchni, usłyszała jak mąż odbiera telefon i mówi: wiesz, u nas jest teraz straszne zamieszanie, bo Jagusia piecze ciasto.

Tylko raz do roku zapiera się tak, że nie ma prawa nie wyjść. Zgodnie z tradycją na wigilijnym stole musi pojawić się piernik na miodzie. - Spokojnie można go jeść przez dwa miesiące. Nie zepsuje się - uśmiecha się pani Jadwiga. Choć przy ciastach pani Kracikowa traci grunt pod nogami, przy rozmowie o prezydenturze nabiera pewności. - Kraków potrzebuje zmian, a mąż to wie. Jestem przekonana, że jest w stanie sprostać temu zadaniu. Sporo może zrobić dla miasta i mieszkańców - zapewnia. - Mężowi bardzo na tym zależy, dlatego go wspieram.

Kolacja. Baranina cztery miesiące w roku
Uwielbia ją. Może jeść baraninę codziennie. I wcale mu nie przeszkadza, że dostaje ją już drugi miesiąc na kolację. Przepis prosty i szybki. Żadnych skomplikowanych sztuczek. Mięso zalewa się oliwą, czerwonym winem, do zalewy dodaje się cebulę, czosnek, sól, pieprz. Można ją podawać z ziemniakami lub pieczywem. Kracik woli z ziemniakami. Żeby była jasność, zalewę wymyślił syn.
- Świeżą baraninę dostajemy od brata męża, który ma owieczki. Gotuję duży gar. Możemy to jeść nawet dwa miesiące. A ponieważ gotuję to mniej więcej dwa razy w roku, to w sumie przez cztery miesiące zajadamy się barankiem - mówi.

Kotka Mia baraniny nie lubi. Za to uwielbia spacery po ogrodzie Kracików. Jest niezwykły, dziki. W zimie wygląda bajecznie. Tylko pozazdrościć atmosfery w święta. Na wigilijnym stole na pewno będą pierogi, które ulepi synowa z synem, barszcz z uszkami i karp po żydowsku. - Sama pani robi?
- W życiu, ale może się jeszcze nauczę. - Prezenty? - Dajemy sobie książki. Kiedyś Jadwiga Kracik piekła też chleb. Podobało jej się. Teraz nie ma czasu. - Ale ja jeszcze do tego powrócę. Jak tylko się skończy ta gorączka wyborcza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska