Czytaj też:
Powodów, dla których hodowcy z Podhala nie kwapią się do sprzedawania w tym roku jagniąt - jest wiele. Ale główny, jak wszyscy zgodnie podkreślają, to coraz większe wymagania, jeśli chodzi o dokumentację. - Zaświadczenie od lekarza weterynarii, zgłoszenie do Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, zgłoszenie przemieszczenia owiec, a w tym roku jeszcze doszły księgi rejestracyjne zwierząt - wymienia Jan Janczy, dyrektor Związku Hodowców Owiec i Kóz w Nowym Targu. - To wszystko jest chore. Rolnik musi po kilka razy dane przepisywać. Mam znajomego, który ma około 400 matek owiec. Proszę sobie wyobrazić, ile on musi dokumentów wypełnić i ile razy to przepisać. Wyszło mu, że zamiast pracować w gospodarstwie, musiałby zasiąść przy biurku.
Dlatego, jak twierdzi, drobni hodowcy, wycofują się. - Nikt w to się nie chce bawić, bo biurokracja nie tylko do biur i firm wkroczyła, ale i do rolników. To tragedia! Ci starsi po prostu nie dają sobie z tymi papierami rady, bo nie wiedzą, jak je wypełnić - mówi baca Słodyczka Maśniak. - Ci więc, którzy mają po 20-30 sztuk, pozbywają się stad.
Dodaje, że gdyby jeszcze finansowo opłacał się eksport jagniąt, to może i tę biurokrację jakoś dałoby się przełknąć. - Euro spadło, a cudów tu nigdy nie było. Do tego dochodzą coraz wyższe koszty, coraz wyższe opłaty za weterynarza, za kolczyki, za chipy, transport jagniąt... - wylicza baca. - Jak mam 70-90 jagniąt do sprzedania, to koszty zabierają mi 15 sztuk.
W tym roku cena za jagnięta jeszcze nie została ostatecznie ustalona. - Myślę, że ciut wyższa będzie niż ta w 2011 roku, a wtedy dostawaliśmy 9 złotych z groszami za kilogram żywej wagi - mówi dyrektor Janczy. W tym roku jak uzbiera się 5 tysięcy jagniąt na eksport, to będzie dobrze. A tymczasem Włosi chcieliby co najmniej... 15 tysięcy.
Euro 2012 coraz bliżej! Zobacz, co będzie się działo w Krakowie
Nowa lista leków refundowanych**[SPRAWDŹ!] **
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!