https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jak Rafał R. "pomagał" krakowskim bezdomnym

ROBERT SZWEDOWSKI / POLSKAPRESSE GAZETA KRAKOWSKA
Rafał R. - cichy, ale niezwykle ważny bohater głośnego procesu pięciorga byłych wiceprezydentów Krakowa. Sam skazany w kilku innych procesach, m.in. za oszustwa i wręczanie łapówek. Zwykle jednak dostaje łagodne wyroki w zawieszeniu i opuszcza sąd jako człowiek wolny - pisze Marek Bartosik.

Rafał R. to główny świadek prokuratury w sprawie zakupu przez gminę działek na osiedlu Chełm w Krakowie w 1999 roku. Na jego zeznaniach opiera się akt oskarżenia o korupcję wysokich rangą urzędników Mieli oni lobbować za odkupieniem od R. działek po zawyżonej wartości.

Śledztwo rozpoczęło się w 2003 roku. Przesłuchiwani przez prokuraturę Rafał R. i jego wspólnik Janusz M. długo nie przyznawali się do winy, aż w końcu 2006 r. wylądowali w areszcie. Po kilku miesiącach zaczęli mówić, jak korumpowali urzędników. Pozwoliło to prokuraturze postawić zarzuty prominentnym krakowianom (wiceprezydentom, byłemu wojewodzie i byłemu radnemu). Od dwóch lat przed sądem toczy się ich proces.

Tymczasem R. i jego wspólnik już zostali skazani za wręczanie łapówek. Dobrowolnie poddali się karze. Za aprobatą prokuratury skorzystali z nadzwyczajnego złagodzenia kary i w 2008 r. dostali łagodny wyrok z więzieniem w zawieszeniu. Na poczet teoretycznie wysokich grzywien zaliczono im pobyt w areszcie, wyceniając każdy dzień na aż 2 tys. zł. Krótko potem Rafał R. został skazany w kilku innych procesach m.in. za oszustwa. Schemat był podobny: dobrowolne poddanie się karze i wyrok w zawieszeniu.

Schemat jego doświadczeń z wymiarem sprawiedliwości jest podobny: prokuratura oskarża, oskarżony poddaje się karze, dostaje łagodny wyrok w zawieszeniu i opuszcza sąd jako człowiek wolny. Jak udało się nam dowiedzieć, kilka miesięcy temu uprawomocnił się kolejny wyrok, na mocy którego R. został skazany za m.in. przywłaszczenie prawie 900 tysięcy złotych. Ale i tym razem kara tylko z pozoru jest dotkliwa.

W lutym tego roku na wokandę trafiła sprawa Fundacji na rzecz Bezdomnych "Wspólny Dom", którą Rafał R. założył w 2003 r. razem ze swoją matką i przyszłą żoną. We troje zgromadzili fundusz założycielski, który w akcie notarialnym wycenili skromnie na 820 tysięcy złotych. Sumę tę tworzyły drobne w tym kontekście wpłaty gotówkowe (40 tysięcy złotych), ale przede wszystkim nieruchomości, które fundatorzy szczodrze ofiarowali na rzecz bezdomnych.

O tym do czego naprawdę służyła fundacja wyjaśnia wyrok, jaki Rafał R. i jego małżonka otrzymali 16 lutego tego roku, a który dotąd nie przedostał się do wiadomości opinii publicznej.

Mieszkania i garaże dla fundacji
Matka Rafała R. wniosła lokal użytkowy o pow. 70 mkw. przy ulicy Grodzkiej, gdzie mieści się restauracja. Jolanta, wtedy W. a dzisiaj po mężu R., pięć mieszkań o powierzchni od 38 do 56 mkw., 57-metrowe poddasze i cztery lokale użytkowe liczące razem 820 mkw. Rafał R. wzmocnił majątek fundacji wkładem w postaci podziemnego garażu o powierzchni 640 mkw, prawie 70-metrowym mieszkaniem i trzema miejscami postojowymi.
Mieszkania, garaże i lokale użytkowe położone były w budynkach na osiedlu Żabiniec, budowanym przez kierowaną przez Rafała R. spółdzielnię. Biorąc pod uwagę wielkość zgromadzonego przez fundację majątku można byłoby mieć nadzieję, że znacznie ulży ona doli krakowskich bezdomnych. Jej fundatorzy deklarowali w dokumentach założycielskich: "Nie możemy obojętnie przejść obok tych, którzy są głodni i nie mają dachu nad głową i którym nasza pomoc jest niezbędna".

Prześwietlone sprawozdania

Gdy przed dwoma laty opisywaliśmy szeroko, w naszym cyklu "Prześwietlenie", karierę Rafała Roeslera dotarliśmy do sprawozdań finansowych fundacji. Z dokumentu za rok 2003 wynikało, że osiągnęła ona wtedy 76,5 tysiąca złotych zysku z wynajmu nieruchomości. Jej koszty administracyjne wyniosły 106 tysięcy złotych, w tym utrzymanie samochodów kosztowało prawie 38 tysięcy, a wynajmowanie pomieszczeń w willi należącej do matki Rafała R. ponad 25 tys. Natomiast na cele statutowe, czyli posiłki dla bezdomnych, fundacja Rafała R. wydała w tym samym roku dokładnie 2453 zł i 21 groszy. Podobne proporcje wydatków były w kolejnych latach.

Zarzuty po kontroli skarbowej
Prokuratura przedstawiła małżonkom kilkanaście zarzutów, które były plonem kontroli skarbowej działalności fundacji "Wspólny Dom" za lata 2004-2006. Państwo R. mieli dopuścić się uszczuplenia od 2004 roku należnych państwu podatków CIT i VAT łącznie na prawie 600 tysięcy złotych. Robili to np. poprzez zaniżanie przychodów fundacji, w tym wpływów z czynszu od wspomnianej restauracji przy Grodzkiej. Przedstawiali do rozliczenia faktury wystawione przez nieistniejące podmioty gospodarcze, np. firmy budowlane.

Inny bardzo poważny zarzut dotyczył okresu poprzedzającego aresztowanie Rafała R. w sprawie działek w Chełmie, kiedy przecież już nie miał nic. Od grudnia 2004 do maja 2005 roku miał przywłaszczyć sobie wypłacone z konta fundacji 886 825 złotych. Pieniądze pochodziły ze sprzedaży przez fundację jednej z najbardziej znanych w Krakowie prywatnych firm lokalu użytkowego o powierzchni 250 metrów. Za ten jeden lokal fundacja - a potem osobiście i nielegalnie Rafał R.- uzyskała więc sumę wyższą niż 820 tysięcy, na jakie fundatorzy wycenili cały majątek ofiarowany fundacji. A gdy R. był skazywany za korumpowanie miejskich urzędników przekonywał, że nie ma żadnego majątku.

Szybki wyrok i kara w zawieszeniu
Co ciekawe, proces w tej sprawie zakończył się na pierwszej rozprawie, jaka doszła do skutku. Oskarżeni przyznali się do winy, podobnie jak prokuratura nie odwołali się od wyroku w pierwszej instancji. Małżonkowie zostali skazani na kary więzienia. Dostali też grzywny w wysokości 20 i 22,5 tysiąca złotych. Mają również zwrócić ok. 600 tysięcy uszczuplonych podatków, a Rafał R. tytułem częściowego naprawienia szkody wyrządzonej fundacji powinien jej wpłacić 50 tysięcy złotych.
Wyrok można by uznać za dotkliwy, gdyby nie dwa istotne fakty: kary więzienia oskarżeni dostali w zawieszeniu, a na zwrot podatków i wpłatę na rzecz fundacji mają aż dziesięć lat.

Komentarze 2

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

k
krakus
Prokuratura go chronila, bo nie wydal Terleckiego, który wtedy tez był radnym krakowskim, a firma pana R robila generalny remont lacznie z wymiana całego dachu na ul sciegoennego. nadzorującym ten remont był sam Terlecki, a domek nalezal do jego o ile dobrze pamiętam teściowej, lub matki. Pan Terlecki nie zaplacil ani grosza za ten rement w zamian za co miał odpowiednio podnosić reke. Pozatym prokuratura szukala chakow na aleksandra, ale rafal był za cienki, co prawda zbieral kase na kampanie aleksandra, tylko ze sobie ja przywlaszczyl, zamiast przekazac gdzie trzeba, co wyszlo po latach. Miał rozlegle kontakty w srodowisku SLD. pamiętam tez jak załatwili Bugaja, bo im nie pasowal na przewodnicacego wówczas Uni Pracy na malopolske i z udziela podzialali tak ze Bugaj nie został przewodniczącym.
M
Maria
Człowiek bez zasad i skrupułów, ma wypisaną na twarzy pazerność.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska