- 10 goli rzuconych przez Pana dla MTS w meczu przeciwko ASPR Zawadzkie, wygranym 36:25, musi robić wrażenie. Czy to Pana najlepszy wynik w seniorskiej przygodzie z piłką ręczną?
- Zdecydowanie tak. W przeszłości, w grupach młodzieżowych, zdarzało się rzucić więcej, ale nie można porównywać młodzieżowego grania z seniorskim.
- Czy coś zapowiadało, że może to być właśnie Pana mecz?
- Jeśli chodzi o jakieś przeczucia czy przesądy to z pewnością nie. Na lidera chrzanowskiego zespołu wykreowali mnie...rywale. Tak, bo otoczyli troskliwą opieką naszego zdecydowanie najbardziej doświadczonego i skutecznego zawodnika, czyli Marcina Skoczylasa, od którego można się wiele nauczyć. Skoro on tym razem nie rzucił bramki, to ktoś musiał wypełnić tę lukę. Padło na mnie i z tego bardzo się cieszę.
- Czy dla Pana i kolegów trudniejsze było spotkanie w Piekarach Śląskich, gdzie przegraliście po zaciętej walce z jednym z faworytów rozgrywek 26:29, czy to nazwane szlagierem dołu tabeli. Początek z ostatnim zespołem tabeli był dla MTS trudny.
- Na pewno ciężko nam się grało przeciwko Zawadzkim, bo w tym meczu walczyliśmy pod presją wyniku. Poza tym, na początku mieliśmy kłopot z pokonaniem doświadczonego bramkarza rywali. To były swoiste pojedynki rutyny z młodością. W końcu, jak już się „wstrzeliliśmy” w bramkę rywali, to już jakoś poszło. Ten mecz musieliśmy wygrać. W Piekarach Śląskich „mogliśmy” coś zdobyć. Szkoda, że i tam się nie udało, bo musimy przecież gdzieś szukać straconych wcześniej zbyt wielu punktów.
- Przyszedł Pan w tym sezonie do Chrzanowa ze Śląska Wrocław, który w poprzednich rozgrywkach walczył w drugiej grupie zaplecza ekstraklasy. Jakie ma Pan stamtąd wspomnienia i ile udało się zdobyć bramek?
- Poprzedni sezon zakończyłem z ponad 60 bramkami. Myślę, że poziom sportowy obu grup zaplecza ekstraklasy jest porównywalny. W tamtej było większe zmęczenie, bo graliśmy głównie z ekipami z województw pomorskiego czy zachodniopomorskiego. Do meczu przystępowaliśmy z marszu, po długiej podróży. Skoro podjąłem studia w Krakowie, a dostałem ofertę z MTS-u, chętnie z niej skorzystałem. Mogę pogodzić naukę ze sportem. Musiało upłynąć trochę czasu, zanim wkomponowałem się w nowy zespół. Nowym „żądłem” jednak wcale się nie czuję (śmiech).
- Czy od razu wybrał Pan piłkę ręczną, a nie chciał, jak większość chłopców, uprawiać futbolu?
- W rodzinnym Grodkowie, którego jestem wychowankiem, liczyła się tylko piłka ręczna. Zbudował ją tam śp. już Zdzisław Zielonka. Stamtąd trafiłem do Wrocławia.
- Pamięta Pan swój seniorski debiut?
- Zaliczyłem go mając 18 lat, właśnie w barwach Śląska Wrocław. W drużynie ze stolicy Dolnego Śląska miałem kilka epizodów w ekstraklasie. Najbardziej w pamięci utkwił mi mecz w Płocku, przeciwko miejscowej Wiśle, w Orlen Arenie. Teraz jednak jestem w Chrzanowie i celem jest zajęcie miejsca gwarantującego utrzymanie w gronie pierwszoligowców.
#TOPSportowy24
- SPORTOWY PRZEGLĄD INTERNETU