25 marca 2017 - ta data tu jest kluczowa. Jakub Zagórski, wówczas walczący z Puszczą o awans do I ligi, w meczu z Błękitnymi Stargard odniósł kontuzję kolana. - Pierwszy lekarz postawił diagnozę, że będę gotowy do gry w kolejnym meczu - wspomina dziś. - Potem perspektywa przesunęła się o trzy tygodnie. Zmieniłem lekarza, mowa była o lipcu. Niestety, z tego tego nic nie wyszło. Kolejny lekarz, no i walka o powrót...
Na występ w oficjalnym meczu czekał do 9 maja 2018, czyli ponad rok. - Zerwałem więzadło, którego się nie operuje, był konflikt rzepkowo-udowy - wyjaśnia Zagórski. - Ale to wszystko już za mną. Mogę powiedzieć, że ta kontuzja wyszła mi na dobre, wyciągnąłem odpowiednie wnioski. W tym sensie, że pozwoliła mi wejść na wyższy poziom, jeśli chodzi o przygotowania. To dzięki nim mogłem jesienią rozegrać tyle meczów w II lidze. Byłem w stanie pobiegać więcej niż koledzy, szczególnie w końcowych minutach meczów.
Tu już mowa o Górniku Łęczna, w którym Jakub grał jesienią na zasadzie wypożyczenia z Puszczy. Jako prawy lub lewy obrońca wystąpił we wszystkich 21 meczach, tylko dwa razy został zmieniony.
- Szansę dał mi trener Rafał Wójcik. Później, niestety, został zwolniony. I przyszedł trener Franciszek Smuda. Cieszę się, że u niego też się sprawdziłem - mówi 22-letni zawodnik. - Bo na początku nie było łatwo, przejął zespół po przegranym 1:5 meczu z Radomiakiem, w którym zawaliłem pierwszą bramkę. Więc musiałem go do siebie przekonać.
Żony i partnerki piłkarzy Cracovii i Wisły [ZDJĘCIA]
Dla urodzonego w Lublinie piłkarza występy w Łęcznej były powrotem w rodzinne strony (- Po pięciu latach spędzonych we Wronkach i Niepołomicach, był to pozytywny bodziec), a także możliwością rozwijania się jako trener przygotowania motorycznego, czyli w dziedzinie, dzięki której sam odbudował formę.
- Akademickiego przygotowania nie mam, jeżeli chodzi o uprawnienia mam jedynie certyfikat trenera personalnego. Za to mam dużo doświadczeń z Akademii Lecha Poznań oraz wiedzy ze szkoleń treningu medycznego. Sam dużo czytam, obserwuję i testuję na sobie. Jestem takim małym samoukiem - uśmiecha się Zagórski.
Dodaje: - Priorytetem było to, żeby się wyleczyć, więc najpierw zacząłem zgłębiać wiedzę z biomechaniki, fizjoterapii. Moja terapia była terapią ruchową, a nie pracą manualną. Po kilka godzin dziennie spędzałem na siłowni, wiele razy wykonując to samo ćwiczenie - opowiada piłkarz.
Efekty przyszły, a grając w Górniku non stop zyskał pewność siebie. - Mój pierwszy mecz nie był najlepszy, przyszły jednak kolejne, wpadła asysta. Było coraz więcej tych minut - analizuje Jakub. - Wiem, że to oklepane, ale głowa w piłce nożnej, jak w każdym sporcie, jest najważniejsza. Kiedy jesteś ograny, to kąt widzenia jest zdecydowanie szerszy, niż gdy się stresujesz. Wtedy zastanawiasz się, co zrobić z piłką, byle jak najszybciej jej się pozbyć - analizuje Kuba, którego pasją jest... matematyka (próbował nawet pogodzić studiowanie na tym kierunku z zawodowym uprawieniem piłki).
Kiedy latem ubiegłego roku przenosił się do klubu z Łęcznej, wydawało się, że spędzi w nim cały sezon. - Puszcza wypożyczyła mnie na rok, a ja nawet nie wiedziałem, że jest opcja skrócenia tego okresu - mówi. Niepołomicki klub z tego zapisu skorzystał i od stycznia zawodnik znów jest w Puszczy.
Tegoroczną część sezonu rozpoczął w podstawowym składzie. Następnie kilka spotkań obejrzał z ławki, po czym wrócił do jedenastki dwa tygodnie temu w meczu z ŁKS-em. Miejsce tym razem zachował, zagrał też w ostatniej kolejce z GKS-em Katowice.
Piękna żona Krzysztofa Piątka. Poznajcie Paulinę Procyk [ZDJĘCIA]
