MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jerzy Stuhr o festiwalu filmowy w Wenecji. "Film dokumentalny to światopogląd"

Jerzy Stuhr
Marcin Makówka
Na niedawnym, festiwalu filmowym w Wenecji przydarzyła się rzecz niebywała; pierwszy raz w historii festiwalu wygrał film dokumentalny! To "Sacro GRA" Gianfranco Rosiego. Czy to przypadek, czy kinu dokumentalnemu się po prostu wierzy?

Cieszę się, że Włosi zrobili film o swojej wielkiej autostradzie wokół Rzymu i to z sukcesem! Wszak GRA, to Grande Raccordo Anulare - droga, której nie da się ominąć, niezależnie od tego, w którą stronę się z Rzymu wyjeżdża. Ale film nie jest o autostradzie, tylko o ludziach żyjących wokół niej. I może to jest optymistyczna odpowiedź na pytanie, czego szukają twórcy i odbiorcy w tzw. rzeczywistości.

To człowiek jest tutaj najważniejszy. A w dokumencie jest wiarygodny i w tym względzie nic się nie zmieniło. Od czasu, jak byłem przed laty jurorem na krakowskim festiwalu i oglądałem wszystkie filmy, mogę z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, że żadna fabuła nie wytrzyma konkurencji z prawdą dokumentu.

Wtedy wygrał niezwykły i wstrząsający film Siergieja Łożnicy o blokadzie Leningradu. O 900 dniach głodu. Taki dokument ma w sobie tę wielką, naturalną siłę gatunku, której trudno nie zauważyć.

Nie na darmo Marcel Łoziński zarzucał Kieślowskiemu zdradę, kiedy ten odszedł do fabuły. Do końca jego życia mówił mu: zdradziłeś prawdziwy film, dla celuloidowych historyjek! Zdradziłeś! To mu Marcel wypominał zawsze!

Gdy oglądałem różne dokumenty, to widziałem gołym okiem, że jest w nich wszystko: człowiek, każda jego reakcja, życie samo - niezależnie od tematu. Pamiętałem przecież, że dokument Kieślowskiego był dla mnie jedyną i najprawdziwszą szkołą filmową.

Przed laty byłem dla Krzysztofa Kieślowskiego pierwszym zawodowym aktorem, obok Franciszka Pieczki, na którym on, znakomity reżyser filmów dokumentalnych "uczył się", jak reaguje aktor profesjonalny i co trzeba zrobić, aby wydobyć z niego prawdę "taką jak w dokumencie". Ale nauka była dwustronna. Bo ja się uczyłem, jak na ekranie wygląda reakcja prawdziwego człowieka.
Wszak "Blizna", którą wtedy przygotowywał Kieślowski była jego debiutem i moim debiutem. Jego - w fabule, a moim w ogóle na ekranie. On powiedział: będę ci pokazywał moje dokumenty, a ty patrz na człowieka. I patrzyłem np. przy filmie "Życiorys", jak siedział człowiek na korytarzu, czekając na wyrok komisji partyjnej. Siedział i międlił w ręku papierosa.

Kieślowski mówił: patrz, on mnie wzrusza. - Co cię wzrusza, Krzysiu? - Że jest tak samotny.

Wtedy zrozumiałem, że to nie moja gra będzie się liczyć, tylko to, w jakim jestem kontekście. To najważniejsza rzecz, by aktor to wiedział. I żeby nie chciał jeszcze dodatkowo grać tego kontekstu. A 90 proc. moich kolegów właśnie lubi dokładać do postaci kontekst. Wtedy po prostu powstaje ilustracja! Tylko ilustracja, czyli imitacja. I Krzysiek uczył mnie właśnie dokumentalnego kontekstu.

Sam też się wiele uczył. Wspominał, że musiał dwa tygodnie "urabiać" bohaterkę "Pierwszej miłości", żeby wreszcie zapłakała. Nie mógł zrozumieć, że aktor zawodowy po prostu przychodzi na plan i jak trzeba, to zapłacze natychmiast. Na jego dokumentach uczyłem się aktorstwa filmowego. Nie było wówczas w szkole teatralnej takiego przedmiotu jak dziś "Praca z kamerą", czy "Teoria filmu". Film dokumentalny był szkołą. I do dziś jest potęgą, choć mocno skażony reportażem. Czyli sfotografowaniem zaledwie zaistniałej sytuacji. A film dokumentalny - to przecież światopogląd. Wystarczy wspomnieć "Z punktu widzenia nocnego portiera", który był wręcz filmem o systemie. To był zresztą film, który spowodował, że Krzysiek przestał realizować dokumenty. Bo miał świadomość, że wykorzystuje człowieka, który sobie z tego nie zdaje sprawy.

Czy dokumentalne widzenie człowieka jest w tej chwili jakąś potrzebą oczyszczenia oka, powrotu do źródeł widzenia? Możliwe. Choć może jest potrzebą umysłu, który chce uwiarygodnić temat. Każdy temat.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska