Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Justyna Żurowska-Cegielska: Tak trudnej walki w ekstraklasie nie pamiętam

Justyna Krupa
Justyna Żurowska-Cegielska (Wisła CAN PACK Kraków)
Justyna Żurowska-Cegielska (Wisła CAN PACK Kraków) Anna Kaczmarz
- Ta młodzieńcza radość, która powinna być w tym zespole od początku sezonu, teraz się uwolniła – mówiła po zwycięstwie nad Energą Toruń Justyna Żurowska-Cegielska, skrzydłowa Wisły CANPACK Kraków.

- W przedostatnim meczu sezonu zasadniczego pokonałyście wicelidera ligi, Energę Toruń. To może napawać optymizmem przed play-offami?

- Po tych zawirowaniach w ostatnich miesiącach jesteśmy zespołem totalnie nieprzewidywalnym. Trzeba jednak przyznać, że teraz nasz sposób gry jest przyjemny dla oka. To szybka koszykówka, wymieniamy się funkcjami na boisku. Każda z nas może mieć swój dzień rzutowy. W starciu z Energą to był akurat dzień Marii – Conde i Araujo. Natomiast jakoś nie mogła „spotkać się z koszem” trzecia Hiszpanka - Leo Rodriguez. Ale fajne jest to, że teraz każda z nas może przyjść na mecz z nastawieniem: to może być moje spotkanie. Ta młodzieńcza radość, która powinna być w tym zespole od początku sezonu, dopiero teraz się uwolniła, w ostatnich spotkaniach. Właściwie począwszy od zmiany trenera.

- Ta fantazja w rozgrywaniu jest wam właściwie niezbędna, skoro zostałyście z jedną nominalną rozgrywającą, po urazie Bozicy Mujović?

- Każda z nas ma świadomość, że w pewnych momentach musi tę piłkę przejąć od Marii Conde, jeśli to ona rozgrywa. Musimy jej pomagać, żeby nie była cały czas pod presją obwodowych rywala. Co prawda jej technika pozwala na wszystko, bo jest doskonale wyszkolona, ale to nie jest jej nominalna pozycja. Uważam jednak, że największe rezerwy mamy nie w ataku, ale w obronie. Wciąż tracimy za dużo punktów. Te ostatnie porażki – z Artego czy z CCC – to była kwestia problemów w obronie. Bo same zdobywamy wyjątkowo dużo punktów. Natomiast fajnie byłoby zejść jeszcze o te 10 oczek straconych mniej, w porównaniu z tymi przegranymi spotkaniami. Bo to, co zaprezentowałyśmy przeciwko Enerdze to już było to, co chcemy w defensywie grać.

- Sztab trenerski Wisły powtarzał: nieważne, które miejsce zajmiemy po sezonie zasadniczym, w play-offach i tak nie ma łatwych rywali. Czy rzeczywiście?

-Nie oszukujmy się, ten sezon jest dla nas bardzo trudny. I w efekcie balansowaliśmy w tabeli sezonu zasadniczego głównie między miejscem siódmym i szóstym. Dlatego w żadnym momencie nie mamy prawa myśleć, że jesteśmy faworytem starć w play-off. Owszem, mieliśmy ambicje przed sezonem, natomiast życie pewne rzeczy zweryfikowało. Na tę chwilę zajmujemy szóste miejsce, jeżeli Energa wygra ze Ślęzą Wrocław, możemy ewentualnie wskoczyć na piąte. I jakakolwiek kalkulacja – czy to się opłaca – nie ma sensu. Potencjalnie w 1. rundzie play-off możemy zagrać z Artego Bydgoszcz, z którym przegraliśmy dotąd dwukrotnie albo z Arką Gdynia, z którą też przegraliśmy oba mecze. Tak naprawdę w sezonie zasadniczym przegraliśmy wszystkie mecze ze ścisłym ligowym topem, poza tym ostatnim starciem z Energą. A już zastanawianie się, z kim w perspektywie dobrze byłoby grać w półfinale to już jest taka abstrakcja… Jeżeli my w ogóle wejdziemy w tym sezonie do najlepszej czwórki ligi, to już będzie osiągnięcie – być w walce o medale.

- Kibicom Wisły może być trudno oswoić się z taką zmianą narracji, bo przez ostatnie lata byli przyzwyczajeni do walki o mistrzostwo kraju. A tymczasem widać, że walka o tytuł w tym sezonie to cel coraz mniej realny.

- Ja też byłam do tego przyzwyczajona. Ale to też jest brutalna rzeczywistość tej ligi – nie pamiętam takiego sezonu, by te siedem czy osiem najlepszych zespołów tworzyło tak wyrównaną grupę. Nie ma zespołu, który na tym etapie jest pewien tego, że będzie w najlepszej czwórce. Dotyczy to nawet CCC Polkowice, choć one powinny sobie poradzić. Tak trudnej walki w ekstraklasie nie pamiętam. W ostatnim czasie naprawdę w tej lidze pojawiły się pieniądze, gracze z nazwiskami, wiele zawodniczek z WNBA.

- W tej trudnej sytuacji, w jakiej jest Wisła, czuje Pani spoczywającą na Pani barkach większą presję? Wraz z Magdą Ziętarą musicie teraz pełnić rolę mentalnych liderek zespołu, bo jesteście najbardziej doświadczonymi zawodniczkami, które wiedzą, z czym wiąże się reprezentowanie Wisły.

- Zdecydowanie tak. Ja generalnie mam taki charakter, że nie potrafię stać z boku. Ten sezon jest dla mnie naprawdę obciążający mentalnie, ale to jest fajne wyzwanie. Między mną i Magdą jest silna więź porozumienia. Bardzo nam obu zależy na tym klubie, na tym, by koszykówka tutaj funkcjonowała na poziomie, do którego wszyscy się przyzwyczailiśmy. Na boisku i poza nim – robimy wszystko, by to „grało”. Najlepiej, jak się da.

DZIEJE SIĘ W SPORCIE - KONIECZNIE SPRAWDŹ:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska