Choć pierwszy raz tak naprawdę jazz na Kalatówkach oficjalnie zagrano w 1959 roku, a więc prawie czterdzieści lat temu. Do soboty dla miłośników gór i muzyki jazzowej w najlepszym wydaniu Hotel Górski na Kalatówkach stoi otworem.
Na wspólną muzyczną jazzową biesiadę zjechali po raz kolejny najlepsi polscy muzycy jazzowi. Warto pamiętać o tym, że nasi artyści to przecież światowa czołówka jazzu. Od poniedziałku do soboty, kiedy to odbędzie się koncert finałowy, Hotel Górski na Kalatówkach żył będzie jazzem.
- Jak zwykle impreza odbywa się przy pięknej, jesiennej pogodzie i ośnieżonych górach - mówi Maria Łukaszczyk, kierownik hotelu na Kalatówkach i organizator Jazz Camping Kalatówki. - Muzycy jak zwykle dopisali i już w poniedziałek szlakiem w naszą stronę szli miłośnicy tej muzyki. Jestem pewna, że impreza jak zwykle będzie udana.
- Jazz współgra z każdym krajobrazem - zapewnia Jacek Kochan, muzyk jazzowy. - Ale kiedy jesteśmy tu wysoko w górach, trochę odizolowani od świata i cywilizacji, to nam pomaga bardziej się skupić.
A przy okazji do nas przychodzą ludzie, którzy kochają góry i naturalne środowisko.
Oprócz Jacka Kochana, w Tatrach będzie można zobaczyć i usłyszeć m.in. Zbigniewa Namysłowskiego, Janusza Muniaka i Mariana Pawlika. Do soboty każdy wieczór w Hotelu Górskim na Kalatówkach
to będzie spotkanie z jazzem w najlepszym wydaniu.
W środę muzycy jazzowi zagrają wspólnie z góralami a w sobotę wieczorem będzie koncert finałowy.
Jazzowi w górach patronuje "Polska Gazeta Krakowska".