Po serii porażek i dobrych wyników konkurentów (szczególnie Górnika Libiąż) wydawało się, że nic już nie uratuje kalwarian od degradacji - ligę opuszczą dwa ostatnie zespoły, a Kalwarianka zajmuje 15. miejsce.
Jednak ostatnia niespodziewana wygrana w Jawiszowicach na ich boisku 4:3 sprawiła, ze zespół trenera Dariusza Iwanowskiego ma los w swoich rękach. Musi tylko wygrać dwa ostatnie mecze i liczyć na to, że czwartej ligi nie opuści Beskid Andrychów, co powodowałoby spadek także czternastej drużyny z klasy okręgowej.
Kalwarianka dzisiaj zagra z Victorią Zalas u siebie, a za tydzień z Dębem Paszkówka. To będą mecze prawdy - Dąb wyprzedza Kalwariankę o jedną pozycję i jeden punkt.
- Po __katastrofalnej serii wygraliśmy wreszcie mecz - mówi trener Iwanowski. - Teraz nie nastawiamy się na nic innego, jak tylko na dwa zwycięstwa. Przetrwaliśmy ten trudny okres i wierzę w to, że wyjdziemy z kłopotów. Wydawało się, że mamy już znikome szanse na utrzymanie, a jednak one są. Z tym, że zagramy teraz z nożem na gardle.
Prezes Grzegorz Makówka postarał się, by na koniec sezonu drużynę wzmocnił Hernani. Były zawodnik Górnika Zabrze, Korony Kielce i Pogoni Szczecin. Doświadczony Brazylijczyk z polskim paszportem zagrał w trzech meczach. Najpierw zgodnie ze swoimi umiejętnościami jako środkowy obrońca, ale ostatnio został przesunięty do środka pola.
- Uznałem, że swoim doświadczeniem bardziej pomoże drużynie, grając w __drugiej linii - mówi szkoleniowiec. - Zarząd klubu szuka różnych rozwiązań, by drużyna była mocniejsza. To jedno z nich. A borykamy się z problemami kadrowymi. Są kontuzje, wyjazdy zawodników, część studiuje i nie bardzo może pogodzić naukę z grą. Hernani przyjeżdża do nas tylko na mecze, nie trenuje z drużyną, ale jego pomoc jest nieoceniona. Sądzę, że wszystko się dobrze skończy, zagramy o życie w Paszkówce.