Dziennikarze pytali Kosowskiego, jak odebrał wynik meczu, w którym ekipa Gwiazd przegrała 1:6. – Wisła wygrała, choć jakaś sportowa złość jest. Powinniśmy jeszcze strzelić dwie bramki – tłumaczył „Kosa”.
Byli piłkarze pokazali jednak, że technika pozostała. Zaprezentowali kilka ciekawych akcji, jak za dawnych lat. – Kilka było, a tutaj potrzeba kilkanaście lub kilkadziesiąt. Tak było, kiedy graliśmy wszyscy razem w piłkę. Pomimo upływu czasu widzieliśmy jednak, że „Żuraw” potrafi szybko biegać, „Franek” potrafi się znaleźć w sytuacji bramkowej. Ogólnie bardzo szczytny cel. Kibice dopisali, za co dziękujemy bardzo – stwierdził Kosowski.
Zapytaliśmy też „Kosę”, co takiego jest w Wiśle Kraków, że jej byli piłkarze tak ochoczo odpowiedzieli na apel i licznie stawili się pod Wawelem, przyjeżdżając często z bardzo odległych stron.
– Ciężko mi odpowiadać za kolegów, ale wydaje mi się, że mają tak samo jak ja. Po prostu czują ogromny sentyment do tego klubu. Mam nadzieję, że tak jak ja, czują się wiślakami. Poza tym dzisiaj po wielu latach spotkaliśmy się wszyscy razem i dzisiaj tak naprawdę mogliśmy się pożegnać z kibicami – stwierdził Kosowski.