Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Katarzyna Miller: Święto jest wtedy, kiedy czujemy radość z tego, że jesteśmy razem i chcemy to sobie okazać

Anita Czupryn
Anita Czupryn
Katarzyna Miller: Nie miewam planów na Walentynki. Od trzydziestu paru lat mam tego samego męża i oboje nie przejmujemy się świętami
Katarzyna Miller: Nie miewam planów na Walentynki. Od trzydziestu paru lat mam tego samego męża i oboje nie przejmujemy się świętami Krzysztof Opaliński
Wyznawanie miłości ma wielką moc, ale wtedy, kiedy obie strony są zaangażowane i to widać, to się czuje. Natomiast jeśli tylko jedna ze stron jest bardzo zaangażowana, to czasem może się z wyznawaniem miłości pospieszyć. A wtedy nie jest dobrze, bo się trochę oddaje siebie w niewolę, odkrywa się. Nie chodzi o to, że trzeba się zakrywać. Nie chodzi o to, żeby udawać. Tylko o to, żeby mieć szacunek do siebie – mówi psycholożka Katarzyna Miller.

Ma Pani plany na Walentynki?

Nie miewam planów na Walentynki. Od trzydziestu paru lat mam tego samego męża i oboje nie przejmujemy się świętami. Jak mamy ochotę na coś świątecznego, to sami sobie to organizujemy. Gdzieś pojedziemy, gdzieś pójdziemy, coś sobie kupimy, coś zjemy. Posiedzimy razem. To jest nasz własny sposób świętowania. Nie jesteśmy przyklejeni do żadnych tradycji.

Jakie ma Pani swoje sposoby na celebrowanie miłości i czy to jest w ogóle ważne, aby miłość uroczyście świętować?

Mawiam, że dla mnie święta mogą być i w poniedziałek. Tu przypomniał mi się, może mało adekwatny, ale bardzo śmieszny angielski dowcip: „- Kiedy u was jest lato? – No, bardzo różnie. W ubiegłym roku było w środę”.

(Śmiech).

I tak, wie pani, kiedy dzieje się między nami coś dobrego, a to przychodzi falami, jak w każdym związku, gdy fale są raz lepsze, a raz gorsze, to czasami się zdarza, że obie strony jednocześnie czują wzruszenie. Można czuć radość z tego, że jesteśmy razem i chcemy to sobie okazać – wtedy właśnie jest święto. Wtedy patrzymy sobie w oczy, przytulamy się, bierzemy się za ręce, a wszystko, co robimy – robimy powolutku. To jest fajne. Wtedy się zwalnia tempo, robi się przestrzeń, robi się miejsce na uczucia. Mężczyźni, o czym panie dobrze wiedzą, nie są łatwi w uczuciach; niektórzy są, ale większość nie; oni się troszkę uczuć wstydzą. Mój mąż nauczył się mówić, że za mną tęskni, a teraz, kiedy jestem za granicą i do Polski wrócę za parę dni, to nasze telefony robią się coraz słodsze.
Celebracją może być to, że zwolnimy się z wszelkich obowiązków, poleżymy sobie dłużej, żeby ze sobą dłużej pobyć. To jest urocze i ciepłe, i daje na jakiś czas zapas spokoju, bliskości, łączy się z poczuciem bezpieczeństwa. Kiedy jestem chora bądź w gorszym stanie, wzrusza mnie, gdy mój mąż mi gotuje, podaje, okrywa, przynosi ciekawą książkę, słowem – zajmuje się mną. Jestem kobietą wiekową, nauczyłam się doceniać tę zwykłą codzienność, która jest sympatyczna. Myślę, że w istocie, o to nam w związku chodzi.

O co?

O to, że jego obchodzi, że mnie nie ma i obchodzi go, kiedy wracam. Że kupi mi coś, co ja lubię. Że podaruje kwiaty, bo „dawno ci już kwiatów nie przyniosłem”. I to nie na Walentynki.

Ani nie na ósmego marca.

Ależ owszem, mężczyźni w te dni biegają z tym jednym tulipanem po ulicach. Ale ja wtedy nie czekam na kwiaty. A właściwie – to ja na nie w ogóle nie czekam. Oduczyłam się. Kiedyś czekałam, jak wszystkie dziewczyny, że mężczyzna przyniesie kwiaty, bo jest okazja. Teraz mówię dziewczynom: „Chcesz mieć kwiaty? To sobie kup”.

Często kupuję sobie kwiaty. Natomiast zauważyłam, że są mężczyźni, którzy nieszczególnie się do tych okazji garną. Czują się niejako przymuszani przez okoliczności?

Nie garną się, nie lubią być przymuszani, wiadomo. I nie lubią, żeby baba im mówiła, kiedy mają przynieść kwiaty. Natomiast, kiedy mężczyzna jest zakochany, to pierwszy powie: „Dziś jest nasza miesięcznica”. Kobiecie by to do głowy nie przyszło, a on będzie pamiętał. Mój mąż doskonale wie, kiedy się poznaliśmy, wie, ile czasu upłynęło, ile jesteśmy razem. Ja – nie. Nie wiem, nie zwracam uwagi na takie rzeczy. Ale warto też tu wspomnieć, że mężczyźni mają pudełkowy umysł, co jest bardzo adekwatne do ich rzeczywistości. Kiedy on ogląda sport, to jest w pudełku „sport” i nie można mu wtedy mówić o czymś innym, czy coś innego od niego chcieć. Kiedy obiera kartofle, to nie wolno mu mówić, że trzeba coś zreperować, albo że wychodzimy, bo on jest przecież w pudełku pod tytułem „obieranie kartofli” i najpierw musi skończyć obierać kartofle. Rzadko który mężczyzna jest inny.

Jaką moc ma wyznawanie sobie miłości i czy znaczenie ma, kto pierwszy tę miłość wyznał – kobieta czy mężczyzna?

Wyznawanie miłości ma wielką moc, ale wtedy, kiedy obie strony są zaangażowane i to widać, to się czuje. Natomiast jeśli tylko jedna ze stron jest bardzo zaangażowana, to czasem może się z wyznawaniem miłości pospieszyć. A wtedy to nie jest dobrze, bo się trochę oddaje siebie w niewolę, odkrywa się. Nie chodzi o to, że trzeba się zakrywać. Nie chodzi o to, żeby coś udawać. Tylko o to, żeby mieć szacunek do siebie. Nie spieszyć się. Zobaczyć, czy oboje rzeczywiście ku sobie dążycie? Niektóre dziewczyny wiedzą, że jak facet ją chce, to zrobi dla niej wiele. Będzie czekać pod jej bramą, przywiezie jej krokodyla z Afryki, tak będzie wokół niej krążył, że będzie czuła, że od niego aż bije zachwyt, pożądanie, pewien rodzaj oddania, że zwraca uwagę na to, co ona robi, jeśli upuści rękawiczkę, to on ją natychmiast podniesie. Natomiast jeśli on ją tylko lubi, gdzieś z nią wyjdzie, porozmawiają sobie, pójdą razem do kina – to jeszcze nic nie znaczy. Jeżeli dziewczyna wyzna chłopakowi miłość i go w tym wyprzedzi, to on może się od niej odsunąć. Napisałam piosenkę z takim tekstem: „Nie oddawaj dziewczyno serca całego, bo za chwilę łzy twoje popłyną, ale nie jego, nie bądź słodka dziewczyno tak skora do dawania, bo za chwile nie będzie nic do zbierania”. Mówię dziewczynom, żeby o tym pamiętały: jak już jesteś gotowa, jesteś zupełnie „ugotowana”, to on nie ma czego zdobywać.

Co z tymi, którzy nie mają partnerów, partnerek? Co oni mają celebrować?

Nie przesadzajmy, celebrować można mnóstwo rzeczy. Człowiek, nawet jeśli mieszka sam, pomijając strasznych odludków, ma znajomych. Może się z nimi umawiać na spacer, a jak się ma psa, to w ogóle nie jest się samemu. Można chodzić na skwer, gdzie wszyscy przychodzą z psami i kogoś poznać, niekoniecznie na całe życie, ale przynajmniej po to, żeby się ucieszyć, że się spotykamy. Uważam, że ludzie przesadzają z samotnością – osamotnienie jest wtedy, kiedy wokół nas w ogóle nie ma ludzi, bo ich do nas nie dopuszczamy. Ze strachu, ze wstydu. Jeśli taki człowiek zamyka się na innych, to może też znaczyć, że jest wygodnicki i roszczeniowy, bo chce, aby to inni do niego wyszli pierwsi.
Problem pojawia się u tych, których życie strasznie potraktowało i w nic już nie wierzą – taki człowiek boi się wychylić, odezwać do kogoś, boi się zaryzykować. Z kolei bywa, że kobiety, kiedy usłyszą dobre słowo, od razu gotowe są się zakochać i całe są w tym nieprzytomne, i siebie oddałyby wtedy całkowicie.
Tymczasem można poznawać się powolutku, spokojnie, bez napięcia. Choć zdaję sobie sprawę, że wiele ludzi nosi w sobie stałe napięcie. Warto pamiętać, że jeśli ktoś od razu ci nie odpowie, że się chętnie z tobą spotka, to niekoniecznie oznacza, że cię nie chce. Bywa łatwo i bywa trudno. Ci, którzy mieli w domu lepiej, to w ogóle mają lepiej. Wiedzą, że byli kochani, lubiani, że są fajni, to i swobodę mają większą. Ci, którzy nie wierzą, że są fajni, to całe życie się krępują, boją się, wstydzą. Stąd bierze się alkoholizm i ćpanie, i inne nałogi, które polegają na tym, że człowiek zaczyna zajmować się czymś innym bardziej, niż sobą samym, bo wydaje mu się, że ma jakieś deficyty.

Co by Pani poradziła osobom ze złamanym sercem?

Najpierw trzeba odpłakać, odzłościć się, napisać parę listów do tego, kto nas nie docenił. Przede wszystkim zdać sobie sprawę, że to, że ktoś mnie nie chce, nie znaczy, że jestem nie w porządku. To pierwsza i podstawowa sprawa – nie brać do siebie. No, nie było nam po drodze. Przecież nie wszystkie związki są do końca życia, rozejrzyjmy się wokół – ludzie się rozstają. Skończyły się czasy, kiedy siedziało się w małżeństwie do końca życia, ponieważ inaczej nie można było. Kiedyś małżeństwo oznaczało społecznie, ekonomicznie, finansowo urządzenie życia. Ale dziś? Rozejrzyjmy się wśród znajomych, zobaczmy ludzi w podobnej do naszej sytuacji. Zostają ze sobą, jeśli mają wspólne sprawy, pomysły, zainteresowania, a także wspólne interesy. Jest dużo różnych ludzi, zawsze można wybrać; wybierać do skutku, jeśli nam zależy na byciu w parze, a nie czekać, że ktoś w nas zainwestuje. Ale to nie znaczy, że mamy się od razu zawieszać na kimś.

Ale to już wiąże się z oczekiwaniami, jakie mamy.

A, właśnie. Brawo za to słowo. Oczekiwania to jest pierwsza droga do niespełnienia. Chcesz Pana Boga rozśmieszyć – miej oczekiwania i scenariusze. Człowiek ma się nauczyć być otwartym. To jest trudne, ale do zrobienia. Rozejrzyj się wokół tego, co się pojawia – jeśli ci się podoba, to bierz. Nie podoba ci się – nie bierz. A jak nie wiesz – to sprawdź. To nie znaczy, że mamy nie mieć marzeń. Nie znaczy, że mamy nie wiedzieć, czego chcemy. Mamy to wiedzieć, ale mamy się nie spodziewać, że dokładnie to dostaniemy. Wyobraźmy sobie – dostaję 60 procent z tego, co chcę. Biorę, czy nie biorę? Zawsze powtarzam, że najważniejszy jest pakiet kontrolny; żeby było trochę więcej niż mniej. Ale nie spodziewaj się, kochanie, że to będzie 100 procent. Tak się raczej nie zdarza. Znam TYLKO jedną parę, która jest ze sobą na 100 procent – poznali się w szkole i dziś mają już prawnuki. Są szczęśliwi ze sobą do nieprzytomności.

Kiedy czytałam Pani książkę „Znaleźć faceta i nie zwariować”, zatrzymałam się na słowach: „Mężczyzna kocha zażarcie, a kobieta zawzięcie”. Coś w tym jest!

Rzecz w tym, że generalnie mężczyzna bez kobiety kiepsko sobie w życiu radzi i to we wszystkich aspektach, nie tylko tych, dotyczących „żarcia”, choć to jest rzecz podstawowa – jedzonko to jest dom. Jeżeli więc kobieta dobrze gotuje i jeszcze ma ochotę przygotować to, co on lubi, to będzie rozanielony. Mężczyzna bardzo chętnie wprowadzi się do kobiety, która jest urządzona, albo powie: „Wybuduję dom, a ty go urządź”, bo to kobieta decyduje, jak ma wyglądać, co w tym domu ma być. Jemu wystarczy, jeśli tylko będzie miał swój fotel, biurko, garaż, swoje miejsce. Rzadko kiedy mężczyźni heteronormatywni urządzają sobie domy. Oni szukają kobiety; chcą mieć dom, który ona będzie zawłaszczała, będzie w nim decydowała. A jemu będzie w nim wygodnie, będzie dobrze. Do tego się więc sprowadza to, że „on chce zażarcie”. A ona z kolei chce, żeby on ją wziął, cieszy się, że ją wybrał, że się na nią zdecydował, że się z nią, na przykład, ożeni, że kupi dom, albo razem kupią mieszkanie, że związek jest podstemplowany, że mają dzieci. Ona czuje się, że jest już wybrana, urządzona i – nie lubię tego określenia – że ułożyła sobie życie.

Dla niektórych kobiet ułożyć sobie życie to właśnie oznacza – znaleźć i mieć faceta.

A to jest bzdura! Ważne jest, jakiego faceta, bo czasem z tym facetem jest dużo gorzej, jak bez niego.

Zadam więc to pytanie, na które stara się Pani odpowiedzieć w książce – dlaczego kobiety wariują, szukając faceta? Co się wtedy z kobietą dzieje, kiedy ona go szuka?

Przede wszystkim nas się wychowywało ku małżeństwu, ku związkowi, ku temu, że jak będzie ten mąż i będą te dzieci, to znaczy, że nasze społeczne role zostały w jakiś sposób domknięte, spełnione. Choć może, mam nadzieję, to się trochę już zmienia, dzięki naszym książkom i w ogóle dzięki psychoterapii, i dzięki temu, że kobiety ostatnio nabrały szacunku dla siebie. Oczywiście, kobiety są predystynowane do dzieci, no, ale to nie jest jedyny cel życia kobiety, moim zdaniem, choć pewnie jeden z ważniejszych dla całości świata. Ale jeśli tak, to wtedy można też powiedzieć, że dla mężczyzn bycie tatą też powinno być takim ustawowym celem. A to się, niestety, nie potwierdza. Odpowiadając więc na pani pytanie, kobiety wariują, bo się boją, że jak nie znajdą go w szkole, na studiach czy w pracy, to potem się ten target zawęża i zostają ci, których już kobiety nie chciały. Do tego, dużo kobiet nie jest jeszcze pewnych, czy chce mieć dziecko. Ale jeśli czas minie, to może będzie na dziecko za późno. Kobiety są tym straszone i same się straszą. Stąd już blisko do wariowania, bo „ojej, zegar tyka”, więc robi się nagle, po diable, na zasadzie: „Nie ma tego, co bym chciała, to wezmę to, co jest”.

Bo na bezrybiu i rak ryba.

To nie jest najlepszy pomysł, choć, jednocześnie, jak mówiłam wcześniej, nie będziesz miała 100 procent. To temat dla twojej świadomości. Zrób sobie listę swoich wartości i zobacz, bez czego na pewno nie będziesz szczęśliwa czy zadowolona, bo szczęście to jest sprawa chwilowa. Są kobiety, które nie są przekonane o swoim poczuciu wartości, jeśli żyją bez faceta. Kobiety uczą się dużo lepiej niż mężczyźni i są łatwiejsze w tak zwanym prowadzeniu czy to w szkole czy w innych miejscach, bo są przyuczane do służenia innym. Przez to wydaje się, że one są łatwiejsze, milsze. A one są po prostu nie dla siebie. Chłopaki mają jednak dużo więcej praw nawet mimo tego, że to się zmienia. Na nich nikt nie patrzy od tej strony, czy się nie ubrudził, jak on się wyraża, w jaki sposób siedzi, co ma na sobie i czy jest miły. Tymczasem na kobiety ciągle się ocenia: jak ona jest wychowana, a czy ona potrafi się znaleźć. Na dużych spotkaniach pytam zwykle kobiety: „Czy mama mówiła, Heniu chodź posprzątaj łazienkę, bo przyjdą znajomi? Nie. Mówiła: Krysiu chodź posprzątaj”, prawda? Czy prosiła: „Kaziczku, zrób nam herbatkę?” Nie. Mówiła: „Haniu, zrób herbatkę”. To jest aż śmieszne. Niektóre kobiety mówią, że one swoich synów też tak wychowują. Na całe szczęście zdarzają się kobiety, które swoich synów wychowują tak, jak córki. Zdarzają się normalni, fajni faceci. Natomiast są też dziewczyny, które mają poczucie, że jeżeli w swoim czasie nie zakręci się wokół niej ktoś, kogo ona będzie akceptowała, no, to zrobi się nieprzyjemnie. Ale są też kobiety, które nie chcą iść za byle kogo. Wtedy dłużej są same.

Dlaczego piękne, mądre, wykształcone kobiety są same? Kiedy słyszę to pytanie, mam wrażenie, że skrywa ono podejrzenie – jeśli jest sama, to znaczy, że ma jakąś ukrytą wadę.

No tak, przecież taka kobieta nie powinna być sama. Więc dlaczego jest? Mam przyjaciółkę, jest jedną z fajniejszych i ciekawszych kobiet, jakie kiedykolwiek poznałam. Jest sama od bardzo wielu lat. Wychowała cudownie córkę; córka właśnie wyszła za mąż. A ona jest osobą, która umie się bawić, ma mnóstwo znajomych, podróżuje, jest świetnie ubrana, śmieje się najfajniej z wielu kobiet, które znam. Jest po prostu zadowoloną z życia kobietą. Nie zajmuje się tym, czy kogoś ma, czy nie ma. Jak się zdarzy fajny facet – jest romans. Jak się romans skończy – OK, trudno. Romanse to mają do siebie, że są krótsze. Krótko mówiąc, moja przyjaciółka ma cudowne życie i jest jedną z bardziej pogodnych osób, które znam i lepiej sobie radzącą.

Jeśli nie ma co szukać faceta na siłę, to jak go w takim razie należy szukać?

Nie szukać! Wcale nie szukać. Rozmawiać z ludźmi, uśmiechać się, zainteresować, zakolegować. Po prostu – inwestować w życie. Cieszyć się dzisiejszym dniem. Wyjeżdżać. Wychodzić. Mieć różnych znajomych. Mój mąż nie lubi ze mną wychodzić. Jest introwertykiem, lubi siedzieć w domu i jest szczęśliwy, jak ja też siedzę w domu. Ale on wie, że ja nie będę cały czas siedziała w domu. Nie chce wyjść ze mną do opery? To nie. Idę z Jurkiem, bo Jurek kocha operę, podobnie jak ja.

Co, jeśli mąż czy partner jest zazdrośnikiem?

To i tak trzeba wychodzić. Nie wolno się poddawać. Nie wolno oddać siebie w cudze ręce. Kobietom często myli się, że jeśli on jest zazdrosny, że jeśli nie pozwala, to znaczy, że kocha. Ale jakie „pozwala”? Jesteśmy dorosłe. Jesteśmy wolnymi ludźmi. Jeszcze raz to powiem: nie wolno oddawać swojego życia.

Jakie błędy popełniamy, kiedy już zdecydujemy, aby tego faceta mieć?

Poddajemy się. Zgadzamy się na rzeczy, które nam się nie podobają. Nie sprawdzamy. Trzeba sprawdzić to, jaką ten mężczyzna ma rodzinę. Jak mówi o innych ludziach. Jak mówi o byłych kobietach. Jak się zachowuje wobec dzieci. W książce podałyśmy wiele pomysłów na to, jak sprawdzić faceta, zresztą, to nie pierwsza taka książka. Warto zobaczyć na przykład, co facet zrobi, jak mu odmówisz. Albo jak będziesz miała inne zdanie. Jak będziesz chciała czegoś innego niż on. Nie na zasadzie kłótni, nie na zasadzie przepychanki. Tylko po prostu – on ma ochotę na to, a ty na coś innego – to jak się dogadacie? Dobrze jest zobaczyć, co się pomiędzy wami dzieje. Jaką on ma minę, co on z tym zrobi. Czy to jest furiat, czy człowiek, który ma poczucie, że kobieta jest tak samo ważna jak on? A może zawsze będzie ulegał? Jeśli zawsze będzie ulegał, to kobieta będzie miała w domu kapcia, a to też nie jest najfajniejsze. Chyba, że kobieta chce mieć kapcia w domu, wtedy niech się ucieszy. Krótko mówiąc, trzeba też wiedzieć, co się chce, co nam jest potrzebne. Oczywiście, wszystko i tak będzie trochę inaczej, ale chodzi o to, aby wkraczać w to wszystko, jako człowiek świadomy. Tymczasem kobiety lubią się oszukiwać, lubią otaczać się iluzją: „Ach, bo on lubi te same filmy co ja”. Może lubi, a może nie lubi. A potem będzie i tak oglądał co innego.

A jeśli nie znajdziemy odpowiedniego faceta, to przecież miłością możemy obdarzyć same siebie. Tylko nie zawsze o tym pamiętamy.
To jest najważniejsza rzecz! Najważniejsza. Dawno temu odkryłam, że w moim życiu to ja siebie nie opuszczę aż do śmierci. Napisałam do siebie list, w którym wybaczyłam sobie wszystko. Pozwoliłam sobie być sobą. Zaręczyłam się ze sobą. Za granicą kupiłam sobie najdroższy prezent – nie noszę pierścionków, więc były to kolczyki. Kupiłam sobie najdroższe zaręczynowe kolczyki. To jest cudne. I wcale nie przeszkadza w tym, żeby mieć mężczyznę, męża, partnera. Nie przeszkadza w tym, żeby kogoś kochać, żeby być zadowolonym z tego, że się jest razem. Ale to siebie nie opuszczę aż do śmierci.

od 7 lat
Wideo

Pensja minimalna 2024

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Katarzyna Miller: Święto jest wtedy, kiedy czujemy radość z tego, że jesteśmy razem i chcemy to sobie okazać - Portal i.pl

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska