WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"
Na początek trener Kazimierz Moskal powiedział: - Przede wszystkim gratulacje dla ŁKS-u. Myślę, że w pierwszej połowie byli zespołem lepszym. W drugiej połowie na pewno chcieliśmy odwrócić losy tego spotkania i widziałem energię u zawodników w szatni w przerwie. Natomiast trzecia bramka przesądziła o losach spotkania. Jedyne pozytywne jest to, że graliśmy do końca, chcąc strzelić bramkę, co nam się w końcu udało. Natomiast zastanawiające jest to, ile my potrzebujemy sytuacji, ile razy potrzebujemy wejść w pole karne, dośrodkować, czy to z akcji, czy z rzutu różnego, żeby zdobyć bramkę. Dwie pierwsze bramki dla mnie bardzo łatwo znowu stracone. Pierwsza po stałym fragmencie, druga po dośrodkowaniu, które w moim odczuciu, jak widziałem to z ławki, to ta piłka długo leciała i nikt nie był zainteresowany tym, żeby tę piłkę atakować, wybić, czy bronić. Zawodnik ŁKS-u z bliskiej odległości strzela do pustej bramki na 2:0. Na pewno nie tak miało to wyglądać i na pewno musimy coś zmienić. Nie wiem jeszcze co, ale musimy coś zmienić, bo tak dalej być nie może.
Moskal zapytany o zmiany, czy bardziej trzeba coś zmienić jego zdaniem w ofensywie czy bardziej w obronie, odpowiedział: - Na pewno kiedyś przed jakimś meczem mówiłem o tym, że piłka nożna polega na tym, żeby strzelać bramki albo... piłka nożna polega na tym, żeby tych bramek nie tracić, albo tracić ich mniej. Strzelić o jedną więcej, niż przeciwnik. Myślę, że ogólnie musimy się zastanowić co dalej, bo tak jak powiedziałem, to nie może dalej tak wyglądać.
Trener Wisły został zapytany o zmiany jeszcze w pierwszej połowie, gdy zdjął z boiska Piotra Starzyńskiego i Patryka Gogóła. Zapytany czy kryły się za tym urazy odparł: - Nie. Zmiana taktyczna, ponieważ inne mieliśmy założenia, innej gry oczekiwałem od tych zawodników i stąd taka decyzja. Mi też nieczęsto się zdarza zmieniać zawodników przed przerwą, ale tutaj uznałem, że przy wyniku 2:0 trzeba było szybciej reagować.
Pytany z kolei o łatwość, z jaką wiślacy tracili bramki, Moskal mówi: - No tak jak powiedziałem, ŁKS był w pierwszej połowie lepszy. Byli agresywniejsi, byli bardziej zdeterminowani moim zdaniem. Natomiast wydaje mi się, że to jest przede wszystkim też odpowiedzialność. Jeśli jestem zawodnikiem i kryję przeciwnika, to muszę z nim być do końca i zrobić wszystko, aby uchronić się przed stratą bramki. My zdecydowanie, nie tylko w tym meczu, ale zdecydowanie za łatwo tracimy.
We wcześniejszych meczach więcej mówiło się o nieskuteczności Wisły. Tym razem nawet sytuacji „Biała Gwiazda” nie miała za wiele. Moskal, zapytany o tę kwestię, odpowiedział: - Tak jak powiedziałem, w pierwszej połowie na pewno ŁKS był zespołem lepszym, później w drugiej połowie my graliśmy do końca i na pewno ten mecz z tego powodu też tak wyglądał, że ŁKS prowadził 3:0, ale czy nie było sytuacji klarownych? Ta sytuacja, kiedy ŁKS strzelił na 2:0, to dla mnie też nie była klarowna i zdobyli bramkę. My mamy z tym duży kłopot.
Zapytany o fakt, że kibice ŁKS-u skandowali jego nazwisko, Moskal odpowiedział krótko: - Pewnie tak, to była najmilsza chwila dzisiaj.
Czy po ostatnich wynikach i fakcie, że Wisła zajmuje miejsce spadkowe, w klubie z Krakowa na razie nie powinni zrewidować planów na obecny sezon? Moskal mówi szczerze: - Trudne pytanie, natomiast to jakby się wiąże z tym, co powiedziałem, że musimy coś zmienić niewątpliwie, bo na dzisiaj wygląda to nie najlepiej. Przede wszystkim brakuje nam punktów i tutaj trzeba dobrze się zastanowić co dalej.
Dopytywany jak zmobilizować drużynę na kolejny mecz z Chrobrym na koniec trener Wisły powiedział: - Ja myślę, że na zawodników, obojętnie jakiej drużyny, mobilizujące powinno być to, że przegraliśmy kolejny mecz i taki klub jak Wisła musi grać lepiej, musi się podnieść. To nie może być tak, że my będziemy szukali gdzieś na zewnątrz jakichś rozwiązań. My musimy te rozwiązania znaleźć w środku, w szatni.
Jakub Dziółka: Byliśmy konkretniejsi
Dużo więcej powodów do zadowolenia miał trener ŁKS-u Jakub Dziółka. Na początek powiedział: - Gratulacje dla wszystkich, po raz kolejny dla zespołu, po raz kolejny dla sztabu, bo byliśmy bardzo dobrze przygotowani do tego meczu i też dobrze rozgrywaliśmy ten mecz w pierwszej połowie. Na pewno dużo obrony wysokiej. To dawało nam kontrolę nad meczem. Przez to, że Wisła miała piłkę na swojej połowie i nie mogła nam wchodzić często w pole karne. Wykorzystaliśmy w końcu stałe fragmenty gry, bo tworzyliśmy sytuacje, ale nie mogliśmy zdobyć z tych stałych fragmentu gry bramek. Dzisiaj się to udało. Tak mecz wyglądał tak, jak zakładaliśmy, przy korzystnym rezultacie. Wisła ma na tyle jakości, na tyle jest dobrym zespołem, że wiedzieliśmy, że będzie częściej na naszej połowie, ale dobra nasza obrona, działania w obronie, duże poświęcenie, dobra jakość działań w obronie niskiej, to w drugiej połowie dało nam też szansę na kontrataki. Na pewno chcielibyśmy je lepiej wykorzystać, tak się nie stało, ale na pewno trzecia bramka w pełni zasłużona i wygraliśmy bardzo istotny mecz. Utrzymujemy dalej serię zwycięstw. Zespół na to na pewno zasłużył swoją powtarzalną pracą w treningach, dobrym przygotowaniem, także jeszcze raz im gratuluję.
Zapytany czy nie był zaskoczony, że tak łatwo jego zespół zdobył dwie pierwsze bramki, trener ŁKS-u odpowiedział: - Nie powiedziałbym, że łatwo. Oni po prostu wykonali dobre działania, a wcześniej inni zawodnicy, żeby do takiej sytuacji doprowadzić. Sztuką jest pracować w polu karnym na tak łatwą pozycję. Wcześniej rozmawialiśmy kilka tygodni temu jak poprawić skuteczność i tak, to jest proces treningowy i dobre działania zawodników ofensywnych po to, żeby finalnie powiedzieć na konferencji, że to jest łatwa bramka. Ale to nie jest łatwa bramka.
Trener Dziółka był pytany też jak jego zdaniem potoczyłby się mecz z Wisłą, gdyby rozgrywany był w pierwotnym terminie? Odparł: - To jest dzisiaj gdybanie tak na dobrą sprawę. Dzisiaj był mecz, byliśmy do niego przygotowani, byli inni zawodnicy, mieliśmy pełnię składu i wykorzystaliśmy to.
Zapytany czy tak planował ze swoim sztabem, że Wisła będzie mieć w tym meczu więcej piłkę, a ŁKS będzie bardziej konkretny, Dziółka odpowiedział: - Chcieliśmy na pewno też być częściej w posiadaniu piłki na połowie przeciwnika, bo to też powodowało, że Wisła nie byłaby na naszej połowie. Ale tak, zgadzam się. Myślę, że wynik to też zdeterminował i byliśmy tego świadomi. Tak, jestem też tego zdania, że byliśmy konkretniejsi i wykorzystaliśmy sytuacje, które sobie stworzyliśmy.
