W rundzie rewanżowej kęczanie nieźle prezentują się na wyjazdach, bo potrafili wygrać w Siedlcach i Ostrołęce, tocząc tam mordercze, bo pięciosetowe potyczki. To dlatego po cichu liczyli na jakąś zdobycz w Krakowie. W tym sezonie wprawdzie u siebie gładko przegrali z AGH, ale wtedy mieli zespół w budowie, który dla rywali był dostarczycielem łatwych punktów.
- Nasze kłopoty rozpoczęły się dzień przed wyprawą do Krakowa, kiedy nasz atakujący, Bartłomiej Kluth, zgłosił drobny uraz pięty, a konkretnie więzadła podeszwowego. To nie jest typowa siatkarska kontuzja, bardziej trafiająca się biegaczom, więc zdecydował się zagrać _– wspomina Marek Błasiak, trener KPS. - Po pierwszym secie musiał zejść, ale - po wzięciu tabletki przeciwbólowej - w drugim secie odpoczął, by w trzecim znowu pojawić się na parkiecie. Zaliczył serię udanych ataków, ale potem musiał jednak zejść z boiska. Wydaje mi się, że spotkanie w Krakowie przegraliśmy przede wszystkim w głowach. Kontuzja lidera zespołu przygnębiła pozostałych. Gdybyśmy wcześniej zgłębili uraz naszego zawodnika, być może nie pozwoliłbym mu zagrać. Teraz nie ma co analizować, co byłoby gdyby..._
Teraz w Kętach bardziej niż porażką w Krakowie martwią się zdrowiem swojego atakującego. Nie ma jeszcze ostatecznej diagnozy urazu Klutha. Jednak jego leczenie może potrwać nawet trzy miesiące. - To jest najczarniejszy scenariusz i - gdyby się sprawdził – możemy mieć spore kłopoty _– uważa trener Błasiak. - Nie dość, że w tym sezonie fortuna nas nie rozpieszcza, to jeszcze w najważniejszym etapie rozgrywek, czyli finiszu rundy zasadniczej, w której wciąż mamy szansę uniknięcia walki o utrzymanie w play-out, tracimy zawodnika na strategicznej pozycji_.
W KPS mają świadomość, że w konfrontacji przeciwko liderowi będzie bardzo trudno coś ugrać. Pytanie, czy zespół pozbiera się psychicznie po kontuzji Klutha. Później kęczanie mają u siebie ważny mecz z Victorią Wałbrzych, Ślepskiem Suwałki. Ligę kończą wyprawą do Wyszkowa, który także balansuje na granicy stref bezpiecznej i spadkowej.
Drugim atakującym jest Jonasz Biegun, który miał udany poprzedni sezon, ale w tym jest wchodzącym. - Będzie musiał wziąć na swoje barki ciężar gry. Im szybciej się z tym oswoi, tym lepiej – uważa Błasiak.
Kibice liczą, że młodzież KPS zmobilizuje do walki fakt, że konfrontacja z liderem będzie miała personalne podteksty. W składzie katowiczan występuje kilku zawodników z kęcką przeszłością, czyli: Maciej Fijałek, Paweł Pietraszko czy Bartosz Mariański.