- To dla nas smutny mecz - przegraliśmy na własnym stadionie. Do pewnego momenty realizowaliśmy nasze założenia bardzo dobrze, ale wydarzyły się pewne rzeczy, na które nie mieliśmy wpływu. Wielka szkoda, że tak to się skończyło - powiedział trener Wisły.
Na losy spotkania duży wpływ miały dwie żółte, a w konsekwencji czerwona kartka dla Tomasza Cywki. - Tomek to zawodnik, który w ciągu kilkunastu meczów nie zobaczył żółtej kartki, a tym razem w ciągu kilku minut otrzymał dwie. Trudno zrozumieć, że zawodnik, który w tylu meczach nie jest karany kartkami, nagle w kilka minut jest karany dwukrotnie, ale taki jest futbol – skomentował szkoleniowiec wiślaków.
Za utratę gola nie obwiniał bramkarza Łukasza Załuski. - Wcześniej radził sobie dobrze. Nie ma sensu oceniać postawy Załuski, na taki wynik złożyły się też inne sytuacje - niepodyktowany rzut karny, dwie żółte kartki dla Cywki i parę innych. Trudno wygrywać w takiej sytuacji – powiedział trener Ramirez.
Pod koniec meczu reagował bardzo impulsywnie z powodu decyzji sędziego i został przez niego usunięty z ławki Wisły. - Co będzie to będzie, z drugiej strony - trzeba w takich meczach rozumieć trenera, który przeżywa bardzo intensywnie spotkanie i to dużo kosztuje – mówił szkoleniowiec „Białej Gwiazdy”. - Nie widziałem tu jeszcze takiego meczu. Uspokajałem Patryka Małeckiego, zdjąłem marynarkę i rzuciłem nią, za co zostałem wyrzucony z ławki. Sędzia nic mi nie powiedział.
Porażka z Lechią oznacza, że szanse Wisły na miejsce dające europejskie puchary są już iluzoryczne. - Musimy ciężko pracować, grać z każdą drużyną jak równy z równym i walczyć o kolejne zwycięstwa. W meczu z Lechia drużyna do końca walczyła chociaż o remis. Chciałem przeprosić kibiców, którzy mocno nas wspierają, za to, że ponieśliśmy porażkę – zaznaczył trener Wisły.