Do zgonu doszło kilka dni temu. Jednak z uwagi na fakt, że brat i siostra mieszkali sami ich śmierć wyszła na jaw dopiero po kilku dniach - gdy do domu przyjechała ich siostra ze Śląska.
- Gdy kobieta otworzyła kluczem drzwi, poczuła nieprzyjemny zapach. Okazało się, że jej rodzeństwo nie żyje - mówi Józef Palenik, prokurator rejonowy w Nowym Targu.
Z oględzin wynikało, że 68-letnia kobieta leżała martwa w części mieszkalnej domu, a jej młodszy 55-letni brat wisiał w stodole.
- Ze wstępnych ustaleń wynika, że do śmierci tych ludzi nie przyczynił się nikt trzeci. Kobieta najprawdopodobniej zmarła śmiercią naturalną, a mężczyzna się powiesił - mówi Józef Palenik.
Nowotarska prokuratura czeka na ostateczny raport biegłych z zakresu medycyny sądowej. Ze wstępnych ustaleń wynika jednak, że oboje byli poważnie chorzy na choroby nowotworowe.
Gdy kobieta zmarła, brat próbował ją reanimować o czym świadczą złamane żebra kobiety. Jednak be efektu.
- Dlatego podejrzewamy, że gdy reanimacja nie przyniosła efektu zrozpaczony 55-latek poszedł do stodoły i się powiesił - mówi prokurator.
Śledczy jednak czekają na dokładne wyniki sekcji zwłok, by ostatecznie potwierdzić przyczyny śmierci, zwłaszcza 68-latki.