Organizuje ją czeska firma, która podkreśla, że nie ma nic wspólnego ze sławnym Güntherem von Hagensem, prekursorem preparatorskiej makabry i wynalazcą metody plastynacji zwłok. Czeski organizator twierdzi, że w swojej ekspozycji pokazywanej w Krakowie stawia na edukację i promocję zdrowia. Tak samo jednak mówił prof. von Hagens. "Dlaczego tylko lekarze, eksperci, mają wiedzieć, jak wygląda wnętrze ludzkiego ciała?" - zapytał i pokazał wnętrze ciała milionom ludzi na świecie, zyskując przy tym przydomek "Doktor Horror", ale równocześnie zaspokajając całe morze ludzkiej ciekawości.
Czy ludzka ciekawość pusta jest, czy pełna treści? - można się spierać przez całe wieki. Mamy jednak wiek XXI, rok 2013, a nie 1123, od kiedy to w Anglii na jarmarkach lud z zapartym tchem oglądał karłów, hermafrodytów czy kobiety z brodą - różnych biedaków, okrutnie potraktowanych przez los (spreparowanych zwłok lud nie oglądał ze względu na wspomnianego kata).
Dziś można by już zrobić silikonowy model, dokładnie odzwierciedlający kosmos ludzkiego ciała. Tylko czy na silikonową wystawę przyszłyby tłumy? Bez mroźnego tchnienia śmierci lud zawsze odczuwa niedosyt. Ale zarabiać na tym pieniądze jest - jak mówią Czesi - szpetno.