Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kobryn: to nie Europa, w USA na nic nie ma czasu!

Wojciech Batko
Andrzej Banaś
W USA w każdy trening trzeba być zaangażowanym na sto procent, wszystko odbywa się jakby w rytmie i nastawieniu meczowym. Nawet jeśli się idzie po wodę w czasie przerwy, czy do tablicy podczas zajęć taktycznych. Królują maksymalne skupienie i koncentracja - powiedziała w rozmowie z "Gazetą Krakowską" Ewelina Kobryn, koszykarka Wisły Can-Pack.

Po wyczerpującym sezonie wojażowała Pani jeszcze do Stanów Zjednoczonych. A co teraz porabia?
Rozpoczęłam wakacje. W tym roku wyjątkowo długie, bo potrwają gdzieś do dwudziestego lipca. Zaczynam więc odrabiać zaległości w kontaktach z rodziną, przyjaciółmi i znajomymi.

A jakiś wypad, przykładowo do ciepłych krajów?
Jak najbardziej, ale później, w lipcu. Trzeba będzie poszukać czegoś w internecie.

Czyżby oferta last minute?
Jak znam siebie, to właśnie tak się to skończy. Ale czasami można natrafić na bardzo atrakcyjne oferty, pod każdym względem.

W takim razie wróćmy do pobytu w USA i do starań o angaż w ekipie Washington Mystics. Jak dużo, a może jak niewiele zabrakło, żeby jednak "załapała się" Pani do zespołu z elitarnej WNBA?
Byłam w Waszyngtonie trzy tygodnie. To niestety niewiele czasu, żeby tak do końca zaprezentować swoje umiejętności. Mogę jednak przyznać, że od strony sportowej jakoś nie odstawałam od tamtejszych zawodniczek. Co naturalnie cieszy mnie i podbudowuje. Ale liga WNBA ma swoje prawa i ciężko dostać się do niej tak z marszu, jak było w moim przypadku. Owszem, szanse były, ale okazały się jednak wirtualnymi. Niektóre dziewczyny z Mystics miały dłuższe kontrakty i one musiały zostać w zespole. Kilka innych zaangażowano jeszcze przed moim przyjazdem. Na moją pozycję było więc bodaj pięć kandydatek. W tych okolicznościach nie udało mi się podpisać kontraktu, ale zdobyłam kolejne doświadczenie sportowe i życiowe, które być może zaprocentuje w przyszłym roku, bo z WNBA nie zrezygnowałam!

Jak wyglądała codzienna praca w ekipie Mystics?
Tam jest zupełnie inna specyfika pracy i podejścia do niej. W Europie na wszystko mamy czas, a w USA uważa się, że nie ma na nic czasu! W każdy trening trzeba być zaangażowanym na sto procent, wszystko odbywa się jakby w rytmie i nastawieniu meczowym. Nawet jeśli się idzie po wodę w czasie przerwy, czy do tablicy podczas zajęć taktycznych. Słowem, królują maksymalne skupienie i koncentracja. Owszem, na początku nie było mi łatwo się do tego przystosować, ale zaaklimatyzowałam się nawet szybciej niż przypuszczałam. Ponadto fizycznie wytrzymałam wszystko bez problemów. Dlatego za rok znowu spróbuję!

Z pewnością śledziła Pani zmiany w Wiśle. Jak je teraz postrzega?
Zawsze fajnie by było zobaczyć po wakacjach wszystkie "stare twarze". Ale skoro nie jest to możliwe, należy ze spokojem podejść do nieuniknionych roszad. Mam nadzieję, że nowe dziewczyny szybko wkomponują się w zespół, w tę naszą wiślacką rodzinę. Wtedy będzie szansa, że zaczniemy być drużyną wygrywającą nie tylko w Eurolidze, ale także na krajowych parkietach. Mistrzostwo trzeba przecież odzyskać!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska