„Misie” to pogodna komedia o współczesnym partnerstwie i niezależnym od czasów poszukiwaniu prawdziwej miłości. To film, który bierze na warsztat mężczyzn niegotowych na „coś poważnego”, którzy lubią życie „bez zobowiązań”. Nie brakuje takich we współczesnym świecie, dlatego zobaczmy na ekranie całą galerię takich niedojrzałych facetów. Na pomysł komedii wpadła scenarzystka Agnieszka Porzezińska.
- Scenariusz do „Misiów” jest odbiciem tego, co o relacjach z mężczyznami mówią obecnie kobiety. „Misie” to dorośli chłopcy, którzy nie stali się jeszcze facetami. Historia jest opowiedziana w sposób lekki i komediowy. Bez patosu, ale z potrzebnym nam kobietom i mężczyznom, humorem i dystansem. Myślę, że niejedna osoba odnajdzie elementy z własnego życia w tej historii – mówi scenarzystka.
Reżyserem „Misów” został Mariusz Malec, który ma w swym dorobku przede wszystkim telewizyjne seriale, jak „M jak miłość”, „Leśniczówka” czy „Tatuśkowie”.
- Zrobiłem film o takich mężczyznach, bo jesteśmy niedoskonali i chyba potrzebujemy obudzić się ze snu o wiecznym chłopcu. Jest coraz mniej facetów, a coraz więcej silnych kobiet, które nie dostają wsparcia, na jakie zasługują. Nasz film to pogodna komedia o współczesnym partnerstwie i poszukiwaniu prawdziwej miłości – podkreśla.

Główną rolę w „Misiach” zagrał Krzysztof Zalewski. To popularny wokalista i gitarzysta rockowy. Karierę rozpoczął jeszcze jako nastolatek, wygrywając w 2003 roku talent-show „Idol”. Potem wycofał się jednak z show-biznesu i pracował jako muzyk sesyjny. Powrócił w 2013 roku i powoli zbudował karierę na nowo. Obecnie ma w swym dorobku sześć albumów. Dziś cieszy się dużą popularnością – jesienią zeszłego roku wystąpił w krakowskiej Tauron Arenie. Ma również doświadczenia filmowe: oglądaliśmy go w „Historii Roja” i „Bo we mnie jest seks”.
„Misie” to niby komedia romantyczna, ale jednak zupełnie inna. Pokazywałem synowi trailer - mówi, że średni (chyba o czas trwania mu chodziło), ale film naprawdę niezły (to już ja mówię). W skrócie - skrajny egoista doprowadza partnerkę do szału, ta wyrzuca go z chaty, on wpada pod samochód i budzi się w czyśćcu. Jako pluszowy miś. Próbuje wrócić na Ziemię, ale ona już ma innego” – zapowiada muzyk film na Facebooku.
Na ekranie Krzysztofowi Zalewskiemu partnerować będą m.in. Małgorzata Mikołajczak, Przemysław Bluszcz, Wojciech Solarz, Karol Dziuba i… Sebastian Karpiel-Bułecka. Lider zespołu Zakopower wcielił się w misia z Krupówek, który razem z innymi mężczyznami, którzy muszą odkupić swoje winy, trafił do symbolicznego czyśćca.
- Gram tylko epizod, ale nie przeszkodziło mi to w tym, by poczuć atmosferę, jaka panuje na planie filmowym. To zupełnie inna przestrzeń niż ta, do której jestem przyzwyczajony, kiedy nagrywam płyty lub występuję na scenie. Miło wspominam spotkanie z Krzysiem Zalewskim, który zagrał główną rolę. Obaj jesteśmy muzykami, obaj związani jesteśmy z tą samą wytwórnią. Mieliśmy więc o czym rozmawiać. Zresztą ze wszystkimi aktorami dobrze się dogadywałem. To ciekawi i otwarci ludzie – opowiada Sebastian Karpiel-Bułecka.
„Misie” będzie można oglądać od piątku 7 marca w krakowskich kinach Cinema City Bonarka, Galeria Kazimierz i Zakopianka oraz w Multikinie.