Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Końca świata nie będzie. Szkoda

Przemysław Franczak
Nie jest dobrze. Odwołano koniec świata. Majowie coś tam pokręcili, zamiast obrazka papugi wykuli obrazek kolibra, a może to myśmy pomylili kolibra z papugą. No, mniejsza z tym, w każdym razie runęła teoria wielkiego finału w 2012 roku.

Ludzkość jest teraz w kropce. Bo jak to tak - tyle książek było na ten temat, tyle filmów, tyle gadania o przepowiedni Majów, przygotowań, bilety w jedną stronę wykupione i na pół roku przed wylotem odwołujemy imprezę?! Najważniejszą w dziejach Ziemi? Wiem, wiem, 4,6 miliarda lat temu też była istotna balanga, taki wieczorek zapoznawczy, ale dziś mało kto pamięta szczegóły.

I co teraz? Czyli jednak trzeba będzie spłacać te wszystkie postawione za ciężkie miliardy stadiony, te dworce, te lotniska, te autostrady zwane objazdostradami. O Boże, i ten ZUS trzeba będzie nadal utrzymywać, tę służbę zdrowia permanentnie uzdrawiać, w ogóle ten kraj reformować. Ciężkie czasy idą dla Tuska, bo będzie musiał wychylić rudą czuprynę (podobną w odcieniu do Bońka, to dobrze wróży przed Euro) z tuskowej nory i w końcu coś zacząć robić. Rychły koniec wszystkiego go rozleniwiał, to oczywiste. Pogodzony z losem, szykował się już premier na godne odejście, chciał jak każdy normalny człowiek pożegnać się z życiem, nie ślęcząc nad nudnymi papierzyskami, i na większym luzie - czy nie lepiej więc było zamiast wprowadzania ustawy "67" zalegalizować marihuanę? - czekać na Jeźdźców Apokalipsy.

A teraz się okazuje, że Wojna, Zaraza, Głód i Śmierć nie przyjadą, za to pojawią się Grecja, Długi, Putin i PiS. Oj, to dopiero będzie bolało, już lepiej, żeby się ziemia pod nogami rozstąpiła.

A co mają powiedzieć szarzy obywatele, którzy wydali oszczędności życia, żeby na odchodne spróbować prawdziwego szampana i czarnej trufli (przereklamowana), teraz grzęznących im w gardłach razem z debetami na kontach i kredytami hipotecznymi. Kasa przehulana, a żyć trzeba nadal. To nie tak miało być.

I cóżeście, Majowie, najlepszego uczynili? Zostawiliście Polskę w rozpaczliwym rozkroku. Bliskość końca pomieszała wielu zmysły i zdzierżyć by ich jeszcze można, szamoczących się w swoim publicznie okazywanym szaleństwie, gdyby nie było 2013 roku i kolejnych. A teraz trzeba będzie się z tym mierzyć po wsze czasy, odwrócić nieodwracalnego się nie da.

Żyć więc będziemy w wariatkowie. W świecie legendy Solidarności, która namawia do pałowania Solidarności (wrócił Lenin na bramę stoczni, to i stare metody wrócić powinny - tak to należy interpretować, Wałęsa zmienił tylko perspektywę). W świecie Stefana Niesiołowskiego, który czuje się szykanowany jak za czasów PRL, no bo niby jak to, jemu, bohaterowi, nie można sobie, ot tak, zwyzywać dziennikarki? W świecie dziennikarzy, wśród których jedni bredzą o drugim obiegu i domykaniu się systemu medialnego, drudzy dziwią się agresji polityków, choć sami szczują ich przeciwko sobie, a jeszcze inni są zblatowani z władzą. W świecie bełkotu o totalitarnym państwie. W świecie plujących jadem Palikota i Kaczyńskiego. W świecie fantasmagorycznych wizji Antoniego Macierewicza, który niedługo opowie nam o radzieckim bocianie podkładającym dwa kilo dynamitu pod skrzydło tupolewa tuż nad smoleńską ziemią. W świecie samych wykluczonych i oburzonych. W świecie nienawiści i chamstwa, nie tylko w polityce. W świecie, w którym przestrzeń pozostawiona normalnym cały czas się kurczy.

No i co, Majowie, łyso wam teraz? Wy i ten wasz koniec świata. Obiecanki-cacanki. Było do przewidzenia, że tak się to wszystko (nie) skończy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska