- Bazgroły na murach to nie problem właściciela obiektu, który został oszpecony, ale nas wszystkich. Bo wszyscy na to patrzymy, w tym nasze dzieci. A napisy na murach są nieraz bardzo wulgarne – zaznacza Wantuch.
Radny szumnie przekonuje, że bazgrołów uda mu się pozbyć w ciągu pół roku. Wystarczy, że czyszczenie i zamalowywanie zabazgranych ścian weźmie na siebie miasto. Zgodnie z prawem, miasto może czyścić tylko budynki, do niego należące. Za te prywatne odpowiada ich właściciel lub zarządca przy zabudowie wielorodzinnej.
Wantuch przekonuje, że miasto może przejąć czyszczenie prywatnych budynków, jeśli potraktuje to jako zadanie z zakresu bezpieczeństwa i porządku. Radny powołuje tutaj na tzw. teorię rozbitych okien. To naukowo udowodniona koncepcja, która zakłada, że na terenach gdzie jest przyzwolenie na drobne wykroczenia – np. rozbite szyby czy właśnie pseudograffiti, rośnie przestępczość.
- Za ok. 2-3 miesiące uruchomimy pilotażowy program w dzielnicy II i III. W tym celu założę specjalną stronę internetową, do której będzie się zgłaszać budynki. Gdy pojawi się pseudograffiti, to dane zgłoszenie będzie zweryfikowane, a następnie miejskie służby przystąpią do jego usunięcia. Cały proces będzie weryfikowany na stronie – zapewnia radny. Na program pilotażowy w budżecie miasta jest zapewnione 50 tys. zł. Zamalowywaniem bazgrołów zajmowało by się dwóch (!) etatowych pracowników Zarządu Zieleni Miejskiej lub Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu.
W założeniu radnego ważne jest to, że budynki zgłoszone do jego strony muszą być „czyste”. Co z tymi, które są teraz oszpecone? Radny chce przekonać ich mieszkańców i administratorów do ostatniego oczyszczenia budynków, a potem przerzucenie tego problemu na miasto.
Do pomysłu Wantucha sceptycznie podchodzą Pogromcy Bazgrołów. Waldemar Domański, radny dzielnicowy ze Swoszowic i szef zespołu zadaniowego do walki z psudograffiti przypomina, że Pogromcy już takich rozwiązań próbowali i niestety bez zmian w prawie na poziomie ogólnokrajowym nie można tego zmienić. W przeciwnym wypadku władze miasta mogą być oskarżone o wydawanie publicznych pieniędzy na malowanie prywatnych budynków.
Zwraca też uwagę, że na stronie bazgroly.krakow.pl można zgłosić oszpecony budynek, a straż miejska podejmuje wtedy działania do usunięcia pseudograffiti.
- Ten pomysł już się kiedyś pojawił, ale został odrzucony, bo było sporo wątpliwości, zwłaszcza pod kątem bezpieczeństwa. Takie rewelacje tworzą więc zamęt – uważa Domański.
Autor: Piotr Ogórek