Korupcja w GKS Bełchatów była i jest to fakt potwierdzony prawomocnie przez sąd**. W piątek dziesięciu byłych piłkarzy bełchatowskiego klubu usłyszało ostateczne wyroki za kupowanie meczów. Wśród nich trzech byłych reprezentantów Polski - łodzianin Radosław M. oraz Łukasz G. i Dariusz P.
Bełchatowska odnoga największej afery korupcyjnej w polskiej piłce nożnej ciągnie się od kilku lat. Akt oskarżenia przeciwko 29 osobom, w tym trenerowi Mariuszowi K. oraz zawodnikom trafił do sądu w Bełchatowie w 2014 r. W międzyczasie ponad połowa oskarżonych dobrowolnie poddała się karze, przyznając się do kupowania meczów. W sumie piłkarze i kadra szkoleniowa GKS kupiła lub próbowała kupić 31 meczów, w sezonach 2003/2004 i 2004/2005, kiedy „Brunatni” walczyli o awans do ekstraklasy. Dopiero w tym drugim sezonie się udało, a jak wynika z zeznań m.in. byłego szkoleniowca Mariusza K., bez płacenia łapówek sędziom i obserwatorom PZPN nie było to możliwe.
Czytaj:PGE GKS Bełchatów w strefie spadkowej
Ostatecznie gdy proces ruszył na ławie oskarżonych pozostało 13 byłych piłkarzy PGE GKS, w tym ci, którzy wiedli prym w drużynie, która w 2007 r. sięgnęła po wicemistrzostwo Polski, co jest do dziś największym sukcesem sportowym klubu z Bełchatowa. W kwietniu ubiegłego roku przed sądem w Bełchatowie zapadł wyrok w pierwszej instancji. Dwaj gracze - Grzegorz F. i Piotr G. zostali uniewinnieni. Pozostali zostali skazani na kary więzienia (od ośmiu miesięcy do półtora roku) w zawieszeniu oraz wysokie grzywny. Najwięcej, bo 44 tys. zł zapłacić mieli m.in. dwaj byli kadrowicze Łukasz G. i Dariusz P. oraz Rafał B.
W piątek Sąd Okręgowy w Piotrkowie podtrzymał w mocy wyrok w zakresie kar pozbawienia wolności w zawieszeniu. Znacząco jednak zmniejszył grzywny dla byłych piłkarzy. Łukasz G. ma zapłacić połowę pierwotnie zasądzonej kwoty, Dariusz P. 21 tys., a Rafałowi B. zmniejszono grzywnę o jedną czwartą, do 11 tys. zł. Inny były reprezentant Polski, łodzianin Radosław M. musi zapłacić 4 tys. zł (pierwotnie grzywna wynosiła 36 tys. zł).
Zobacz też:Andrzej Konwiński odchodzi z PGE GKS Bełchatów
Sąd złagodził grzywny, bo dziś większość piłkarzy albo już skończyła karierę, albo gra w niższych ligach, za małe pieniądze. Tylko Krzysztof P., jako jedyny z byłych graczy GKS występuje jeszcze w Ekstraklasie, ale jemu też sąd zmniejszył grzywnę z 10 tys. do 3.375 zł
Korupcyjny mechanizm w GKS rozpoczął trener Mariusz K., który po rozmowie z byłym łódzkim sędzią międzynarodowym Krzysztofem Z. uznał, że bez łapówek dla arbitrów i obserwatorów awansu do ekstraklasy uzyskać się nie da. Podczas procesu ustalono, że piłkarze składali się na łapówki z premii, które dostawali za wygrane mecze. Płacili arbitrom od 5 do 25 tys. zł za korzystne sędziowanie. Ale wszystkie dowody opierały się na odpowiedzialności zbiorowej, bo indywidualnie, żadnego piłkarza wkładającego pieniądze do saszetki schowanej w kantorku na sprzęt piłkarski nikt nie widział. - Brak jest dowodów na sprawstwo i winę mojego klienta, wszystkich wrzucono do jednego worka, bez indywidualizacji odpowiedzialności - podkreśla mec. Sławomir Szołucha, który w pierwszej instancji bronił Dariusza P.