Potem się zastanawiałem, dlaczego rzeczy kosztują tak mało albo tak dużo, dlaczego się kupuje ultradrogie brzydactwa ze złota tylko dlatego, że złoto jest rzadkie, albo dlaczego za krążownik imperium z klocków lego trzeba zapłacić prawie osiem tysięcy. Z tą właśnie (bez)myślnością wyszedłem z koszulkami nie niepokojony przez nikogo.
Zorientowałem się po chwili, wróciłem, żeby zapłacić, bo przecież ewentualna rysa na mojej nieskalanej dotąd kradzieżą uczciwości jest też cokolwiek warta. Więcej, w każdym razie, niż 18 zł. Przy kasie pani uśmiechnęła się, po czym zapytała, czy mam kartę rabatową, bo gdybym miał, to za moją nieskazitelność mogłaby mi policzyć 18 PLN minus 10 proc. Nie miałem. Nie mam też prawa mieć do niej pretensji, choć mogłaby, jak inni, biedni sprzedawcy z wypranymi na szkoleniach mózgami, na chwilę zapomnieć o tzw. marketingu bezpośrednim i powiedzieć zwykłe „dziękuję”.