Eliminacje do mistrzostw Europy 2017 już teraz w praktyce można uznać za nieudane. Polki mają już bowiem tylko matematyczne szanse na to, by zająć w grupie G inne miejsce, niż ostatnie. Musiałyby w środowym meczu wygrać różnicą 42 punktów, by wskoczyć na drugą lokatę, a to wydaje się raczej misją z gatunku niemożliwych.
Teodor Mołłow na ostatnie zgrupowanie powołał z drużyny mistrza Polski jedynie Małgorzatę Misiuk. We wcześniejszych meczach eliminacyjnych ważne role odegrały również Justyna Żurowska-Cegielska i Ewelina Kobryn. Tyle, że żadna z nich już nie pomoże kadrze w środowym starciu z Belgią. Jak wiadomo, Żurowska-Cegielska zawiesiła karierę ze względu na plany macierzyńskie. Ponadto uznano, że w sytuacji, gdy szanse na awans z grupy są już minimalne, warto dać szansę na zdobywanie doświadczenia młodemu pokoleniu. Stąd brak na zgrupowaniu m.in. liderki Wisły, czyli Kobryn.
Misiuk jechała na zgrupowanie z drobnym urazem. W ostatnim meczu ligowym nie grała z powodu kontuzji łokcia. Ostatecznie jednak zagrała w jednym z zeszłotygodniowych sparingów z Niemkami, zdobywając 8 punktów.
W ramach podgrzewania emocji przed meczem w Wałbrzychu Polski Związek Koszykówki opublikował filmik promocyjny z wiślacką skrzydłową. Miała ona za zadanie wykonać maksymalną rzuty osobiste, ale… na siedząco. Misiuk trafiła 7 na 10 prób, co - zgodnie z obietnicą sponsora kadry - miało dać 700 gadżetów dla kibiców.
Tymczasem debiut w kadrze Hiszpanii zaliczyła inna wiślaczka - Sandra Ygueravide. Rozgrywająca „Białej Gwiazdy” w meczu eliminacyjnym z Finlandią (72:54 dla Hiszpanii) nawet wybiegła w pierwszej piątce, u boku byłej środkowej Wisły Laury Nicholls. Zanotowała 9 punktów oraz 6 asyst.