Oprócz kary więzienia sąd orzekł kilkuletni zakaz zbliżania się do pokrzywdzonych. Po odczytaniu wyroku, sędzia poprosił dziennikarzy o opuszczenie sali sądowej. Ze względu na wyłączenie jawności rozprawy, uzasadnienie wyroku odczytano za zamkniętymi drzwiami.
Do zdarzenia doszło 19 listopada 2010 roku około godz. 12. Dziewięciolatka, nie czekając na babcię, postanowiła sama wrócić ze szkoły do domu w Filipowicach. Miała do przejścia zaledwie 500 metrów poboczem ruchliwej drogi i wąwozem, który jest częścią lokalnej trasy turystycznej.
Na ścieżce czekał na nią Marek M. Od tyłu zarzucił jej ręcznik na szyję, wciągnął na tylne siedzenie forda escorta i zablokował drzwi.
W tym czasie babcia dziewczynki szła w kierunku szkoły wąwozem z młodszą wnuczką. Dziewczynka zauważyła na drodze worek na pantofle i czapkę siostry. Obie z babcią zaczęły się dobijać do auta. Dziewięciolatce udało się otworzyć drzwi i wyrwać porywaczowi. Marek M. włączył silnik auta i zaczął uciekać w stronę Woli Filipowskiej. Miał pecha: koła samochodu ugrzęzły w błocie. Mężczyznę schwytali mieszkańcy pobliskich domów. W aucie policjanci znaleźli między innymi pisma pornograficzne, worek, nóż, sznur i damską bieliznę.
W trakcie śledztwa policjanci odkryli także inne grzechy Marka M. Okazało się, że 16 kwietnia 2010 roku wybrał się na Śląsk, gdzie w Łazach trzykrotnie zgwałcił 19-letnią dziewczynę.
Biegli psychiatrzy powołani przez prokuraturę stwierdzili, że w chwili popełniania przestępstw mężczyzna był poczytalny. Ma jednak cechy zaburzonej osobowości. Gwałty, których dokonał, określili jako psychopatyczne, czyli podkreślające panowanie przestępcy nad ofiarą.
Skazany był już wcześniej karany za kradzieże, włamania i napaść na policjanta.
Kraków: słynne krypty w fatalnym stanie [ZDJĘCIA]
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!