- Likwidacja ogrodzeń to na razie propozycja. Czy ostatecznie wejdzie w życie, zależy m.in. od wyniku konsultacji - zastrzega Jan Machowski z biura prasowego magistratu.
Cztery strefy ogrodzeń
Projekt uchwały dzieli miasto na cztery strefy: domy jednorodzinne, zabudowę wielorodzinną, obszary usługowe i tereny zielone. Zakaz grodzenia ma obowiązywać w strefie 2 i 4, ograniczone ogrodzenia możliwe będą w 1 strefie (np. do wysokości 1,8 m), a w strefie usługowej zostaną ustalone jednolite zasady grodzenia.
Zwolenniczką likwidacji grodzeń jest wiceprezydent miasta ds. rozwoju Elżbieta Koterba.
- To prawie w ogóle niespotykane rozwiązanie w starej Europie. Nie wynika z bezpieczeństwa, a raczej z prestiżu - przekonuje. Jak dodaje, mieszkańcy nieraz wysyłali sygnały, że wcale nie chcieli ogradzać osiedla, a deweloper i tak to zrobił.
Firmy budujące mieszkania tłumaczą, że starają się dopasować do oczekiwań klientów i zabudowy okolicy. Te pierwsze odnoszą się głównie do bezpieczeństwa i miejsc parkingowych. Najłatwiej załatwić je ogrodzeniem.
- W peryferyjnych dzielnicach grodzenie osiedli ma sens. Natomiast w centrum miasta są sklepy, przejścia między budynkami. Gdy inwestycja jest np. plombą, nie powinno się jej ogradzać - mówi Piotr Klara z firmy Sento SA, która buduje m.in. na Ruczaju i Białym Prądniku.
Za zamykaniem osiedli przemawia też zysk. Tam, gdzie są ogrodzenia, monitoring i szlaban na pilota, mieszkania sprzedają się lepiej.
Mieszkańcy podzieleni
Grodzić można też inaczej, np. żywopłotami. Rozwiązanie to zastosowała firma Echo Investment na Ludwinowie. Ten sposób jest dopuszczony w urzędniczym projekcie dla zabudowy wielorodzinnej. - Grodzenie, monitoring i ochrona to wręcz standard - przyznaje Jolanta Półtoranos z Echo Investment.
W sprawie ogrodzeń podzieleni są krakowianie. - Przez lata mieszkałam na zwykłym osiedlu. Nigdy więcej. Dlatego szukałam mieszkania na osiedlu ogrodzonym, z monitoringiem i ochroną - wyjaśnia pani Monika, która od 8 lat mieszka na osiedlu Europejskim. - Podoba mi się zamknięcie, ale powinny być zachowane przejścia między ogrodzeniami.
Sylwester Kranas, mieszkający w bloku przy ul. Piltza, również jest zwolennikiem grodzenia.
- Przy kupnie mieszkania miało to dla mnie ogromne znaczenie. Był to jeden z priorytetów - podkreśla. - Ogrodzenie nie może jednak przeszkadzać w dojeździe do domów. Takie jest nasze i dlatego powinno tu dalej zostać - dodaje.
Inne zdanie ma pani Beata. Ogrodzone osiedle na Ruczaju to jej miejsce pracy. Opiekuje się dziećmi.
- Nieraz, żeby dojść do przystanku, zamiast iść na wprost, trzeba przejść dookoła. Przy złej pogodzie to uciążliwe - narzeka.
Wtóruje jej Mikołaj Janda, sąsiad pana Sylwestra. - Ogrodzenia są niepotrzebne. Jeśli ktoś chce wejść, to i tak wejdzie - twierdzi. - Zdarzają się kradzieże, niedawno w moim bloku ukradziono rower. Zabezpieczenia nic nie dały.
Policja ostrożnie komentuje to, czy płoty i szlabany chronią mieszkańców przed przestępcami.
- Nie ma reguły. Są ogrodzone osiedla, gdzie jest bezpiecznie i spokojnie, a są i takie, gdzie dochodzi do różnych przestępstw, w tym kradzieży - zaznacza Mariusz Ciarka, rzecznik małopolskiej policji.
Problem ratowników
Ogrodzenia i inne blokady to prawdziwa zmora służb ratowniczych. - Rozumiemy, że mieszkańcy chcą się chronić ogrodzeniami, ale ucieszymy się, jeśli nie będzie takich barier - mówi Joanna Sieradzka, rzeczniczka krakowskiego pogotowia. Nieraz ratownicy medyczni musieli zostawić karetkę przed ogrodzeniem, rzucić sprzęt i biec do pacjenta.
Podobne zdanie ma krakowska straż pożarna. - Szlabany czy bramy utrudniają dojazd podczas akcji gaśniczej - twierdzi Łukasz Szewczyk, rzecznik krakowskich strażaków. Dodaje jednak, że jeśli bramę szybko otwiera ochroniarz, to nie ma problemu. Jego zdaniem dobre rozwiązanie stosuje się w Skandynawii.
- Tam są zunifikowane systemy bram i szlabanów, które zawsze otwierają się na dźwięk sygnału karetki czy wozu strażackiego - mówi.
Złudny prestiż?
Dlaczego decydujemy się mieszkać za ogrodzeniem? Zdaniem prof. Jacka Wasilewskiego, socjologa z Warszawskiego Uniwersytetu SWPS, są trzy powody. Pierwszy to poczucie bezpieczeństwa związane z ogromną nieufnością. Druga sprawa to złudny prestiż i potrzeba odczuwania tego, że jest się uprzywilejowanym. Towarzyszy temu zamykanie się na inne środowiska, bo obok mieszkają ludzie podobni do nas.
- Trzeci czynnik, najbardziej racjonalny, to wygoda, np. miejsce parkingowe. Jest też ochroniarz, któremu można zlecić różne rzeczy, poprosić, żeby coś komuś przekazał, przypilnował. Tak jak w dawnych kamienicach, gdzie był dozorca, który wszystko wiedział i wszystkiego pilnował - zauważa prof. Wasilewski.
Ewentualna likwidacja ogrodzeń będzie się wiązała z kosztami. Tego argumentu jeszcze nikt nie podnosi. I po to są też konsultacje. Po wakacjach zostanie zaprezentowany projekt z uwagami mieszkańców. Później uchwałą zajmą się radni.
