Kraków na koronakryzysie stracił już ponad 155 mln zł. Mimo to planuje sylwester i dekoracje świąteczne

DRUGA FALA: Przez restrykcje stracili środki do życia. Branża fitness umiera

Do 2020 roku budżet Krakowa rósł z roku na rok. W roku 2019 wydatki wynosiły 6,01 mld zł, a dochody 5,61 mld zł. Na ten rok wydatki planowano na poziomie 6,65 mld, a dochody 6,25 mld.

Pandemia koronawirusa i spowodowany nią kryzys gospodarczy znacząco odbił się na dochodach wszystkich samorządów, w tym miast. W zapaści są branże turystyczna, czy eventowa. Gorzej radzi sobie gastronomia, kultura, czy branża związana z siłowniami i fitnessem. To wszystko odbija się też na dochodach miasta.

Na koniec września 2019 r., plan dochodowy budżetu był wykonany w 76 proc. Teraz to niecałe 72 proc. Najwięcej strat widać jednak we wpływach podatkowych. Zwłaszcza gdy pamiętamy, że tegoroczny budżet miał być większy od tego z 2019 r.

Jeśli chodzi o dochody z podatku PIT, to na koniec września 2019 wyniosły one 1,296 mld zł. W tym roku jest to 1,239 mld zł. To spadek o 56,5 mln zł. Jeśli chodzi o CIT, to również mamy spadek, choć nieco mniejszy – o 2,34 mln zł.

Sporo Kraków stracił natomiast na spadku wpływów z podatku od czynności cywilnoprawnych, bo aż 13,36 mln zł.

- Spadek również został zanotowany w dochodach z tytułu najmu i dzierżawy oraz użytkowaniu i zarządu nieruchomościami, gdzie łącznie dochody na 30 września 2020 zostały wykonane na poziomie 101 mln zł i były niższe w stosunku do roku 2019 o kwotę 21,23 mln zł – wylicza Dariusz Nowak, rzecznik magistratu.

Pandemia koronawirusa najmocniej uderzyła jednak w transport publiczny, który – jak podkreślają urzędnicy - był zawsze deficytowy.

- Wprowadzone ograniczenia doprowadziły do znacznego spadku liczby pasażerów, co w konsekwencji przyczyniło się do drastycznego spadku dochodów ze sprzedaży biletów. Wykorzystanie komunikacji publicznej jest znacząco mniejsze w stosunku do stanu sprzed pandemii. Wpływy ze sprzedaży biletów komunikacji miejskiej na 30 września 2020 wyniosły 147,64 mln zł i były niższe o 62,41 mln zł w stosunku do analogicznego okresu roku poprzedniego – dodaje Dariusz Nowak.

Choć dochody Krakowa spadają, to miasto musiało znaleźć dodatkowe pieniądze na walkę z koronawirusem. To m.in. wsparcie finansowe dla szpitali, dezynfekowanie ulic, czy zakup sprzętu ochrony osobistej (maseczki, płyny dezynfekujące) do różnych jednostek. Na ten cel miasto wydało już ponad 72,5 mln zł.

Sytuacja jest jednak dynamiczna i na razie trudno prognozować, jakie będą dalsze straty budżetu. - Nie ma wiarygodnych danych, bo sytuacja zmienia się z dnia na dzień. Według ostatnich prognoz, na koniec roku miasto może być stratne 300-350 mln zł. To jednak wróżenie z fusów, bo nie wiadomo, co zrobi rząd. Jest gigantyczny chaos w państwie. Jednego dnia rząd mówi, że nie zamknie cmentarzy, a drugiego to robi – mówi Andrzej Hawranek, szef komisji budżetowej rady miasta Krakowa.

Radny Hawranek zwraca uwagę, że miasto na 1 listopada przygotowało komunikację miejską, co wiązało się z konkretnymi wydatkami.

- To ustawienie tymczasowych przystanków, wydrukowanie rozkładów jazdy, czy zapewnienie dodatkowego taboru. To są koszty, a na dzień przed Wszystkimi Świętymi rząd zamyka cmentarze – dodaje radny.

Władze Krakowa przez cały czas epidemii szuka oszczędności. Na początku pandemii wyłączano m.in. nocami oświetlenie na ulicach, co dawało 20 tys. zł oszczędności dziennie. Cięty był też rozkład jazdy komunikacji miejskiej, aby ograniczyć liczbę kursów.

Z jednej strony oszczędności, ale z drugiej miasto nie odwołuje wydarzeń, bez których teoretycznie można by się obejść. Raz, żeby zaoszczędzić, a dwa z powodu obostrzeń epidemiologicznych. Miasto cały czas bierze np. pod uwagę organizację sylwestra. Choć na pewno nie w postaci masowych imprez i koncertów na głównych placach Krakowa.

- Koncepcja, która właśnie powstaje, jest i będzie dostosowana do obowiązujących reżimów sanitarnych. W tym roku do współpracy zostaną zaproszeni artyści sztuk wizualnych, dlatego możemy zapewnić, że powitanie nowego roku w Krakowie na pewno będzie cieszyć zmysł wzroku. Będzie także bezpiecznie, gdyż programowane działania uwzględniają konieczność zachowania dystansu społecznego – mówi Michał Zalewski, rzecznik Krakowskiego Biura Festiwalowego.

Podobnie jest ze świątecznym dekorowaniem miasta. Nie jest to niezbędny element, a na pewno kosztowny. Tyle że miasto nie może za bardzo z niego zrezygnować. Kraków ma bowiem podpisaną trzyletnią umowę na dekorowanie miasta, co kosztuje 2 mln zł rocznie.

- Planujemy udekorować miasto. W momencie podpisywanie umowy nikt nie przewidział wybuchu pandemii, zerwanie umowy w tym momencie wiązałoby się z karami finansowymi (umowa została przeanalizowana). Firma byłaby w stanie udowodnić, że poniosła koszty na przygotowanie się – tłumaczą urzędnicy Zarządu Dróg Miasta Krakowa.

Urzędnicy nie chcą też odwoływać niektórych wydarzeń, bo traktują je jako szansę dla przedsiębiorców. Tak jest np. z targami bożonarodzeniowymi.

- Rozmawiamy z organizatorami i chcielibyśmy, żeby realizacja Targów Bożonarodzeniowych 2020 na Rynku Głównym była możliwa, ponieważ jest to szansa dla przedsiębiorców, ale mając na uwadze ograniczenia wynikające z przepisów rządowych, na chwilę obecną nie jesteśmy w stanie odpowiedzieć na pytanie, czy Targi się odbędą – mówi Monika Chylaszek, dyrektor Wydziału Komunikacji Społecznej UMK. Aktualnie bowiem Kraków, jak i cała Polska, jest w strefie czerwonej, gdzie obowiązuje zakaz organizacji targów.