Taka sytuacja na Grzegórzeckim, zepsute światła - pojawia się zbyt często. Coraz częściej. A jak nie psują się na Grzegórzeckim, to wtedy wyskakuje awaria na Mogilskim. Tak czy siak Kraków staje wtedy w korkach nie tylko w tym miejscu, ale skutkuje to zatorami w innych miejscach. Miasto kupuje tablice informacyjne za miliony, chce wprowadzić strefę czystego transportu, wydaje często na głupoty, a nie potrafi załatwić, porządnie, raz a dobrze, problemu świateł na ulicy. To kpina z mieszkańców i wyraz wielkiej niekompetencji. Trudno to inaczej nazwać. Tylko proszę nie mówić, że... upały. I kable się grzeją, podobnie jak szyny, które lubią wyskoczyć z gorąca.
A dziś jeszcze grzeją się kierowcy w blaszanych puszkach, stojąc w korku zamiast dojechać szybko do pracy czy domu - ewentualnie klima chodzi na maksa co też dobre nie jest...
Jeżeli po każdej awarii system jest łatany, a kabelki lutowane, to może trzeba wymienić system, ale zapewne na to nie ma pieniędzy, bo zbieramy na ławki, motorówki, fajerwerki. Nic dziwnego, że nowy prezydent Aleksander Miszalski sprzedaje lexusa po Jacku Majchrowski. Widzi jakie korki w mieście. A że nikt go nie chce kupić? Może z tego samego powodu...
Chyba, że z tymi awariami w kluczowych miejscach, chodzi o to, by tak zniechęcić do jazdy samochodem, by wszyscy kierowcy przesiedli się do tramwajów i autobusów. Szczególne w wakacje gdy wprowadzono cięcia w komunikacji, tramwaje nie jeżdżą między Mogilskim a Grzegórzeckim, a ponadto wyłączono pętle Mistrzejowice.
Na szczęście zostaje nam metro...
