Wszystko rozegrało się 26 kwietnia 2011 r., około godz. 21.30 . Mieszkaniec Krakowa pan Andrzej (imię zmienione na jego prośbę) jechał autem ul. św. Gertrudy. Zauważył wtedy, że poruszający się przed nim seat toledo zaczął jechać zygzakiem. Widział, że w pewnej chwili kierowcę zarzuciło na przeciwny pas, potem znów jechał wężykiem przez ul. Podwale, Piłsudskiego, Krupniczą i Garncarską.
Pan Andrzej zadzwonił po policję i jechał dalej za seatem. Auto z hukiem zatrzymało się niedaleko rogu Krupniczej i Garncarskiej. Kierowca uderzył w tył zaparkowanego pod szpitalem innego pojazdu, aż odpadła mu lampa. Widząc to krakowianin wyszedł ze swojego samochodu i chwycił za kurtkę wysiadającego kierowcę.
Okazało się, że był nim radny Wojciech K. Pan Andrzej wyczuł zapach alkoholu. Przyjechała policja. Po dwukrotnym zbadaniu radnego okazało się, że miał 1,6-2 promile alkoholu we krwi. Konsekwencją zdarzenia były dwa procesy Wojciecha K. Pierwszy za wykroczenie (kolizja), drugi za przestępstwo, czyli jazdę po pijanemu. Akt oskarżenia w tej sprawie powstał w lipcu 2011 r., a teraz zapadł wyrok w pierwszej sprawie.
Sąd przyjął, że obwiniony jest winny kolizji i wymierzył mu grzywnę. Uzasadniając wyrok sędzia przyznał, że to Wojciech K., u którego "stwierdzono stan nietrzeźwości", uderzył w inne auto. Potem sprawca chciał się oddalić z miejsca zdarzenia, co uniemożliwił mu pan Andrzej.
Na wniosek Wojciecha K. utajniono oba procesy "ze względu na ważny interes prywatny mężczyzny". W trakcie rozpraw radny przekonywał, że autem kierował jego syn Łukasz. Odmówił składania wyjaśnień i odpowiedzi na pytania. Z naszych ustaleń wynika, że syn potwierdzał wersję radnego.
Łukasz K. miał dodać, że jechał krzywo, bo próbował jedną ręką odepchnąć ojca, by ten "uspokoił się". Sąd nie uwierzył w taką relację. Po pierwsze dlatego, że Łukasza K. za kółkiem na miejscu zajścia nie widzieli inni świadkowie. Po drugie dlatego, że Łukasz K., gdyby faktycznie kierował autem, musiałby być widoczny w zapisie monitoringu. A nie był. Po trzecie, syn radnego zeznał, że ruszał z ul. Brackiej, a nie św. Gertrudy. To z kolei kłóciło się z zeznaniami innych osób. Sędzia uznał, że złożył takie zeznania, by chronić ojca. Sąd ustalił, że Łukasza K. wcale nie było feralnego wieczoru w aucie.
Wojciech K. odmówił komentarza w sprawie. Odesłał do swojego obrońcy. Z kolei mec. Andrzej Patela przekonuje, że jego klient jest niewinny, dlatego złożył apelację od tego wyroku. Orzeczenie nie jest więc prawomocne. Wojciecha K. czeka jeszcze wyrok w drugiej sprawie, czyli za kierowanie autem w stanie nietrzeźwym. Grozi mu do dwóch lat więzienia oraz zakaz prowadzenia pojazdów.
Radny od 2002
Wojciech K. był radnym miasta w l. 2006-2010, teraz jest radnym dzielnicy I. Działał m.in. w komisji praworządności Rady Miasta Krakowa, był przewodniczącym komisji mieszkalnictwa, rodziny i polityki społecznej RMK, był też szefem rady dzielnicy I. Krakowianom jest znany przede wszystkim z działań na rzecz lokatorów, m.in.
w kwestii przyznawania lokali komunalnych. Był członkiem Prawa i Sprawiedliwości, wystąpił jednak z partii po przetasowaniach kadrowych związanych z rozłamem w jej strukturach.