Pokrzywdzony Bartłomiej K. z dwoma kolegami pił wódkę i poszedł kupić kurczaki z rożna. Po drodze minął 36-letniego Romualda K., z którego ust padło wulgarne słowo. Wtedy Bartłomiej K. uderzył go w twarz, a jego kompani też skoczyli mu do pomocy w biciu.
Romuald K. wyjął nóż i w samoobronie zadał nim bardzo mocny cios agresywnemu Bartłomiejowi K. Poranił też jego dwóch kolegów.We wtorek sąd przyjął, że oskarżony miał prawo się bronić i użycie noża wobec Roberta S. i Marcina S. było zasadne, ale nie wobec Bartłomieja K.
- W tym przypadku oskarżony przekroczył dopuszczalne granice obrony koniecznej - stwierdziła sędzia Katarzyna Wysokińska Walenciak. Za ten czyn wymierzyła mu karę 6 lat więzienia. Romuald K. to recydywista, który był już kilka razy karany w swoim życiu. Ostatni wyrok odbywał w latach 2008-2012. Jego obrońca mec. Maciej Burda wnosił o zwolnienie klienta z aresztu lub jego zamianę środka zapobiegawczego na 20 tys. zł kaucji. Sąd się na to nie zgodził. W wyroku sędzia za doznaną krzywdę przyznała 40 tys. zł zadośćuczynienia dla rodziców zabitego Bartłomieja K. Jan i Bogumiła K. nie mogli się pogodzić z wyrokiem za śmierć jedynego syna, ale matka chłopaka na jednej z rozpraw wybaczyła oskarżonemu o zabójstwo.
- Ale to nie oznacza, że zapomniałam co uczynił i jak mnie skrzywdził - nie kryła. Sąd skazał też Marcina S. i Roberta S., kolegów zabitego Bartłomieja K. za pobicie na karę roku więzienia w zawieszeniu na 3 lata i zauważył, że to ta trójka była stroną atakującą w całym zajściu. Z zapisów monitoringu wynikało, że nietrzeźwi i pobudzeni mężczyźni wcześniej wyszli na środek ulicy i zatrzymywali jadące auta. Wyrok w tej sprawie nie jest prawomocny.