Do zabójstwa Zenona T. doszło 11 listopada 2008 r. w bloku nr 30 na os. Na Wzgórzach w Nowej Hucie. Śledczym udało się ustalić, że w libacji w jednym z mieszkań brało udział kilka osób, m.in. Zbigniew S., jego żona Barbara, znajomy Adam K. i Zenon T.
W pewnej chwili doszło do sprzeczki między średniego wzrostu, łysym Zbigniewem S. a Zenonem T. Pokrzywdzony w niejasnych okolicznościach został ugodzony nożem.
Oskarżony nie przyznawał się do winy i podawał, że faktycznie w tamtym mieszkaniu pił alkohol, potwierdza nawet, że uderzył ręką w twarz Zenona T., ale potem, jak przekonywał, agresywnego kompana wyprowadził na klatkę schodową na 10 piętrze bloku. Wyrzucił też jego kurtkę i buty. Gdy po 40 minutach sprawdził co się dzieje z Zenonem T., okazało się, że mężczyzna nie żyje.
Prokuratura uważała jednak, że to oskarżony zadał cios 24 cm nożem o długości ostrza 13,5 cm. Dlaczego, bo na narzędziu zbrodni ujawniono odcisk palca Zbigniewa S. Co więcej, po dokonaniu zbrodni wyrzucił przez balkon swoje ubranie ze śladami krwi ofiary, a założył czystą parę, ale nie należących do niego spodni. Widziano też, że wycierał krwawe plamy na podłodze w bloku.
Potem o rannym zawiadomił służby medyczne. Połączenia zarejestrowano tuż po godzinie 16.00. Następnie pojawiła się ekipa karetki pogotowia, policja. Zenon T. już wtedy nie żył. Z ustaleń prokuratury wynika, że zaatakowany musiał się bronić przed agresją, bo na jego dłoniach ujawniono obrażenia od noża.
Zbigniew S. w pierwszym procesie został nieprawomocnie skazany na 12 lat więzienia za zabójstwo, ale ten wyrok uchylił Sąd Apelacyjny w Krakowie.Proces musiał zostać powtórzony.
Sprawa oskarżonego miała charakter poszlakowy,dlatego każdy dowód był ważny. Z tego powodu sąd przy powtórnym rozpoznaniu sprawy przeprowadził eksperyment procesowy, by skonfrontować relację oskarżonego i dwóch sąsiadek, które widziały leżącego na schodach rannego.
Najpierw kobiety pokazywały, jakie było ułożenie ciała Zenona T. na klatce schodowej. Jedna podłożyła mu pod głowę kurtkę. Potem swoją wersję przedstawiał oskarżony Zbigniew S. Tłumaczył, że krew ofiary na jego ubraniu wzięła się stąd, że próbował przesunąć rannego, gdy ten leżał na schodach. Pokrzywdzony był jednak zbyt ciężki. To wtedy miał się pobrudzić krwią ofiary. Potem oskarżony wskazywał, z którego miejsca dzwonił dwa razy na pogotowie.
Eksperymentowi z użyciem manekina przyglądali się biegli z Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie. Z opinii psychologicznej wynikało, że w sytuacji stresu nietrzeźwy Zbigniew S. bywa agresywny. Raz przed laty pijany zaatakował nożem żonę wówczas zranił ją w plecy. Kobieta nie zgłosiła jednak tego incydentu organom ścigania.
Po eksperymencie Zbigniew S. usłyszał niższy wyrok 7 lat i 6 miesięcy więzienia.
Studniówki w Małopolsce 2013 [ZDJĘCIA]
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!