W uzasadnieniu wyroku sędzia Andrzej Ryński zauważył, że charakter zbrodni był makabryczny i drastyczny, a jej dokonanie wynkało z wieloletniego konfliktu małżeńskiego między oskarżonym, 37-letnim Maciejem P., a jego 27-letnią żoną, z pochodzenia Hinduską.
- I nie można się zgodzić z tezą, że oskarżony dokonał zabójstwa partnerki pod wpływem silnego wzburzenia usprawiedliwionego okolicznościami - zauważył sędzia.
Z żoną Joonace Maciej P. poznał się w 2004 r. w USA. Tam się pokochali, wzięli ślub wyznaniowy, przyjechali do Polski i zamieszkali w kupionym przed wielu laty drewnianym domu w Raciborsku pod Krakowem. Idyllę psuły tylko kłótnie między małżonkami, związane z warunkami życia gorszymi od tych, które mieli w USA i Anglii, gdzie również mieszkali. Konflikty wynikały też z różnic kulturowych.
W maju 2008 r. doszło do tragedii. - Wziąłem siekierę wiszącą w sieni i zadałem żonie cios w głowę. Nie planowałem tego. Do dziś jest dla mnie zagadką, dlaczego to zrobiłem - przyznał Maciej P.
Potem przeciągnął zwłoki do piwnicy, na głowę żony założył foliowy worek, po czym wytarł ślady krwi, pomalował ściany farbą i spalił paszport i kartę bankomatową żony.
- Spieszyłem się, by córeczka się nie obudziła. Zdążyłem przed świtem - sucho relacjonował Maciej P. Przyznał, że myślał o popełnieniu na miejscu samobójstwa, ale uświadomił sobie, że nie zrobi tego ze względu na trzylatkę.
- Żonę kochałem, ale dziecko jeszcze bardziej - nie krył mężczyzna. Myślał też o rytualnym spaleniu zwłok Joonace, ale zrezygnował z tego, tak samo jak z pochowania jej w pozycji pionowej, co nakazują zwyczaje hinduskie.
Wykopał tylko płytki dół w ogrodzie za domem, ułożył tam ciało zamordowanej, dla pewności jeszcze zadał cios siekierą lub łopatą, potem zasypał zwłoki wapnem i zakopał. Na koniec zasadził tam trzy wiśnie.
Oskarżony, średniego wzrostu, łysiejący 37-latek, z wykształcenia historyk sztuki, wczoraj milczeniu wysłuchał wyroku. Na ławach dla publiczności siedział tylko jego ojciec, uniwersytecki wykładowca matematyki.
- Kluczem do tej sprawy jest psychika oskarżonego, którą trafnie w swojej opinii opisali biegli - mówił sędzia. Podkreślał, że u Macieja P. doszło do spiętrzenia emocji. Wtedy dopuścił się zbroni z błahego powodu, niezadowolony, iż żona nie powiedziała mu o przyjeździe jej siostry do Polski.
Maciej P. już wcześniej został pozbawiony przez sąd prawa do opieki nad swoim dzieckiem. Dziewczynka jest w Wielkiej Brytanii, pod opieką rodziny swojej matki.