Dramatyczne wydarzenia rozegrały się 13 marca ub.r. na ul. Sienkiewicza w Krakowie. 27 -letni dziś Konrad S. jeszcze wrześniu 2013 r. poznał Justynę G i dziewczyna zaszła z nim w ciążę. Chłopak robił jej sceny zazdrości i snuł przypuszczenia, że to nie on jest ojcem dziecka.
Na początku 2014 r. para się rozstała i chłopak przechodził załamanie. Winą za rozpad związku obarczał znajomych i byłą partnerkę. Myślał o samobójstwie, bo czuł się zawiedziony przez wszystkich. Pociął się po rękach i napisał list pożegnalny, ale został odratowany. W dniu zabójstwa podjął kolejną próbę zamachu na swoje życie, ale w końcu zrezygnował. Wziął dużą dawkę leków i popił je alkoholem. Wyszedł z domu uzbrojony w nóż i pogroził nim sprzedawczyni w pobliskim sklepie, po czym wziął papierosy i alkohol bez zapłaty. Bez celu błąkał się po mieście.
Poszedł na imprezę do znajomego Łukasza C. i tam przed jego domem zadał mu dwa ciosy w klatkę piersiową. Odszedł przez przyjazdem pogotowia i policji. W kolejnym sklepie poturbował sprzedawcę i w końcu został zatrzymany przez mundurowych. Wskazał wtedy, gdzie wyrzucił nóż, narzędzie zbrodni. Częściowo przyznał się do winy. Żałował tego, co zrobił napisał nawet z więzienia list do matki pokrzywdzonego z przeprosinami.
- To co zrobiłem stało się, gdy byłem w głębokiej depresji. To ja miałem nie żyć, a nie Łukasz – mówił w ostatnim słowie oskarżony.