Przed wydaniem wyroku sąd wysłuchał biegłych psychiatrów, psychologa i medyka sądowego. Wszyscy wypowiadali się na temat wpływu alkoholu na zachowanie kobiety oraz o jej stanie emocjonalnym w momencie zadania śmiertelnego ciosu.
Obrona chciała wykazać, że mieszkanka Gnojnika dokonała zbrodni w obronie koniecznej i nie powinna ponieść żadnej kary. Sąd jednak przyjął, że te granice obrony przekroczyła.
Zdaniem sędziego Sądu Apelacyjnego Marka Długosza w sprawie zarówno prokuratura, jak i oskarżyciel posiłkowy nie złożyli apelacji, więc nie było możliwe poczynienie ustaleń, które mogły być niekorzystne dla oskarżonej. Zauważył jednak, że tarnowski sąd, który wyrokował w I instancji nie zajął się wszystkimi okolicznościami sprawy i nie wyjaśnił kilku kwestii. Choćby tej, w jaki sposób nóż znalazł się w rękach Agaty D. skoro wcześniej miał go jej mąż Józef. Nie było też jasne skąd oskarżona miała pewne obrażenia na ciele.
Za kobietą wcześniej wstawili się mieszkańcy wsi, którzy dobrze orientowali się, jak wyglądała jej sytuacja rodzinna. Wiedzieli, że mężczyzna przez prawie 30 lat związku małżeńskiego znęcał się nad Agatą D. psychicznie i fizycznie. Pod petycją do sądu o łagodny wymiar kary dla kobiety podpisało się blisko 200 osób.
Do zabójstwa męża doszło 23 stycznia 2015 r. Józef D. wrócił do domu z pracy, a był przez kilka dni na delegacji w Gdańsku. W pewnym momencie żona zapytała go o pieniądze, które zarobił. Okazało się, że prawie całą gotówkę przegrał na automatach. Rozpoczęła się awantura i mężczyzna chwycił za nóż i zaczął nim wymachiwać grożąc żonie. W końcu wbił go w stół. 50-latka wyciągnęła go i w pewnej chwili ugodziła męża. Chciała go ratować, ale było za późno.