Puchar Świata w Zakopanem. Było szaleństwo na Wielkiej Krokwi [ZDJĘCIA]
Już za niecałe trzy tygodnie rozpoczynają się igrzyska olimpijskie w Soczi. Powie Pan otwarcie: "Jedziemy po medale?".
Nie złożę takiej deklaracji. Zespół na pewno jednak jedzie walczyć o wysokie lokaty. To są natomiast zarówno pozycje medalowe, jak i miejsca szóste czy siódme.
A plan minimum jest?
Nie ma czegoś takiego. Na każde zawody - żeby skakać jak najlepiej. Wiem, że to brzmi jak mantra, ale zawsze chcemy oddawać po dwa dobre skoki. Myślę, że mamy jedną z najmocniejszych drużyn na świecie i jesteśmy w stanie walczyć o wysokie lokaty. Zagwarantować możemy dobre przygotowanie zawodników, ale zostają jeszcze czynniki naturalne. To było w niedzielę w Zakopanem widać.
W Vancouver Adam Małysz zdobył dwa srebrne medale. Jest szansa powtórzyć tamten sukces?
Szansa zawsze jest. Dla mnie cele zawsze są takie same. To będą dla mnie po prostu kolejne zawody. Takie same jak tutaj w Zakopanem czy inne Pucharu Świata. One niczym się nie różnią.
Podał Pan już nazwiska pięciu zawodników, których zabierze do Rosji. Wybór był trudny?
Najwięcej rozważań pojawiło się, jeśli chodzi o zawodnika numer pięć. Nazywany jest trochę rezerwowym, ale nie można mu takiej roli przypisywać.
Tym skoczkiem jest Dawid Kubacki. Przekonał Pana do siebie sobotnim występem?
Był decydujący. Nigdzie na świecie, włączając w to zawody rangi mistrzowskiej, zawodnicy nie są poddawani takiej presji jak w Zakopanem. To z jednej strony konkursy uskrzydlające, ale z drugiej bardzo ciężkie, bo publiczność czy dziennikarze stawiają wymagania. Każdy chce najlepszych lokat. A Dawid był w sobotę najjaśniejszym punktem naszej ekipy.
W jakim gronie rozmawialiście o nominacjach?
Decydowały wszystkie trzy sztaby szkoleniowe. Kilkanaście osób, każdy miał możliwość wypowiedzenia się.
Co decydowało, głosowanie?
Szybko je odrzuciliśmy, bo stwierdziliśmy, że trwałoby to tak długo jak konklawe.
Kubacki wygrał rywalizację z Klemensem Murańką. Jak zareagował ten drugi?
Trzeba pamiętać, że igrzyska nie są jakimś końcem drogi w karierze. To zawody prestiżowe, ale opatrzone swoimi regułami. Na pewno nie jest to dla niego łatwe do przełknięcia. Zasługiwał na wyjazd, ale przepisy są tak skonstruowane, że musimy postawić na mniejszą liczbę zawodników. Potrzebuje czasu, żeby się z tym pogodzić. Klimek wystartuje w mistrzostwach świata juniorów.
Czego najbardziej potrzebują nasi zawodnicy, żeby odnieść w Soczi sukces?
Muszą po prostu skakać swoje. Każdy zawodnik, czy to Polak, Austriak czy Niemiec, będzie mieć, zakładam, takie same warunki. Wszyscy będą walczyć o taką samą stawkę. Ważna będzie dyspozycja dnia, dobrze spasowany sprzęt i to, co zawodnicy wypracowali w trakcie treningów.
Jak w ogóle ocenić konkursy w Zakopanem?
Były udane. Pozostaje jednak niedosyt. W konkursie drużynowym aspiracje mieliśmy większe. Było kilka małych wpadek, ale były też bardzo dobre skoki, chociażby Dawida Kubackiego. A jeżeli chodzi o niedzielę, to ciężko mówić, czy zawodnicy skakali dobrze czy źle, bo zawody były bardzo loteryjne.
Kto najbardziej Pana zawiódł?
Byli zawodnicy, po których można się było więcej spodziewać. Chodzi o skoczków z grupy krajowej, czyli tych, którzy do tej pory nie mieli okazji startować w Pucharze Świata.
Był sens przeprowadzać na siłę niedzielny konkurs?
To było jakby podziękowanie dla publiczności. Gdyby konkurs został odwołany wcześniej, byłoby to ogromnym zawodem dla kibiców. Zawody nie były piękne do oglądania, ale dobrze, że się odbyły.
Stoch, Żyła, Kot, Ziobro i Kubacki jadą na igrzyska w Soczi
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+