Skąd te długi? - To nic strasznego, choć kilku parafian dzwoniło zaniepokojonych. Po prostu zamówiłem witraże do naszego kościoła i trzeba je spłacić - mówi ks. Baniak.
Kościół, symbol oporu wiernych przeciw komunistom, od 25 lat nie mógł się tych witraży doczekać. Przeszkodą był koszt - połacie do zapełnienia są ogromne (jeden z nich ma np. 186 mkw.). - Podpisałem więc umowę z firmą, która je wykonuje. Są gotowe już dwa - mówi ks. Baniak.
Jeden z nich przedstawia biblijny potop, drugi wyjście Izraelitów z Egiptu. - Ponieważ parafia nie ma stałych dochodów, tylko pieniądze z tacy, umówiłem się z firmą, że będę spłacał im te 100 tys. zł w miesięcznych ratach - po tyle, ile będę mógł. To był warunek zawarcia umowy - podkreśla nowohucki kapłan.
I dodaje, że nie zawiódł się na wiernych. - W półtora tygodnia wpłacili tyle pieniędzy, że już połowa witraży zapłacona. Jestem z parafian dumny i zadowolony. Mam nadzieję, że do Wielkanocy spłacimy całość - cieszy się proboszcz.
W odezwie na stronie internetowej parafii proboszcz dokładnie opisał swój zamysł. Witraże to nie wszystko. "Przy ołtarzu fatimskim: na dole umieścimy 12 kolorów apostolskich kamieni apokaliptycznych, na których wg św. Jana Ewangelisty stoi Kościół Chrystusowy, a na poziomie antresoli będzie wizja Matki Bożej «jako Niewiasty w koronie z gwiazd 12»" - opisuje.
Twierdzi, że na pomysł odezwy w internecie wpadł sam. A dlaczego napisał, że dług to jego wina? - No bo ja podpisałem umowę na te witraże, więc teraz muszę zdobyć pieniądze - mówi ks. Baniak.
Nie kryje, że realizacja tego projektu jest jego marzeniem. Jak również kilku innych, o których informuje parafian, dotyczących odnowienia wyposażenia kościoła. - Do emerytury zostało mi trzy i pół roku. Bardzo bym się cieszył, gdyby udało mi się zrobić te wszystkie rzeczy - mówi ks. Baniak.
Jego parafianie, mimo że to w większości emeryci, znaleźli apel w internecie. - Ja też dałam, tylko 50 złotych, bo na więcej mnie nie stać. Ale trzeba księdza wspomóc. Tak ładnie się do nas zwrócił - mówi pani Alina, parafianka z Bieńczyc.
- To fantastyczny pomysł, taki internetowy apel - mówi prof. Zbigniew Nęcki, psycholog społeczny z UJ. - Pokazuje nowoczesność, z jaką kapłan podszedł do problemu, pomysłowość, która przyniosła owoce - podkreśla. Dodaje, że to piękny przykład akcji w chrześcijańskiej wspólnocie. - I dowód na to, że przez internet można szerzyć nie tylko bluzgi i złe emocje, ale też przyczynić się do czegoś dobrego. Brawo dla księdza! - kwituje profesor.
Skąd i na co pieniądze w parafii
Dochody parafii pochodzą głównie z tacy i kolędy. Z tych pieniędzy parafie utrzymują plebanię, płacą za ogrzewanie w zimie (średnio kilkanaście tys. zł za sezon, ale są i takie kościoły, które płacą kilkanaście tysięcy miesięcznie), wykonują remonty.
Te parafie, które mają nieruchomości (kamienice, grunty), czerpią też dochody z czynszu bądź dzierżawy.
Na remonty specjalne i bardzo drogie - np. wymiana dachu, witraży, kupno organów - księża organizują wśród wiernych specjalne zbiórki, najczęściej apelują o pieniądze z ambony.
Niekiedy parafie z tzw. dekanatów patronackich (tj. grup parafii wyznaczonych przez kurię) oddają tacę z jednego dnia na remonty w innym kościele. Natomiast zasadą jest, że takie zbiórki organizuje się dla kościołów, które dopiero się budują.
Z dochodów z tacy i kolędy trzeba jednak odliczyć 20-30 proc. pieniędzy, które parafia musi oddać.
Na kurię, Caritas, emerytury księży, dom księży seniorów, uniwersytety katolickie, seminaria duchowne. Składka jest proporcjonalna do liczby parafian. Zasadą jest, że parafie oddają nie mniej niż 1 zł od wiernego raz na kwartał.
Księża utrzymują się z ofiar za posługę duszpasterską - śluby, pogrzeby, chrzty, intencje mszalne, wypominki. Do tego dochodzi część pieniędzy z kolędy. Niektórzy mają dodatkowe pensje - wykładowcy, katecheci.
Arka Pana - krakowska legenda
Ten kościół to symbol oporu wiernych wobec władzy w PRL. Bieńczyce - jak i cała Nowa Huta - według planów władz komunistycznych miały być terenem bez Boga. Ale mimo to świątynia powstała. Przymiarki do jej budowy trwały od lat 50. ub.w., kiedy msze w niewielkiej kapliczce w Bieńczycach odprawiał Karol Wojtyła. Władze najpierw dały pozwolenie na stworzenie parafii i budowę kościoła, ale potem ją cofnęły - w zamian stawiając w wyznaczonym pod kościół miejscu szkołę (dziś to Gimnazjum nr 46 na os. Teatralnym). Jednak na terenie parafii stanął krzyż. W 1960 r. władze kazały go usunąć - 27 kwietnia zajechały tam spychacze. Wierni go bronili, policja strzelała gumowymi kulami, gazem, byli ranni. Przez kolejne lata trwała walka o pozwolenie na budowę, toczona m.in. przez bp. Wojtyłę. W czerwcu 1965 r. proboszczem parafii został ks. Józef Gorzelany. Były już wtedy prowizoryczne salki katechetyczne, ołtarz, księża mieszkali w blokach. W końcu dostali pozwolenie. Budowa ruszyła w 1967 r., kościół został poświęcony w 1977 r.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+