Lawina na Rysach w Tatrach. Zasypany odnalazł się... w samochodzie na zakopiance

O zejściu lawiny TOPR został poinformowany po godz. 10 rano. - Pracownik schroniska nad Morskim Okiem poinformował nas, że widział turystę wędrującego letnim szlakiem na Rysy. Potem zauważył obryw lawiny, której wcześniej nie było. Było to w rejonie buli pod Rysami. Turysty już nie zauważył, widział za to ślady wchodzące w lawinę – mówi Rafał Mikler, ratownik TOPR, który wraz z innymi ratownikami poleciał na miejsce.

Na lawinisku rozpoczęła się akcja sondowania zwał śniegu w poszukiwaniu zasypanego. W akcji brał udział pies lawinowy. Gdy już niemal całe lawinisko zostało przeszukane, poszukiwany turysta odnalazł się.

- Mężczyzna ten zadzwonił na naszą centralę. Okazało się, że faktycznie spadł z lawiną, ale nic się nie stało. Wydostał się ze śniegu, zszedł do schroniska nad Morskim Okiem i dalej do swojego samochodu. Ruszył w drogę powrotną do domu i na zakopiance usłyszał w radiu, że prowadzona jest akcja poszukiwawcza pod Rysami. Wtedy stwierdził, że to może chodzić o niego i zadzwonił do TOPR – mówi Rafał Mikler.

Ratownik przyznaje, że turysta miał bardzo dużo szczęścia, bo kompletnie nic mu się nie stało.

W Tatrach od wysokości 1700 metrów obowiązuje drugi stopień zagrożenia lawinowego. - W wyższych partiach Tatr panują trudne warunki do uprawiania turystyki. Śnieg powyżej górnej granicy lasu jest nieprzedeptany, a wiatr utworzył głębokie zaspy w zagłębieniach terenu. Pod naporem śniegu gałęzie kosodrzewiny miejscami uniemożliwiają przejście, "kładąc się" na szlaki. Poruszanie się w takich warunkach wymaga doświadczenia, umiejętności oceny lokalnego zagrożenia lawinowego i dostosowania trasy do aktualnie panujących warunków, jak również posiadania sprzętu zimowego (raki, czekan, kask, lawinowe ABC) wraz z umiejętnością posługiwania się nim - ostrzega Tatrzański Park Narodowy.