Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lekarze w stanie pandemii są jak żołnierze na linii frontu

Patrycja Dziadosz
Patrycja Dziadosz
- Czas pandemii koronawirusa to czas próby dla lekarzy z przysięgi Hipokratesa. Niestety nie wszyscy medycy, ten sprawdzian w tym ciężkim czasie zaliczyli – mówi dr Małgorzata Jantos, wykładowca w Zakładzie Filozofii i Bioetyki Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie.

FLESZ - Koronawirus. Nie panikuj. Nie kupuj wszystkiego jak leci

Służyć życiu i zdrowiu ludzkiemu - to jeden z zapisów przysięgi Hipokratesa, którą od starożytności składają wszystkie osoby kończące medycynę i podejmujące praktykę lekarską. Czy jednak w momencie, gdy praca zaczyna zagrażać zdrowiu lekarza lub jego rodziny, ma prawo odstąpić o swoich obowiązków? Zdaniem dr Małgorzaty Jantos, etyczki z Uniwersytetu Jagiellońskiego: nie.

- Priorytetową zasadą, którą powinien się kierować każdy lekarz jest dobro chorego w myśl zasady „salus aegroti suprema lex esto” (red. Dobro chorego najwyższym prawem) – wyjaśnia Jantos.

Wielką dyskusję w opinii publicznej wywoła wiadomość, że na początku tygodnia do pracy w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie nie przyszło 150 pielęgniarek oraz 79 lekarzy i lekarzy rezydentów. Większość z nich swoją nieobecność argumentowało koniecznością zostania w domach, by móc opiekować się dziećmi, którym zawieszono zajęciach w szkołach i przedszkolach.

- Boimy się. Wielu z nas ma małe dzieci czy starszych rodziców – mówi w rozmowie z nami lekarka, która prosi o zachowanie anonimowości.

Dodaje, że nikt nie przygotował ich na taki scenariusz.

- W mediach aż roi się od apeli dyrektorów szpitali o tym, że brakuje środków ochrony osobistej. Czy przysięga Hipokratesa może wymagać od nas bohaterstwa? - pyta inny z lekarzy.

Z jednej strony trudno się dziwić takiemu postępowaniu. Przecież w sytuacji zagrożenia każdy z nas na pierwszym miejscu postawiłby dobro swoje i swojej rodziny. Z drugiej zaś strony wybierając zawód lekarza czy pielęgniarki, który cieszy się dużym prestiżem i zaufaniem społecznym powinniśmy zdawać sobie sprawę z ciążących na nas obowiązkach. Wielu twierdzi, że pracę lekarza trzeba traktować jak misję, powołanie, profesję, w której nie ma miejsca na wyrachowanie czy interesowność osobistą. Nie ma w nim miejsca również na chwile zwątpienia.

Część personelu ten trudny sprawdzian z przysięgi Hipokratesa, zaliczyło bez zająknięcia. Pracując niemal całą dobę i nieustannie próbując wygrać w walkę z nierównym przeciwnikiem, w której stawką jest ludzkie życie.

-Pracujemy 24 godziny na dobę, brakuje testów, brakuje masek, kombinezonów, brakuje rąk do pracy. Wszystkie infolinie są zajęte, a nawet jeśli komuś uda się połączyć otrzymuje informację, żeby zadzwonić do specjalisty chorób zakaźnych. A to jest nierealne - pracujemy wszyscy cały czas przy chorych i nie jesteśmy w stanie odbierać telefonów, które dzwonią non stop przez całą dobę. Możemy narzekać, toczyć pianę, szukać winnych, ale w ten sposób nie opanujemy epidemii. Walczymy, ale bez Was nie damy rady – pisze na swoim profilu w mediach społecznościowych dr Lidia Stopyra szefowa Oddziału Chorób Infekcyjnych i Pediatrii w Szpitalu im. Stefana Żeromskiego w Krakowie.

To właśnie tam od kilkunastu dni przebywa pacjent z potwierdzonym zakażeniem COVID-19, a lecznica z dnia na dzień boryka się z coraz większymi brakami środków ochrony osobistej, o których już niejednokrotnie pisaliśmy na naszych łamach. Sytuacja w pewnym momencie była na tyle dramatyczna, że zgromadzonych przez szpital kombinezonów, maseczek i rękawiczek miało wystarczyć do końca dnia. Żadna z osób pracujących na oddziale zakaźnym nie pomyślała jednak, by wówczas zrezygnować z pełnionych obowiązków.

- Lekarze w stanie pandemii są jak żołnierze na linii frontu. Nie wyobrażam sobie, żeby któryś z wojskowych w razie wybuchu wojny odmówiłby mobilizacji, ponieważ musiałby się zajmować dziećmi – komentuje Jantos.

W jej opinii zachowanie wszystkich tych którzy, by nie przyjść do pracy zasłonili się opieką nad dziećmi lub zwolnieniem lekarskim świadczy zarówno o niedojrzałości do wykonywanego zawodu jak i braku wiedzy w zakresie etyki lekarskiej.

- Ta sytuacja jasno pokazała, że młode pokolenie lekarzy i pielęgniarek nie rozumie zapisów zawartych w kodeksie etyki lekarskiej. To sygnał dla nas wykładowców, że musimy zmienić coś w proponowanym przez nas programie kształcenia. Kiedyś takie zachowanie byłoby nie do pomyślenia. Wystarczy przypomnieć sobie epidemię czarnej ospy we Wrocławiu w latach 60. ubiegłego wieku. Wówczas nikt nawet nie pomyślał o tym, żeby zostawić pacjentów bez opieki – podsumowuje Jantos.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska