Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Libiąż. Dariusz Wilczak z Górnika, na boku pomocy czuje się w swoim żywiole

Jerzy Zaborski
Dariusz Wilczak, nadzieja Górnika Libiąż.
Dariusz Wilczak, nadzieja Górnika Libiąż. Fot. Jerzy Zaborski
Rozmowa z DARIUSZEM WILCZAKIEM, pomocnikiem czwartoligowego Górnika Libiąż

- Jest pan jesienią jednym z wiodących strzelców Górnika, który ma na koncie tylko siedem bramek.

- Na razie zdobyłem dwa gole. Podobnym dorobkiem legitymuje się Łukasz Wierzba.

- Swoją drugą bramkę zdobył pan w meczu przeciwko Jutrzence Giebułtów, po której doszliście rywala, by ostatecznie przegrać jednak na własnym boisku 1:2.

- Można powiedzieć, że wtedy zaliczyłem swoje firmowe trafienie. Dostałem dokładne podanie na skrzydło, więc mogłem podciągnąć kilkadziesiąt metrów, żeby potem wpaść w pole karne i uderzyć po długim rogu. Do pełni szczęścia zabrakło nam wtedy punktu. Daliśmy się trafić rywalom po raz drugi, ale tamten mecz był starciem młodości naszego zespołu z rutyną krakowskich piłkarzy ogranych na wyższych szczeblach.

- Jednak przełamaliście w Wieliczce, gdzie na boisku wicelidera udało się zremisować 2:2. Zdobył pan w tym meczu nowe piłkarskie doświadczenie.

- Owszem, jeśli tak można określić usunięcie z boiska przez sędziego. Faktycznie, była to moja pierwsza czerwona kartka w seniorskiej karierze, w konsekwencji dwóch żółtych za niepotrzebne faule. Zawsze musi być jednak kiedyś ten pierwszy raz. To dziwne uczucie zejść z boiska na 20 minut przed końcem, kiedy wynik wciąż pozostaje otwarty.

- Kiedy zaczął pan wchodzić w seniorskie granie?

- Jeszcze za czasów występów w libiąskiego zespołu na trzecioligowych boiskach. Miałem wtedy 17 lat. Oczywiście, że wtedy zaliczałem epizody, wchodząc z ławki.

- Jakie pozostały u pana wspomnienia z trzecioligowej rywalizacji? Mam na myśli oczywiście te osobiste, bo zespół pożegnał się ze szczeblem międzywojewódzkim.

- Mam się czym pochwalić, bo w seniorskim debiucie zdobyłem bramkę dającą nam zwycięstwo na własnym boisku nad Porońcem Poronin 2:1. Kolega tak dobrze zagrał mi przed bramkę, że pozostało mi tylko przyłożyć nogę. Potem trafiłem jeszcze przeciwko Muszynie, w wygranym przez nas meczu 3:1.

- Takie gole z pewnością dodały panu pewności siebie u progu seniorskiej rywalizacji...

- Zapewne, ale w poprzednim sezonie nie grywałem aż tak wiele, jakbym tego mógł oczekiwać. Wiadomo, jaka przed rokiem była nasza jesień na czwartoligowych boiskach, kiedy wszyscy spisali nas już na straty. Całą wiosnę potem graliśmy pod presją wyniku i walki o utrzymanie. Jednak udało mi się zdobyć dwa gole w całym sezonie. Teraz takim dorobkiem legitymuję się po ośmiu kolejkach. Mogę być chyba optymistą. Teraz, skoro mamy młodą drużynę, mogę się wykazać na boisku.

- Zawsze był pan pomocnikiem?

- Tak, ale w juniorach trenerzy ustawiali mnie w środku drugiej linii. Teraz występuję na boku, gdzie jestem w swoim żywiole. Tutaj mogę zrobić pożytek ze swojego głównego atutu, czyli szybkości.

- Jest pan drobnej postury, a młodemu chłopcu trudno się rozpychać pomiędzy potężniej zbudowanymi seniorami...

- Masa ciała z pewnością jest potrzebna, ale czego może użyć taki gość jak ja? Przede wszystkim sprytem i szybkością mogę nadrobić brakujące centymetry. Szybkość mam wrodzoną, serca do walki też nie brakuje, więc nie mam się chyba czego obawiać.

- Czym jest dla pana piłka nożna?

Na dzisiaj wielką pasją. Chciałbym się w niej jednak rozwinąć. Zdaję sobie sprawę z tego, że młodemu zawodnikowi ciężko się jest przebić na wyższe szczeble rozgrywkowe. Jeśli jednak będę ciężko pracował, to wierzę, że kiedyś dostanę swoją szansę. Tylko ode mnie będzie zależało, czy potrafię ją wykorzystać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska