Mecz Włochy - Polska 2:0
Przed przerwą Polska nie oddała ani jednego strzału. Sukcesem zdawało się być w ogóle opuszczenie własnej połowy (sic!). Zdziesiątkowani Włosi grali szybko, kombinacyjnie, byli bardzo zdyscyplinowani i często wymieniali się na pozycjach. My staliśmy i czekaliśmy na wyrok.
Jeżeli Jerzy Brzęczek miał jakiś plan na ten mecz to mu kompletnie nie wypalił. W przerwie wymienił aż trzech zawodników. Doszło do tego, że na skrzydle drugą połowę rozpoczął Karol Linetty, a więc nominalny środkowy pomocnik. Mimo sprokurowania jedenastki, strat i generalnie beznadziejnej gry na boisku pozostał Grzegorz Krychowiak.
Do momentu zmiany stron nie graliśmy kompletnie nic. Tylko dzięki szczęściu i postawie Wojciecha nomen omen Szczęsnego nie straciliśmy więcej bramek. Włosi oddali kilka groźnych strzałów, ale tylko Jorginho z rzutu karnego wpisał się na listę strzelców; uczynił to w stylu Roberta Lewandowskiego.
W drugiej połowie naszą drużynę oszczędził sędzia, klasyfikując chamski faul Jacka Góralskiego na żółtą, a nie czerwoną kartkę (kwadrans przed końcem nasz pomocnik i tak wyleciał), a później nie odgwizdując jedenastki dla Włoch po ewidentnym zagraniu ręką Arkadiusza Recy (wcześniej ręką zagrał też Jan Bednarek).
Przed końcem dobił nas Domenico Berardi, wykorzystując przewagę pod naszą bramkę. Polska dostała dziś surową lekcję od Włochów, którzy zagrali w rezerwowym składzie.
Piłkarz meczu: Nicolò Barella
Atrakcyjność meczu: 6/10
REPREZENTACJA w GOL24
MEMY o meczu Włochy - Polska: Kibice miażdżą reprezentację za grę
