Bayern rozpoczął spotkanie w najgorszy z możliwych sposobów. Już w drugiej minucie Joshua Kimmich sfaulował Serge'a Gnabry'ego i sędzia podyktował rzut karny. Do piłki podszedł sam poszkodowany, ale Sven Ulreich wyczuł intencje strzelca i odbił piłkę przed siebie, do której dopadł Mark Uth i dał prowadzenie gościom. Monachijczycy byli wyraźnie zaskoczeni, a w 12. minucie po kapitalnym uderzeniu Gnabry'ego było 2:0.
Gdy wydawało się, że na Allianz Arena może dojść do niespodzianki sprawy w swoje ręce wziął Robert Lewandowski. Polak świetnie odnalazł się w polu karnym Hoffenheim i przeciął tor lotu piłki uderzonej przez Kimmicha. Po 21. minutach było już tylko 2:1 dla gości, a podopieczni Juppa Heynckesa nabierali wiatr w żagle.
Chwilę później był już remis. Do dośrodkowania z rzutu rożnego najwyżej wyskoczył Jerome Boateng i uderzeniem głową doprowadził do wyrównania. Goście mieli coraz większe kłopoty, ale do przerwy utrzymał się wynik remisowy. Obraz gry w drugiej połowie się nie zmienił, a w 63. minucie Bayern w końcu dopiął swego i objął prowadzenie. Robert Lewandowski świetnie wypatrzył Kingsleya Comana, który mierzonym uderzeniem nie dał szans bramkarzowi gości.
Hoffenheim wznowiło grę od środka i już za chwilę Oliver Baumann musiał znów wyciągać piłkę z siatki. Tym razem Arturo Vidal wykorzystał dośrodkowanie z rzutu rożnego Robbena i zdobył bramkę. W końcówce spotkania na boisku pojawił się Sandro Wagner, który w 90. minucie wpakował piłkę do siatki. Siódme ligowe zwycięstwo z rzędu stało się faktem, a Bayern po raz kolejny pokazał swoją siłę na niemieckich boiskach.
Optymalna kadra Polski na MŚ 2018 [23 NAZWISKA]
