Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lublin. Wyjątkowy mecz Agnieszki Radwańskiej z 98-letnim Leonidem Stanislawskim. Zobacz zdjęcia

Krzysztof Nowacki
Krzysztof Nowacki
Łukasz Kaczanowski
Łukasz Kaczanowski
Agnieszka Radwańska odpowiedziała na zaproszenie 98-letniego Leonida Stanislawskiego z Ukrainy i przyjechała specjalnie do Lublina, aby zagrać z najstarszym tenisistą na świecie. - Jestem pełna podziwu, że w tym wieku można być tak aktywnym sportowo - przyznała polska tenisistka.

Leonid Stanislawski mieszkał w Charkowie, ale gdy rozpoczęły się bombardowania uciekł przed wojną do Polski. Przyjechał do córki, która mieszkała w Lublinie, a ponieważ od ponad 60 lat regularnie gra w tenisa i został wpisany do księgi Rekordów Guinnessa, jako najstarszy czynny tenisista, to pierwsze kroki skierował do Lubelskiego Klubu Tenisowego.

Po jednym z treningów rozmawiał z prezesem klubu, Markiem Oratowskim. - Ojciec powiedział, że chciałby zagrać z Radwańską. Po dwóch dniach zadzwonił pan Marek i powiedział, że skontaktował się z Agnieszką i zgodziła się przyjechać do Lublina – wspomina córka, Tatiana.

W sobotę Agnieszka Radwańska przyjechała do klubu, gdzie czekał już na nią pan Leonid. - To dla mnie duży zaszczyt. Zagramy? – przywitał 98-latek. - Oczywiście – uśmiechnęła się Agnieszka i oboje od razu skierowali się na kort. Pan Leonid wręczył naszej tenisistce zdjęcia z dedykacją, upamiętniające wpis do Księgi Guinnessa oraz ze spotkania z Martiną Hingis.

- Na pewno jest trochę zdenerwowany. Jak gra z panem Markiem, to godzinę bez żadnej przerwy – tłumaczyła córka. - Nie spieszymy się, mamy czas – ze zrozumieniem odpowiedziała Agnieszka, ale po chwili przekonała się, że pan Leonid po wejściu na kort nabiera sił. - Po ulicy ledwo chodzi i sama się temu dziwię, a jak zaczyna mecz, to lata po korcie – śmieje się córka.

- Duży szacunek, że w tym wieku jest w takiej formie. Bardzo imponujące jest, że serwuje z góry, ponieważ to naprawdę jest trudne. Bardzo dziękuję za grę i życzę dużo zdrowia – mówiła Agnieszka Radwańska. - Cieszę się z naszego spotkania. Gdy poznałam historię pana Leonida, to długo się nie zastanawiałam. Jestem zachwycona panem Leonidem, a grać w taki sposób będąc w jego wieku, to naprawdę duże wyzwanie – przyznała była druga rakieta świata.

Po meczu Agnieszka Radwańska wręczyła panu Leonidowi swoją rakietę tenisową oraz kalendarz z najważniejszymi turniejami tenisowymi. - Bardzo dziękuję wszystkim. Jestem zadowolony. Chcę dożyć stu lat, ale nie jest to łatwe i walczę każdego dnia – mówił 98-latek, który ma już pomysł na kolejny mecz. Tym razem deblowy.

- Ja z Igą Świątek i Marek (prezes lubelskiego klubu – red.) z Agnieszką. Zbierzemy pieniądze na pomoc dla Ukrainy – proponuje pan Leonid. Może okazją do takiego meczu będzie turniej w połowie kwietnia w Radomiu z udziałem Świątek. Na koniec gość z Ukrainy przekazał pozdrowienia dla siostry Agnieszki, Urszuli.

Nie był to pierwszy mecz Leonida Stanislawskiego ze światową gwiazdą. Przed rokiem na Majorce zagrał z Rafaelem Nadalem. - Jego menedżer mówił, że nie jest to możliwe, bo jak z jednym zagra, to potem będą chcieli inni. Ale podszedłem i zapytałem: bardzo przepraszam, czy zagra pan ze mną? I Nadal nie odmówił – wspomina.

Popularność 98-latka rozpoczęła się dość przypadkowo. W wieku 90 lat grał na korcie obok uniwersytetu w Charkowie. Tam zauważył go prezes miejscowego klubu, a nagranie z meczu trafiło do internetu. - Nigdy nie grałem profesjonalnie, tylko zawsze dla siebie. Zaczęli zapraszać mnie na różne turnieje, ale nigdy nie miałem rywala w swoim wieku. Zawsze grałem z młodszymi – mówi.

Ukrainiec niechętnie wyjechał z Charkowa. - Nigdy nie myślałem, że zacznie się znowu wojna. W czasie drugiej wojny światowej pracowałem w fabryce i budowałem samoloty wojskowe. Nie chciałem wyjeżdżać, ale zaczęli wszystko bombardować i córka z wnuczką namówili mnie, żebym do nich przyjechał – wspomina pan Leonid.

- Charkowa już prawie nie ma. Zniszczyli całe miasto – dodaje córka Tatiana. W wyjeździe pomógł przyjaciel, który przewiózł go do Użgoroda oraz prezes klubu tenisowego w Charkowie, dzięki któremu pan Leonid nie musiał spędzić trzech, czterech dni na granicy, tylko został od razu przepuszczony na Słowację. Tam odebrał go zaprzyjaźniony dziennikarz z Anglii i przewiózł do rodziny w Lublinie.

Przed meczem z Agnieszka Radwańską pan Leonid martwił się, że słabo słyszy i nie będzie mógł swobodnie porozmawiać. - Ojciec miał kiepski aparat, tylko na jedno ucho. Dużo o tym rozmawialiśmy i pewnego dnia, idąc ulicą zauważyłam gabinet firmy Audika. Weszliśmy i ojciec został zbadany – tłumaczy córka.

Zakup nowoczesnego aparatu słuchowego miał sfinansować sponsor z Kijowa, ale gdy pracownicy gabinetu poznali historię pana Leonida, szybko zapadła decyzja, że aparat otrzyma w prezencie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

20240417_Dawid_Wygas_Wizualizacja_stadionu_Rakowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska