Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ma za sobą cały wiek, czeka na więcej

Lech Klimek
Lech Klimek
Pani Wanda, pomimo że skończyła już 100 lat, nadal zachowuje dobry humor i zdrowie. Mówi, że czeka na to, co jej przyniesiedrugie stulecie. Wsparciem dla niej są córka Aleksandra i zięć Eugeniusz.
Pani Wanda, pomimo że skończyła już 100 lat, nadal zachowuje dobry humor i zdrowie. Mówi, że czeka na to, co jej przyniesiedrugie stulecie. Wsparciem dla niej są córka Aleksandra i zięć Eugeniusz.
Wanda Gancarska urodziła się pod koniec I wojny światowej, dokładnie 6 stycznia 1917 r. Większość swojego życia spędziła na Śląsku. W obozie koncentracyjnym Auschwitz straciła ojca oraz męża, została sama z 2-letnią córeczką.

Bo ja proszę pana, zaczynam nowe stulecie - mówi, uśmiechając się pani Wanda Gancarska, mieszkająca w Gorlicach stulatka. - A to, które się właśnie dla mnie skończyło, było fascynujące - dodaje.

Pani Wanda przyszła na świat pod koniec pierwszej wojny światowej, w 1917 roku. Jej rodzina mieszkała w Królewskiej Hucie na Śląsku.

- Mój dom rodzinny przesiąknięty był umiłowaniem ojczyzny i wolności, był na wskroś Polski i patriotyczny - opowiada jubilatka. Tato, Karol Franek był żołnierzem, a w czasie plebiscytu na Śląsku głosował za przynależnością tego regionu do Polski.

Pani Wanda, po skończeniu żeńskiego gimnazjum i zdaniu matury rozpoczęła naukę w bardzo prestiżowej szkole dla dziewcząt z dobrych domów, w Wyższej Szkole Zarządczyń, założonej przez generałową Jadwigę Zamoyską w Kuźnicach, dzielnicy Zakopanego.

- To była bardzo ważna w moim życiu placówka - opowiada pani Wanda. - Nauczyłam się tam nie tylko prowadzenia domu, ale zdobyłam również bardzo praktyczne umiejętności. Szkoła głównie uczyła jak być wzorową panią domu. Wpajała również uczennicom idee patriotyzmu.

- Mama nauczyła się w Kuźnicach świetnie zarządzać - z uśmiechem mówi Aleksandra Muciek, córka jubilatki. - Ta umiejętność została jej do dziś, nadal zarządza wszystkim i wszystkimi - dodaje.

Po zakończeniu nauki w Kuźnicach pani Wanda złożyła dokumenty na Uniwersytecie Warszawskim. Jednak jej plany pokrzyżował mężczyzna.

- To był Władysław, mój pierwszy maż - opowiada stulatka. - Wtedy dopiero narzeczony, ale właśnie miłość sprawiła, że zrezygnowałam ze studiowania, pomimo że zostałam przyjęta na pierwszy rok.

Władysław zagroził Wandzie, że pojedzie za nią do Warszawy. Chcąc tego uniknąć, została na Śląsku, i w 1937 roku wyszła za mąż.

- Pamiętam, że tato planował, by wybudować mi w Jastrzębiu pensjonat, ale po zamążpójściu te plany upadły - opowiada. - Tak zostałam panią inżynierową, bo Władek pracował w hucie.

Życie Wandy i Władysława było spokojne i szczęśliwe. Wszystko zmieniła druga wojna światowa. Na początku 1941 roku, tato pani Wandy Karol i jej mąż zostali jednej nocy aresztowani przez Niemców. Obydwaj trafili do Auschwitz. Ojciec zginął w niedługim czasie, Mąż Wandy i ojciec dwuletniej wówczas Oli ostatni znak życia dał w kwietniu 1945 roku, gdy z obozu pisał do żony, że niedługo wojna się skończy i będą znów razem. Los zdecydował jednak inaczej. Władysław po ewakuacji obozu w Auschwitz trafił do innego w Hamburgu. Wiosną 1945 część obozu została przekazana do dyspozycji Szwedzkiego Czerwonego Krzyża i miała być ewakuowana na statkach, które wyprowadzono na redę portu hamburskiego w Zatoce Lubeckiej. Statki zostały dostrzeżone przez samoloty Royal Air Force i zatopione wraz z ok. 8300 więźniów. Władysław znalazł się na statku Cap Arcona i na nim zginął.

Śmierć męża nie załamała pani Wandy. Miała przecież rodzinę, córkę i młodszego brata. Z wielką determinacją postanowiła zapewnić im dobre życie.

- Gdy urodziła się Ola, to Władek z wielkim przekonaniem powiedział, że ona musi zostać lekarzem - opowiada pani Wanda. - Po jego śmierci, ja musiałam wypełnić tę wolę.

Wola nieżyjącego męża została spełniona. Aleksandra ukończyła akademię medyczną i została pediatrą.

Pani Wanda wspierała również synów brata Edwarda. Ten maturzysta z 1939 roku całą wojnę spędził w obozie w Niemczech.

Synowie Edwarda szczęśliwie ukończyli studia. Edward Franek jest profesorem medycyny i pracuje w klinice chorób wewnętrznych, endokrynologii i diabetologii szpitala MSW w Warszawie. Jacek ukończył prawo i jest adwokatem.

- Mama bardzo dbała o nasze wykształcenie - wspomina Aleksandra Muciek. - Uważała, że tylko dzięki temu będziemy mogli przetrwać.

Aleksandra w czasie studiów poznała pochodzącego z okolic Tarnowa młodego mężczyznę, Eugeniusza, który również studiował medycynę. Została jego żoną.

Gdy kilkanaście lat po studiach Eugeniusz Muciek został ordynatorem jednego z oddziałów gorlickiego szpitala, ona dotarła za mężem do naszego miasta. Przez wiele lat pracy wrośli na trwałe w miasto, zyskując szacunek i wdzięczność kilku pokoleń gorliczan.

- Mama cały czas mieszkała w Hucie Królewskiej, choć ta nazywała się już Chorzów - dodaje Aleksandra. - Z czasem wiek nie pozwolił jej jednak mieszkać samej i w końcu postanowiła przenieść się do nas do Gorlic.

Wanda nie bez żalu zostawiła swój Sląski dom, a w Gorlicach odnalazła spokój i wspaniałą opiekę i grono przyjaciół.

- Mama słynęła z urządzania wspaniałych przyjęć - opowiada Aleksandra. - Pamiętam jedno szczególne, zorganizowane tu w Gorlicach z okazji uzyskania przez męża doktoratu.

Na przyjęcie, zaproszono wszystkich, których świeżo upieczony doktor nauk medycznych cenił. Wśród nich był ordynator oddziału neurologii dr med. Stefan Wichliński. Na stoły podano wspaniałe, przygotowane przez panią Wandę potrawy. Wśród nich takie rarytasy jak choćby bażanty.

Po posiłku, gdy już spokojnie rozmawiano, doktor Wichliński głośno podzielił się ze wszystkimi uwagą, że takie wspaniałe potrawy jadał wcześniej w dzieciństwie, gdy razem z rodzicami odwiedzał zakopiańską szkołę generałowej Zamojskiej. Wtedy podeszła do niego pani Wandy i z iskrami w oczach powiedziała, lekko skłaniając głowę - Oto ma pan przed sobą „kuźniczankę”.

Ordynator Wichliński spojrzał uważnie na teściową swego kolegi. Odwrócił się na pięcie, podszedł do bukietu róż, które stały we flakonie. Wyjął najpiękniejszą i podarował ją pani Wandzie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska